Milej kochany

994 49 11
                                    

Pov. Nicolas Moriz

Teraźniejszość

Siedziałem w jakiejś jebanej piwnicy. Nie mogłem nic zrobić, jedynie mogłem czekać. Wiedziałem że Aria nas uratuje. Gdyby nie obecność Lucasa nie miałbym tej pewności. Ich ojciec był prawdziwym świrem miałem nadzieje że zginie w jebanych torturach razem ze swoimi pożal się Boże synami.

-Wiesz że mam cholerną ochotę cię zamordować- powiedział Lucas - zraniłeś Arię. Jedyne co mnie powstrzymuje to te jebane sznury którymi jesteśmy obowiązani.

Wiedziałem to.

Kiedy zadzwoniłem do niej by przeprosić zdałem sobie sprawę jak bardzo ją zraniłem.

Zabiłeś Arusie.

Przez te słowa nie mogłem ostatni czas zasnąć. Skrzywdziłem ją tak cholernie mocno.

-Słyszałem od Rihana że po spotkaniu z tobą prawie się naćpała. -zamieram na te słowa. Nie miałem pojęcia... nienawidziłem siebie za to że ją krzywdziłem dlatego chciałem wynieść się z jej życia. Spotkałem się z jakoś nic nie znacząco lasko na wyścigach aby nas widziała. Chciałem sprawiać by jeszcze bardziej mnie znienawidziła bym mógł spokojnie wyjechać.

Kiedy zadzwonił do mnie ojciec Ari bałem się. Nie o siebie ale o nią. Była moim światełkiem w tunelu, kiedy myślałem że nie ma już żadnych szans że kiedyś zaświeci.

Leżałem starając się zasnąć kiedy usłyszałem że mój telefon dzwoni. Miałem nadzieję że to Aria ale jak to mówią nadzieja matką głupich.

Nieznany

Stwierdziłem że odbiorę a po chwili usłyszałem niezbyt miły głos.

-Witaj, nie spodziewałem że poznamy się w takiej sytuacji ale trudno. -Nie znałem tego głosu.

-Z kim rozmawiam? - zapytałam spokojnym głosem.

-Achh. Przepraszam gdzie moje maniery, Hector Miller- spiąłem się od razu. To był ojciec Ari.

-Czego ode mnie chcesz? - zapytałem z pretensjami w głosie. Rozmawiałem właśnie z osobą która skrzywdziła Arię. Osobą którą miałem ochotę zabić.

-Milej kochany. Moi ludzie są aktualnie w mieszkaniu Lucasa jeden zły ruch a twojej kochanej Ari coś się stanie. - wiedziałem już że zrobię wszystko co ten skurwysyn powie. - Obstawiam że nie jeden chciałby ją wyruchać.

Wzdrygam się od słów które powiedział jej własny ojciec. Czemu akurat ją spotkał taki los. Trafiła na okrutnych ludzi którzykrzywdzili . A najgorsze było to że się od nich nie różniłem też ją skrzywdziłem. Teraz jednak mogę się postarać aby nikt inny jej nie skrzywdził.

Fast rideOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz