Książe na białym koniu

1.2K 52 3
                                    

Pov. Aria Miller

Przekazałam Morizowi wszystkie filmiki, które mogłyby zagrozić ojcu. Nie miałam ich zbyt dużo bo wiedziałam, że jak złapie mnie na nagrywaniu to po pierwsze nie będę miała ich po drugie zostałabym ukarana. Nienawidziłam tego. Bycia karaną. To boli psychicznie i fizycznie.

Obudziłam się i pierwszym co zauważyłam był Nicolas w fotelu, który robił coś na telefonie. Sam fakt, że został sprawiło że moje serce wywróciło fikołka. Nie zostawił mnie pomimo, że mu nie wierzyłam.

-Wyspałaś się, skarbie? -zapytał zerkając na mnie. Odłożył komórkę i patrzył tylko w moją stronę.

-W miarę- powiedziałam przecierając oczy - która godzina?

-Parę minut po siedemnastej- odpowiedział. -Lucas jak coś wie, że tu jestem. Dlatego pojechał na zakupy. Jesteś może głodna ?

Zastanawiałam się nad tym pytaniem dłuższą chwilę. Nadal miałam trudną relację z jedzeniem. Przez to, że Nicolas zauważył nie było tragedii ale wiedziałam że w każdej chwili może się to zmienić. Chciałam już odmówić bo przez ostatni czas zjadłam za dużo kalorii kiedy usłyszałam głos chłopak:

-Zaraz ci coś przyniosę. Nie mam zbytnio dużego pola do popisu bo lodówka Lucasa świeci pustkami ale coś wykąbinuje. -wstał u ruszył w kierunku kuchni a ja minimalnie się uśmiechnęła. Bo on zawsze się o mnie martwił i dbał.

Nie musiałam długo czekać bo po chwili przyszedł Moriz z trzema kanapkami i kubkiem ciepłej herbaty. Szczerze myślałam że tacy mężczyźni nie istnieją. Mój ojciec był typowym tyranem, które zabił we mnie tą małą romantyczkę, która marzyła o księciu na białym koniu. Moriz był oschły, wredny, zarozumiały ale dla swojej kobiety był jak taki książę.

A ja byłam jego?

-Dziękuję nie musiałeś- uśmiechnęłam się do niego a on poddał mi jedzenie.

-Mogę?- zapytał pokazując drugą połowę łóżka.

On się mnie pytał czy może przy mnie usiąść?

-Czemu pytasz? - patrzyłam na niego zdezorientowana.

-Chce żebyś czuła się komfortowo i swobodnie, Aruś.

Kiwnełam głową na znak, żeby usiadł a jego kąciki ust poszły do góry. Kiedy na niego patrzyłam docierało do mnie jaka głupia byłam myśląc, że on mógłby mi zrobić krzywdę. Przecież on dba o mnie niczym Lucas.

Lucas po każdej mojej próbie samobójczej był ze mną praktycznie cały czas. Często spał przy moim szpitalnym łóżku na plastikowym krzesełku. Dbał o mnie najbardziej na świecie i to był jeden z powodów czemu go nienawidziłam.

Nie dał mi umrzeć.

Dlatego zawsze wolałam Paula. Bo on praktycznie nic nie wiedział. Albo chociaż udawał, że nie wiedział. Zresztą on nie musiał udawać Paul i Harry mieli we mnie wywalone. Byłam im tylko potrzebna do interesów. Byłam kartą przegartową.

Tak późno to zobaczyłam.

-Odleciałaś- te słowa wyrwały mnie z przemyśleń. Patrzył uważnie na mnie. Nawet nie zorientowałam się kiedy siedział,wzdrygnełam się jego bliskością.

Wzięłam jedną kanapkę i zaczęłam jeść. Zaczęłam rozmawiać z Nicolasem o wszystkim i o niczym. Opowiedział mi po co mu haki na mojego tatę. W skrócie chciał mu grozić. Wiedział że jeśli pójdzie na policję to wszystko się odwróci przeciwko niemu i skończy w wpierdlu. Dlatego miał plan żeby grozić mu tym że jeśli nie zostawi mnie w spokoju to pójdzie to w świat na taką skalę że ludzie będą pragnąć jego śmierci. Każdy kto go znał wiedział że był zły ale nikt nie toleruje osób które krzywdzą własne dzieci. Tylko sadyści.

Nagranie bardzo mu pomogło, potrzebował jeszcze paru dobrych dowodów żeby go pokonać. Wszystko się układał po naszej myśli.

Ale coś nam musiało przeszkodzić albo raczej ktoś.

Siemanko

Wiem bardzo krótki rozdział ale wszystko się rozkręci zobaczycie.

Jak wam się podobał rozdział?

miłego dnia/wieczoru/nocy ❤️

Fast rideOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz