- A więc o czym chciałeś porozmawiać? - Zapytałam siadając na jednym z łóżek znajdujących się w chacie.
- Jest coś o czym powinnaś wiedzieć już dawno. - Powiedział zajmując miejsce obok mnie. Wyraz jego twarzy nadal był poważny. - Kiedy pojawiłaś się w naszym świecie postanowiliśmy zataić przed tobą prawdę o przepowiedni, która sprawiła, że nasz świat został pogrążony w mroku.
Czułam jak moje usta lekko rozchyliły się, chciałam coś powiedzieć, lecz głos ugrzązł mi w gardle. Niklaus pozwolił sobie kontynuować.
- Wszystko zaczęło się w dniu jednej z częstych obrad Starszyzny, kiedy najstarszy z nich Ezekiel doznał wizji. Padając na kolana bezsilnie wypowiedział wtedy ledwo słyszalnie Noctara. Wizja ta została owiana tajemnicą, a Ezekiel nie podzielił się nią z innymi jak miał w zwyczaju. Spędził zamknięty w jednej z wież twierdzy tygodnie. - Westchnął i zamilkł na moment, jakby szukał odpowiednich słów które jasno wyjaśnią mi całą tę sytuację. Zastanawiałam się, co mógł ujrzeć Ezekiel oraz co oznacza słowo Noctara. Nagle Niklaus ponownie przemówił. - Wiesz co, chyba źle zacząłem. Zanim dokończę tą historię, powinienem bardziej przybliżyć ci temat Starszyzny.
Po mimo iż wolałam, żeby już dokończył tę opowieść, to przytaknęłam mu ruchem głowy gotowa na kolejny natłok informacji.
- Starszyzna składa się z czterech osób, trzech mężczyzn oraz od niedawna jednej kobiety. Każdy z członków posiada złoty zegarek kieszonkowy, dzięki któremu jest właścicielem tajemniczej mocy oraz niepokonanym członkiem społeczności Lykanów. Ezekiel jest założycielem Starszyzny i głównodowodzącym. Swoją rolę otrzymał po Zew'ie, pierwszym wilkołaku.
- Zew'ie? - Dopytałam nieświadomie.
- Tak, nigdy nic o nim nie słyszałaś, co? - Zaśmiał się. Skinęłam ruchem głowy. - Teraz wszyscy żyją rządami Starszyzny zapominając o nim. Choć gdyby nie on, to wilkołaki by nie istniały.
- Jak to? - Zapytałam zdziwiona.
- Tak jak wspomniałem był pierwszym Lykanem. Jest taka opowieść, którą moja żona opowiadała czasem moim synom przed snem. Znasz historię o Kainie i Ablu? - Zapytał, na co przytaknęłam skinieniem głowy. - Więc pierwszej części nie muszę ci opowiadać. Jednakże ta historia ma inny koniec, niż ten który znasz. Ponieważ pojawia się w niej ktoś jeszcze, a jest to Bellator, Bóg Wojny według wierzeń Lykanów. Od wieków poszukiwał walecznych dusz w całym wszechświecie. Przemierzał różne światy, wypatrując tych, którzy odznaczali się odwagą i siłą. Czasami jedynie obserwował potencjalnych wojowników, wyczuwając ich moc. Mimo swojej nikczemnej natury, Bellator kierował się uczciwością i honorem na polu walki. Gdy dostrzegał niesprawiedliwość, natychmiast reagował, nie tracąc przy tym okazji do wywoływania konfliktów. Kain, zazdrosny o młodszego brata Abla, wzbudził szczególne zainteresowanie Bellatora. Narastająca nienawiść fascynowała go tak bardzo, że postanowił nieco poruszyć tą kwestią. Jednakże nie przewidział, że jego interwencja doprowadzi do zdrady ze strony starszego z braci. Dusza Abla wołała o pomoc do Bellatora, kiedy niewinna krew zaczęła zalewać ziemię. Mimo swojej okrutnej natury, Bóg Wojny nie mógł tolerować zdrady ze strony Kaina. Dlatego dzień po pogrzebie Abla, Bellator wraz z jego Iskrą Duszy udał się na Ziemię, aby przywrócić go do życia. Abel, zdezorientowany, nie rozumiał, co się właśnie wydarzyło. Bellator wyjaśnił mu, że zyskał moc przemiany w wilka i krwiożerczą bestię, ale musi nauczyć się panować nad nią pod jego opieką. Dlatego Bóg Wojny zabrał Abla do jednej z krain, które znajdowały się pod jego nadzorem, aby chłopiec mógł opanować kontrolę nad swoją bestią. Bellatora nie było tam przez pewien czas, ale powrócił, aby ocenić, jak bardzo Abel się zmienił. Wyrósł na dzielnego i potężnego wojownika. Dlatego Bóg podjął wyzwanie pojedynku z Ablem. Bellator zwyciężył Abla, jednak ten, nie godząc się z porażką, pozwolił, aby skryta w nim bestia ujrzała światło dzienne. Pod wpływem furii, która go ogarnęła jego ciało zaczęło się przekształcać, a oczy zabłysły złotym blaskiem. Zęby wyostrzyły się, a kły wydłużyły. Twarz zaczęła przypominać łeb ogromnego wilka. Mięśnie pęczniały i twardniały, a wzrost mężczyzny znacznie się zwiększył. Jego ręce oraz nogi wydłużyły się, zaś dłonie i stopy powiększyły. Palce zgrubiały, a paznokcie przeobraziły się w ostre szpony. Ciało zaczęło pokrywać futro, a z kości ogonowej wyrósł ogon. Cała przemiana trwała dość krótko, ale w oczach Boga Wojny zdawała się trwać dłużej. Zaskoczony swoim tworem, musiał zmierzyć się z Ablem ponownie. Bellator prędko znokautował go nim ten zdążył na niego ruszyć, a następnie wysłał do Cassary, bogini mądrości, aby ta nauczyła go opanowania i kontroli nad jego mroczną stroną. Przez lata spędzone pod okiem Cassary, Abel nie postarzał się ani o dzień. Był to kolejny dar który otrzymał od Bellatora. Udało się mu zapanować nad swoją naturą. Następnie, od bogini natury Faelith, nauczył się chronić rośliny i zwierzęta oraz stał się opiekunem słabszych i zdradzonych, wskazując im drogę. Przyjął imię Zew od zewu natury. Pewnego dnia, wędrując po Ziemi, odkrył, że może przekazać swój dar innym, dając początek kolejnym wilkołakom.
- To wszystko wydarzyło się naprawdę? - Zapytałam z niedowierzeniem.
- Taką bajkę opowiadają dzieciom, nie znałem go osobiście więc nie wiem ile w tym prawdy. - Odpowiedział ze śmiechem w głosie, widziałam że trochę się rozluźnił. - Dopóki nie poznałem mojej żony, też nie byłem świadom tego, że wśród nas chodzą takie istoty jak Lykanie.
- Jeśli mogę spytać, co się stało z twoją żoną? - Spojrzałam na niego współczująco, nie chciałam mu tym pytaniem zniszczyć nastroju, ale nurtowało mnie to.
- Zginęła około pół roku temu, w tym samym czasie trafiłem do lochów, a chłopcy wychowywali się w wiosce pod okiem Emmy. Ciężko mi o tym mówić. - Zrobił krótką pauzę, po czym dodał niemalże szeptem. - Szczególnie, że chłopcy widzieli jej śmierć na własne oczy i o mały włos sami nie zginęli.
- Rozumiem. - Postanowiłam, że nie będę drążyć tego tematu. - Opowiedz coś więcej o tej przepowiedni, którą widział Ezekiel bo umieram z ciekawości.
- Racja. - Odparł. - A więc jak już znasz genezę powstania Lykan, mogę kontynuować wcześniejszą historię. Na czym skończyłem? - Zapytał.
- Na tym, że Ezekiel zamknął się w wieży.
- Tak dokładnie, odciął się od reszty. Starszyznę nurtowało czekanie więc postanowili coś z tym zrobić i wyciągnąć na siłę od niego informację gdy tylko opuścił wieżę. Vladimir za pomocą swoich zdolności wniknął do jego umysłu, co było nie lada wyzwaniem ponieważ Starszyzna nie umiała używać na sobie swoich mocy. Lecz udało mu się zahipnotyzować go, dzięki czemu Ezekiel zaczął w końcu mówić. A jego przepowiednia brzmiała tak. W czasach najgłębszych mroków, kiedy gwiazdy zaczną blednąć, a księżyc straci swój blask, narodzi się Noctara, nosicielka tajemniczego dziedzictwa. Jej moc przekroczy granice światów, łącząc w sobie pierwiastek światła i ciemności. W jej rękach spoczywać będą losy wszystkich światów. A potężne moce Noctary będą kluczem do zmiany, lecz także do zagłady. Będzie ona zdolna otworzyć bramy zapomnianych krain lub zamknąć je na wieczność. Po tym zaczął opowiadać co jeszcze widział w swojej wizji oraz kogo, lecz nie potrafił wskazać osoby, która wyglądała jak Noctara, ponieważ widziana w jego przepowiedni kobieta była mu jak dotąd nieznana. Do czasu gdy zobaczył dorosłą Mikaylę. - Zrobił krótką pauzę, jakby czekał na jakąś odpowiedź z mojej strony, lecz nie wiedziałam co mogę mu tak właściwie powiedzieć. Po chwili przerwał panującą między nami ciszę i kontynuował. - Przepowiednia ta dla starszyzny oznaczała zgubę, ponieważ Noctara niosła za sobą obalenie ich władzy. Natomiast dla nas niosła nadzieję na lepszą przyszłość. Lecz gdy Mikayla zginęła, ponownie poczuliśmy się bez silni. Wtedy pojawiłaś się ty. Kiedy zobaczyłem cię w lochu byłem zszokowany ponownym widokiem twarzy kobiety której śmierć wprawiła całą społeczność w głęboki smutek. Ale odzyskałem iskrę nadziei. Bo przepowiednia Ezekiela nie mówiła o tamtej Mikayli tylko o tobie. Ty byłaś Noctarą.
Przyglądałam mu się w całkowitym milczeniu, nie potrafiąc wydusić z siebie ani jednego słowa. To wszystko zszokowało mnie totalnie. Moje serce biło tak szybko, jakby chciało wydostać się z mojej piersi, a myśli wirowały w mojej głowie. Jak mogłam być tą wybraną? Przecież nie posiadałam żadnych specjalnych umiejętności. Byłam tylko zwykłym, szarym człowiekiem. Wszystko to wydawało się być absurdalne, niczym z jakiegoś dziwnego snu, z którego nie mogłam się obudzić.
- Teraz gdy Starszyzna wie o twoim przybyciu do naszego świata, będzie próbowała cię zabić. Wiedzą kim jesteś i nie pozwolą abyś pokrzyżowała ich plany. - Powiedział wytrącając mnie z zamyśleń. - Dlatego ci o tym wszystkim mówię, nie mogłaś dłużej żyć w niewiedzy.
Ponownie zaczęłam się zastanawiać jak mam stawić czoła komuś tak potężnemu jak Starszyzna. Poczułam jak włosy na moim ciele stają dęba. Spojrzałam na złoty pierścionek na moim palcu, starając się znaleźć w nim siłę. Mimo odwagi, którą miał mi dodawać akwamaryn, czułam, że zaczyna mi jej coraz bardziej brakować.
- Nie bój się. - Poczułam jak jego ręka chwyta moje ramię. - Wierzę w to, że dasz radę wszystkim przeciwnościom losu. Stawisz im czoła i przywrócisz nasz świat do normalności.
- Skąd możesz być tego taki pewien. - Powiedziałam oschle, spoglądając na niego.
- Po prostu w ciebie wierzę. - Posłał mi uśmiech.
- Nonsens. - Wstałam strącając jego dłoń z mojego ramienia. - Ona była wilkołakiem, przygotowanym do walki i nie dała im rady, a ja jestem człowiekiem, który nie potrafi się bić, a co dopiero używać jakiejś broni. Gdyby mnie schwytali od razu bym zginęła. Jestem bezradna, jak niby mam wam pomóc? - Czułam, że złość ogarniała mnie coraz bardziej. - Niklaus, powiedz mi jak?!
- Potrzebujesz czasu.
- Nie mam kurwa czasu! Przecież mogę wpaść w ich ręce w każdym momencie! - Warknęłam. - Nie możesz wierzyć w to, że was od nich uwolnię, bo prędzej zginę niż to zrobię!
- Wszyscy jesteśmy tu by ci pomóc. Według przepowiedni w twoich rękach spoczywa los naszego świata.
- Wiem, ale sam dobrze wiesz, że oni są zbyt potężni, a ja zbyt nieudolna żeby stawić im czoła. - Przewróciłam oczami. - Zaślepia cię ta głupia przepowiednia.
- Musisz zaakceptować, że jesteś częścią tej historii, niezależnie od tego, jak bardzo wydaje się to nierealne. - Stanął z założonymi rękami. - Wiem, że brzmi to przerażająco. Ta sprawa dotyczy nas wszystkich, w końcu chodzi tu o przyszłość naszego świata.
- I moją misję samobójczą. - Dodałam pod nosem, przewracając oczami.
- Twoja determinacja jest kluczem do sukcesu. Musisz uwierzyć w siebie tak samo mocno, jak my wierzymy w ciebie. - Niklaus przyjął poważniejsze wyrażenie twarzy. - W końcu, jeśli istnieje ktoś, kto ma szansę zmienić losy tego świata, to tylko ty, Mikayla.
CZYTASZ
Twierdza księżyca
FantasyPo śmierci rodziców Mikayla pochłania się pracą w salonie kosmetycznym, szukając pocieszenia w rutynie i towarzystwie swojego psa, Bao. Jednakże pewnego dnia znajduję tajemnicze kartonowe pudełko z zegarkiem kieszonkowym, które staje się punktem zwr...