BMW ?

1.3K 48 17
                                    

Pov. Nicolas Moriz

Nawet nie wiem kiedy a wraz z Arią znów spaliśmy. Spędziliśmy dużo czasu na szukaniu jakiś dowodów. Aria opisywała mi jak najsatraniej osoby który często bywały u niego w domu lub jej tata nazywał "wujkiem". Aria opowiadała, że jej ojciec powiedział : " jeśli kogoś nazywam wujkiem a nie jest rodziną , jest w taki razi bardzo ważną osobą. Więc bądź grzeczna." Powiedziała mi również, że jej ojciec ma wszystkie informacje o osobach z którymi przeprowadza różnego rodzaju transakcję. Oraz szczegóły tych biznesów. Trzymał je w biurze w sejfie.

-A jakby wykraść te dokumenty? -zapytała Aria patrząc na mnie.

-Nie byłby to głupi pomysł. Ale kto by tam wszedł to niczym...- nie dała mi dokończyć.

-Ja. Znam ten dom Nicolas.

Otworzyłem usta żeby coś powiedzieć ale znieruchomiałem. Nie wiedziałem co powiedzieć. Nie chciałem odcinać jej skrzydeł. Wiedziałem że dała by radę bo była silna ale... Ja bym mógł nie znieść świadomości, że weszła do tego domu. W którym ją skrzywdzono i najprawdopodobniej nadal chcą. Ale też nie mogłem jej niczego zabronić.

-Ty... jesteś tego pewna? - poczułem ucisk w klatce piersiowej. Bolało mnie to co jej się tam stało.

-Tak. Znam ten dom jak własną kieszeń. Znam każde wejście i wyjście. Umiejscowienie kamer i ochroniarze mnie znają. Jeden zawsze mi pomagał. W dniu ucieczki on zapewnił mi otwarte drzwi i bramę. Nicolas tylko ja to mogę zrobić.

-A jeśli ktoś... - te słowa nawet nie chciały opuścić moich ust. Świadomość, że mógłbym ją stracić tylko dla jakiś durnych papierów.

-Nicolas byłam szkolna pod względem samoobrony, strzelania. Miałam być maszyną do zabijania. Dałabym radę. Tylko musisz mi pomóc. Po prostu być. -mówiła a moje serce niemiłosiernie zabolało.

Wziąłem wdech i wypuściłem głośno powietrze. Przeanalizowałem wszystko i ten plan miał najwięcej sensu pod jednym warunkiem.

-Okej.

-Poczekaj co kurwa? -zapytał zdezorientowana. Ja tylko lekko się uśmiechnąłem i patrzyłem jej prosto w oczy.

-Jest jeden warunek przez parę miesięcy będziesz ze mną ćwiczyć żebym był pewny że jak ktoś będzie chciał ci coś zrobić to go zapierdolisz.

Uśmiechnęła się szeroko i mnie... przytuliła. Ludzie się mnie bali, uważali za potwora, który był niezniszczalny ale wystarczyło żeby ta dziewczyna coś zrobiła a ja potrafiłem rozpaść się na miliony kawałków. Mój chumor zależał od niej. Wszystko co robię zależy od niej. Moje życie należało do niej. Jeśliby kazała mi wyrwać swoje serce żeby udowodnić jak bardzo ją kocham zrobiłbym to bez żadnego zawahania. Bo ją kurwa kochałem.

Kochałem ją.

-Dziękuję- powiedziała odsuwając się ode mnie. - Za to że dajesz mi szansę.

-Bo wiem, że ci się uda bo jesteś cholernie silna. Rozumiesz, Aruś? Ale treningi dalej obowiązują. Może nawet nie będą dla ciebie tylko dla mnie. -zaśmiałem. Się a dziewczyna spojrzała na mnie pytająco. - No wiesz żebyś wpierdoliła mi tak, że będę miał pewność że pokonasz każdego.

Zaczęła się śmiać. A moje serce na ten dźwięk chciało zrobić fikołka. Kiedy byłem przy niej wszystko było zależne od niej.

Tylko ona mogła mnie zniszczyć.

Fast rideOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz