Stawiałam ostrożnie kroki, aby nie nadepnąć na żadną gałązkę i nie spłoszyć zwierzyny. Cichy szum lasu otaczał nas, gdy przemierzałyśmy gęstwinę w poszukiwaniu zdobyczy. W pewnym momencie Elara zatrzymała się i gestem ręki nakazała mi zrobić to samo. Spojrzałam w kierunku, w którym patrzyła, dostrzegłam tam jelenia, stojącego na niewielkiej polanie, kilka metrów od nas.
- Trzymaj. - Powiedziała szeptem Elara wręczając mi łuk.
- Co? - Odpowiedziałam patrząc na nią z przerażeniem oraz kręcąc głową. - Nigdy nie strzelałam z łuku, myślałam że najpierw poćwiczymy strzały do tarczy. Z resztą nie chcę go skrzywdzić.
- Weź ten łuk i zrób to. - Jej głos był stanowczy. Elara była nieugięta i mimo mojego oporu, jej determinacja przeważyła. Wcisnęła mi łuk do rąk po czym wskazała jelenia.
Czułam, jak moje dłonie drżą, gdy brałam od niej broń. Elara ustawiła mnie w odpowiedniej pozycji, pokazując jak prawidłowo trzymać łuk i naciągnąć cięciwę. Każdy jej ruch był precyzyjny.
- Skup się. Oddychaj spokojnie. Napnij cięciwę, celuj i strzelaj. - Instruowała. - Nie myśl o tym, co robisz, tylko po prostu to zrób.
- Łatwo ci mówić. - Odparłam zirytowana.
Trzymałam łuk drżącymi rękami, próbując wycelować w jelenia.
- Skup się na celu. - Powtórzyła.
Wstrzymałam oddech, przymknęłam jedno oko, a następnie naciągnęłam cięciwę, czując, jak napina się pod moimi palcami, i wycelowałam w jelenia. Po chwili wypuściłam strzałę. Ta poleciała szybko, przecinając powietrze, przez krótką chwilę śledziłam jej lot, aż uderzyła w drzewo tuż obok jelenia. Zwierzę spłoszyło się i uciekło w głąb lasu.
- Pierwszy raz zawsze jest najtrudniejszy. Nauczysz się, musisz ćwiczyć. - Powiedziała Elara, kładąc dłoń na moim ramieniu.
Z cichym westchnieniem opuściłam łuk. Wiedziałam, że miała rację. Musiałam nauczyć się posługiwać jakąkolwiek bronią, jeśli chciałam przetrwać w tym świecie, ale strach przed zranieniem niewinnego zwierzęcia był zbyt silny.
Ruszyłyśmy dalej w las, szukając kolejnej okazji do polowania. Elara tłumaczyła mi podstawy sztuki łucznictwa, od odpowiedniego ustawienia ciała po technikę naciągania cięciwy. Słuchałam uważnie, starając się zapamiętać każdy szczegół.
- Polowanie to nie tylko kwestia umiejętności technicznych - Mówiła, przemykając przez gęstwiny. - To także umiejętność wyczuwania rytmu natury, bycia częścią tego świata. Musisz zrozumieć swoje otoczenie i nauczyć się w nim poruszać.
- Ale jak mam to zrobić? - Zapytałam, starając się nadążyć za jej pewnymi krokami.
- Musisz otworzyć swoje zmysły, Mikayla. Czuj wiatr na skórze, słuchaj szelestu liści, obserwuj cienie rzucane przez drzewa. Polowanie to nie tylko widzenie zwierzyny, ale także jej słyszenie i wyczuwanie. - Zamilkła na chwilę, jakby chciała, by jej słowa wniknęły głęboko w moją świadomość. - W tym świecie, każda drobnostka ma znaczenie.
- To brzmi, jakby polowanie było jakimś rodzajem medytacji - Stwierdziłam.
- Można tak powiedzieć. - Odparła ze śmiechem. - To sztuka, która wymaga harmonii z otoczeniem.
Dotarłyśmy do kolejnej polany, tym razem pustej. Elara ustawiła kilka kamieni w linii, tworząc prowizoryczne tarcze.
- Spróbuj jeszcze raz - Poleciła. - Wyobraź sobie, że te kamienie to twój cel. Skup się na jednym punkcie i oddychaj równomiernie.
Ponownie naciągnęłam cięciwę, czując, jak moje mięśnie napinają się. Wzięłam głęboki oddech i wypuściłam strzałę. Szybko pomknęła w dal, przy czym prawie trafiła jeden z kamieni.
- Dobrze, Mikayla - Pochwaliła mnie.
Sięgnęłam po kolejną strzałę i spróbowałam ponownie oddać strzał.
- Czy Mikayla ... ta dawna Mikayla, była dobra w łucznictwie? - Zapytałam naciągając cięciwę.
- Ona była dobra we wszystkim. - Zaśmiała się. - Była urodzonym wojownikiem.
Wypuściłam strzałę, która tym razem nie poleciała zbyt daleko.
- Nie wiem, czy kiedykolwiek będę w stanie dorównać jej odwadze i determinacji - Powiedziałam cicho.
- Nie możesz się do niej porównywać, ona żyła na co dzień w tym okrutnym świecie, a dla ciebie to wszystko jest nowe. Zresztą odwaga nie polega na braku strachu, ale na działaniu pomimo niego. Wierzę, że masz w sobie tę siłę. Po prostu musisz ją odnaleźć. - Wręczyła mi kolejną strzałę. Wzięłam ją od niej i ponownie spróbowałam oddać strzał z łuku. - Wiesz, Mikayla też miała słabości. - Kontynuowała Elara. - Nie była doskonała, ale to co ją wyróżniało, to jej nieustępliwość. Nigdy się nie poddawała, bez względu na wszystko.
Wciągnęłam powietrze, skupiając się na kamieniach przede mną. Wypuściłam kolejną strzałę, która znów chybiła. Elara miała rację. Nie mogłam się porównywać do dawnej Mikayli. Ona przeżyła swoje życie w brutalnym świecie, w którym ja dopiero zaczynałam się odnajdywać. Czy naprawdę miałam w sobie tę siłę? Dzięki Elarze zaczynałam wierzyć, że tak. Musiałam ją tylko odkryć, tak jak Mikayla odkryła swoją. Mimo swoich wątpliwości i lęków, również mogłam stać się wojowniczką. Być może nie w taki sam sposób jak ona, ale na swój własny, unikalny sposób.***
Gdy wróciłyśmy do wioski nadeszła pora kolacji. Byłam głodna oraz zmęczona, cieszyłam się, że kiedy tylko słońce zaczęło zachodzić Elara postanowiła wrócić do wioski. W chacie jadalnej jak zawsze panował gwar. Siedziałam przy stole obok Lyry oraz Azuli i zajadałam się przepysznymi potrawami. Zapach pieczonego mięsa i świeżego chleba wypełniał pomieszczenie, wzmagając mój apetyt. Rozglądając się po jadalni, dostrzegłam że Elara usiadła obok Layli, ale nigdzie nie widziałam Drake'a. Czyżby wyjechał razem z Nigelem?
- I jak było z Elarą na polowaniu? - Zapytała Lyra, szturchając mnie w ramię żebym zwróciła na nią uwagę.
- To było trudniejsze niż się spodziewałam. - Odparłam, przeżuwając kęs chleba.
- Domyślam się. - Odpowiedziała bez wyraźnych emocji. Jej twarz była jak zawsze spokojna, niemal pozbawiona wyrazu.
- Elara jest wymagająca, ale cierpliwa. - Dodałam, biorąc kolejny kęs. Lyra skinęła głową, wtedy dostrzegłam, że na kolanach trzymała otwartą książkę. - Lubisz czytać?
- Tak. - Odparła krótko.
- W licealnych latach, też dużo czytałam, ale były to bardziej romanse. - Zaśmiałam się.
- Mnie takie nie interesują, wolę książki dzięki którym dowiem się czegoś więcej o świecie. Takie jak na przykład ta którą teraz czytam. - Sięgnęła po nią, a następnie wcisnęła mi ją do rąk. Tytuł brzmiał "Sztuka wojny" autorstwa Sun Tzu. - To klasyka. - Powiedziała z uznaniem. - Zawiera w sobie strategie wojskowe, taktyki i zasady, które można zastosować nie tylko w bitwie, ale i w codziennym życiu. Wiedza o tym jak przewidzieć ruchy przeciwnika, jak utrzymać morale oraz zarządzać zasobami, jest cenna w każdej sytuacji. - Na chwilę zamilkła, po czym dodała. - To książka, która otwiera oczy na wiele rzeczy.
Lyra miała rację, wiedza to potęga, a czytanie takich książek mogłoby pomóc mi lepiej odnaleźć się w tym nowym, trudnym świecie.
- Mogę ją od ciebie pożyczyć? - Zapytałam, na co Lyra skinęła głową.
- Oczywiście. - Odpowiedziała bez emocji. - Wiedza jest po to, żeby się nią dzielić.
- Dzięki. - Posłałam jej uśmiech.
Nagle ktoś złapał mnie za ramię. Odwróciłam się i zobaczyłam Niklaus'a.
- Mikayla możemy porozmawiać? - Zapytał.
- Jasne, siadaj. - Zaczęłam się przesuwać na ławce, żeby zrobić dla niego miejsce.
- Wolałbym pogadać na osobności. - Dodał nagle.
- A dobra, rozumiem. - Zaśmiałam się, a następnie wstałam. - To coś poważnego? - Zapytałam, kierując się za nim w stronę wyjścia z chaty jadalnej.
Skinął tylko ruchem głowy, był dzisiaj jakoś dziwnie milczący. Zastanawiałam się, co takiego go tak zaniepokoiło. Może chodziło o Anyę, którą spotkałam ostatnio w lesie? Nigel na pewno z nim również podzielił się moim zwierzeniem.
- Dawno cię nie widziałam. - Powiedziałam, przerywając ciszę gdy tylko wyszliśmy na zewnątrz. Chłód owinął moje ciało, ale było to przyjemne zimno, ponieważ w chacie jadalnej panowała ogromna duchota.
- Ostatnio jestem dość zajęty. - Odparł.
- Coś się dzieje? Wczoraj wieczorem widziałam cię jak szedłeś z jakimś mężczyzną. Wasza rozmowa wglądała na poważną. - Ciągnęłam.
- To temat na inną rozmowę.
Przewróciłam oczami, nie zadowolona faktem, że zrobił się względem mnie taki tajemniczy. Co go łączyło z tamtym mężczyzną? Co próbował przede mną ukryć? Zastanawiałam się. Czułam, że za moimi plecami działo się coś ważnego, ale najwyraźniej nie ufali mi jeszcze na tyle, żeby mnie wtajemniczyć w swoje plany.
Szliśmy wzdłuż wioski, idąc ku chacie Niklaus'a. Ulice w wiosce były praktycznie puste, zapewne ze względu na to, że wszyscy mieszkańcy przesiadywali obecnie na jadalni. Spojrzałam w niebo, dzisiejszego wieczoru było bezchmurne i rozświetlało je wiele gwiazd. Kiedyś mama mi powiedziała, że to może zwiastować dobrą pogodę następnego dnia. Miałam nadzieję, że tym razem to się spełni bo zaczynałam mieć już trochę dość tego deszczu oraz zimna.
- Zapraszam. - Powiedział Niklaus wyrywając mnie z zamyśleń. Spojrzałam na niego, stał przytrzymując otwarte drzwi prowadzące do jego chaty.
Posłałam mu uśmiech, a następnie weszłam do środka.
CZYTASZ
Twierdza księżyca
FantasíaPo śmierci rodziców Mikayla pochłania się pracą w salonie kosmetycznym, szukając pocieszenia w rutynie i towarzystwie swojego psa, Bao. Jednakże pewnego dnia znajduję tajemnicze kartonowe pudełko z zegarkiem kieszonkowym, które staje się punktem zwr...