Prolog [BEDZIE PISANY OD NOWA]

2.4K 79 33
                                    

07.07.2017

Na jego nieszczęście, nasze drogi skrzyżowały się tam, gdzie cisza jest gęstsza niż smog nad wielkim miastem. W oddali słychać jednostajny szum ruchu ulicznego, niczym szepty zmarłych dusz.

Spojrzenia spotykają się na jednej drodze. W jego oczach jedyne co widzę, to przerażenie.

Sam nawet nie jestem w stanie wyobrazić sobie do czego mogę być zdolny...

Boi się. Widzę to i właśnie tego pragnę. Chcę, żeby się bał. Chcę, żeby czuł, iż to jego ostatnie tchnienia.

Bez słowa zbliżam się do mojej ofiary. Nie muszę nawet używać słów, dobrze wie, że za
zdradę się płaci.

Pierwszy cios pada szybko i cicho, tnąc przez powietrze niczym szpony bestii w ciemności. Zaskakująca precyzja zatraca teraz wszelkie wątpliwości ludzi, którzy myśleli, że mimo braku wprawy wszystko zepsuję, a jednak doskonale wiem co robię.

Drugi cios wbija się prosto w serce zdrajcy, lecz ten nie wydaje z siebie żadnego dźwięku, jego oczy, już nie widząc nic, próbują odnaleźć sens w otaczającym go chaosie.

Trzeci cios przecina wargi milczącego ciała, zamykając je już na zawsze.

Czwarty, piąty, szósty... liczby te błyszczą w mroku jak złowieszcze przepowiednie, a każde uderzenie noża staje się bardziej intymne niż ostatnie westchnienie umierającego.

Siódmy cios ugina ciało niczym wiercony w bólu przyszły los.

Ósmy cios, jak ostatni szept na skraju codzienności.

I na koniec dziewiąty, jak wybawcza pieczęć na koniec krwawej opowieści.

Zgaśnięte światło, ostatnie westchnienie, gra w końcu została zakończona. Hermes leży w kałuży czerwonej cieczy, a ja znikam w cieniu, gdzie już na zawsze pozostanę.

Jeszcze ciepła krew spływała po jego zmasakrowanej twarzy.
Dziewięć ciosów zadanych nożem...

Teraz, to nawet jego własna żonka nie poznałaby tej fałszywej mordy. Mówią, że za darmo to nawet w ryj się nie dostaje, i otóż to - mają racje.

Przez rok mojej nieobecności ci idioci zepsuli układy w całym mieście, gorzej – w całym kraju. Nie wiem jak mam się teraz pokazać matce i odbudować zaufanie setki ludzi. Zostawienie ich na te trzysta dni było tak chujowym pomysłem, że nawet ja nie spodziewałem się tego co tu zostanę po powrocie.

Moi ludzie przestali być tu szanowani? Czy naprawdę są aż tak nieporadni? Te pytania będę zadawać sobie chyba do końca życia.
Na chwilę obecną wróciłem. Muszę naprawić miesiące mojej ciężkiej pracy.

Ale czy tego właśnie chcę? Czy ja chcę to naprawiać?





heeej, mam nadzieję, że prolog wam się spodobał!
przypominam o zostawieniu ⭐️ i zapraszam do komentowania! każde słowo będzie dla mnie motywacją do dalszego pisania i widzimy się w kolejnych rozdziałach!

Speeding Hearts  (SPEEDING #1) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz