Nieznany

1.4K 49 13
                                    

Pov. Aria Miller

Patrzyłam zmartwiona na chłopaka który nie był sobą od czasu gdy powiedziałam słowo "siostra". Chciałam się dowiedzieć o co chodzi, ale nie chciałam naciskać bo sama nie wyobrażam sobie co bym zareagowała jakby ktoś zapytał mnie o braci. To było cholernie ciężkie. Dlatego nie byłam wścibska, będzie chciał to mi powie.

-Może wracajmy już jest 17 a o 20 są pierwsze wyścigi. Chyba, że nie chcesz jechać to możemy tu zostać. -mówił spokojnie. Patrzył na mnie u nie odrywał ode mnie wzroku.

-A ty chcesz jechać? - zapytałam mając nadzieję, że odpowie szczerze.

-Szczerze pojechałbym się rozerwać, może pić nie bo muszę ciebie pilnować. Ale posiedzieć, może bym się pościgał. - stwierdził a ja zerknęłam w jego stronę zdezorientowana. Co on pierdoli? Musi mnie pilnować? Przecież byłam już dorosła. Racja, że czasem przesadzam z alkoholem ale bez przesady.

-Co masz na myśli mówiąc, że musisz mnie pilnować? -zapytałam z lekkim wyrzutem.

-Nie jeden chcialby cię mieć. A jesteś tylko moja. Prawda?

-Jestem tylko twoja.-potwierdziłam jego słowa. Wbijając się w jego usta co natychmiast odwzajemnił. -To co zbieramy się?

-I na wyścigi? -zapytał chwytając mnie za rękę i niemal od razu ruszając w stronę wyjścia.

-I na wyścigi- potwierdziłam jak mieliśmy już wychodzić z domu ale przypomniałam sobie o torebce - matko torebki zapomniałam-zaśmiał się nerwowo i ruszyłam na górne piętro gdzie znajdowała się torebka.

Wzięłam jeszcze na którym znajdowały się dwie wiadomości do nieznanego numeru. W pośpiechu otworzyłam je i zamarłam. Przez chwilę nie mogłam złapać tchu.

Nieznany: Ładny ten wasz domek.

A pod spodem zdjęcie domu gdzie spędziłam przyjemnie czas z Morizem. Chwilę zajęło mi zrozumienie najważniejszej rzeczy.

On tutaj był. Ale czy na pewno był to mój ojciec?

Zrozumiałam, że osoba która wysyłała mi anonimowe wiadomości przez cały czas tu była. Jakim cholernym cudem. Po chwili dotarło do mnie, że ta osoba może być właśnie w tym momencie tutaj.
Miałam już zamiar jak najszybciej znaleźć się przy bruneci kiedy poczułam, że ktoś mnie zaczyna dusić z taką siłą, że najprawdopodobniej zostanie mi siniak. Totalnie zaskoczona tym, próbowałam sobie przypomnieć lekcje samoobrony na które często uczęszczałam. Po chwili wykonałam instynktownie ruch i uciekłam napastnikowi. Zbiegłam od razu na dół gdzie stał Moriz.

-Co się do cholery stało?- zapytał widoczne zmartwiony Nicolas patrząc na mnie uważnie.

-Ktoś tutaj jest- powiedziałam zmęczona łapiąc się za obolałą szyję -musimy stąd jak najszybciej wyjść.

-Aria nie mogę tego tak zostawić- zaczął rozglądać się szukając najmniejszej zmiany.

-Kurwa Moriz to nie czas na bawienie się w bohaterów. Jeśli chcesz nim być to spierdalajmy stąd. -mówiłam drżącym głosem z emocji. Bo na codzień nie musiałam uciekać przed psychopatami. -Proszę.

-Dobra chodźmy- powiedział ruszając w stronę samochodu, zamknal drzwi i kiedy Nicolas miel zamknąć drzwi na klucz, zobaczyliśmy napis wykonany czymś czerwonym. Albo krwią, albo farba. Napis mówi: przybyłem po ciebie. Cholera.

To było coraz bardziej pojebane. W jednej chwili byłam bardzo szczęśliwa a w następnej uciekaliśmy przed jakimś pojebanym psycholem.

-Dobra miałaś rację spierdalamy stąd i to jak najszybciej -mówił nie wzruszuny Nicolas. Jakimś.kurwa cudem on był taki spokojny i nie wydawało się, żeby się tego kogoś bał. Miał totalna wyjebke na jego punkcie

Weszliśmy do samochodu i od razu odjechaliśmy z psikien opon. Po nieznajomym ślad zaginął. Cały czas skupiony na drodze Nicolas zapytał:

-Wiesz kto to może być? Ja szyja?

-Nie mam bladego pojęcia. Myślę że to mógłbyć jeden z pracowników ojca. A szyja chyba dobrze ale śiniak będzie.

-Cholera. A takto jesteś cała nic ci nie zrobił? - Zapytał z przerażeniem w głosie.

- Tak to dobrze. Tylko...- zaczęłam nie pewnie ale nie dokończyłam.

-Tylko co?- spojrzał na mnie Moriz a po chwili zatrzymał się w leśnej drodze. -Coś się stało Aria?

-Boje się Moriz. Cholernie się boję nie o siebie ale o ciebie i mojego brata. Jeśli on wam coś zrobi nie wybaczę sobie tego, rozumiesz. Jeśli tak dalej pójdę będę musiała wrócić do domu.

-Nigdzie nie wracasz rozumiesz.- delikatnie złapał za mój policzek. -Damy sobie radę. Ja już coś wymyślę. Spokojna może być twoja główka.

Damy sobie radę.

Siemka

Sorki że krótki rozdział. Ale mam nadzieję że się spodobał.

Wolicie żeby rozdziały były krótsze i częściej czy dłuższe lecz rzadziej?

Miłego dnia/nocy/wieczoru ❤️

Fast rideOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz