Logan 💙

1K 129 40
                                    

Logan

Willow rozchyla usta, ale nie odpowiada. Obraca głowę w stronę okna i opiera ją o szybę. Gdy jedziemy wzdłuż Ocean Avenue i dojeżdżamy do skrzyżowania z Kendall Road prostuje się i związuje swoje rozsypane włosy gumką, którą ściąga z nadgarstka.

– Możesz mnie wysadzić tutaj – zagaduje i odwraca się za siebie. – Muszę się przejść. – Odpina pas.

Zjeżdżam na parking obok Maka i wyłączam stacyjkę. Auto gaśnie i gdy przypominam sobie, że w bagażniku mam torbę Willow zwalniam blokadę.

– Myślisz, że mama jest z nim szczęśliwa? – zagaduje w tej samej chwili i pytająco unosi brew. Na jej twarzy widzę powagę i stwierdzam, że moja siostra w niczym nie przypomina tej potrzepanej nastolatki, która jeszcze godzinę temu wydzierała się w moim pokoju.

Pocieram grzbiet nosa i gdy w powietrzu unosi się zapach tych cholernie słodkich perfum uchylam drzwi.

– A ty byłabyś u boku tyrana, który nie liczy się z twoim zdaniem, zabrania ci pracować, mimo że skończyłaś trzy kierunki studiów i pieprzy żonę swojego najlepszego kumpla? – unoszę głos i dopiero wtenczas dociera do mnie, że niepotrzebnie napomknąłem o tym ostatnim. Zmieszany poprawiam się w fotelu i przeczesuję palcami włosy, które opadają na moje czoło. – Sorry, nie chciałem, abyś o tym wiedziała.

Twarz Willow zastyga.

– Skąd o tym wiesz? – odzywa się po chwili niepodobnym głosem, a następnie mocno zaciska usta. Jej błękitne oczy robią się szkliste i, mimo że stara się nie rozkleić po jej policzkach spływają łzy, a broda zaczyna drgać

– Podsłyszałem kilka dni temu, jak się kłócili – odpowiadam i wyciągam ze schowka paczkę chusteczek. – Teraz wiesz, dlaczego jeszcze mocniej go nienawidzę – dodaję i wkładam je w dłoń Willow. – Pójdę po torbę, bo jeszcze o niej zapomnimy.

Wychodzę z auta i wyciągam bagaż wkurwiony, że kolejny raz tak łatwo poddałem się emocjom. Fakt, że siostra bywa mecząca i jestem pewien, że jest najbardziej irytującą panną, jaką znam, ale w tym momencie zaczynam dostrzegać, że jest kimś więcej: kolejnym dzieckiem Greysona Walkera, któremu apodyktyczny skurwiel planuje spierdolić przyszłość.

Kiedy zamykam klapę Willow rzuca krótkie ,,dzięki" i zarzuca torebkę przez ramię, Obraca się i rusza w stronę centrum, gdzie znajduje się klub sportowy, do którego regularnie uczęszcza. Dopiero gdy znika z zasięgu mojego wzroku wsiadam do samochodu. Zastanawiam się, czy Audrey już wstała i wyjmuję z kieszeni iPhone'a. Wybieram jej numer i przestawiam połączenie na tryb głośnomówiący.

– Hejka kotku. – Z głośnika niemal natychmiast rozbrzmiewa jej głos, po czym nastaje cisza.

– Audrey? – Marszczę czoło i odpalam stacyjkę kątem oka, zerkając na ekran.

– Sorry, ale musiałam przełożyć telefon do drugiej ręki. Buszuję z Courtney po sklepach – wyjaśnia pogodnym tonem. – Wcześnie wstałeś. Byłam pewna, że po tym, jak odpadłeś u Cartera odezwiesz się dopiero w południe.

– Miałem ostatnio ciężkie dni – rzucam, wzdychając i gdy przypominam sobie kłótnie rodziców na chwilę przymykam powieki – musiałem odreagować – dopowiadam, nie mając pojęcia, czy wyjaśniłem jej powód, dlaczego upiłem się niedługo po tym, jak zjawiliśmy się na imprezie.

Audrey chichocze.

– Doskonale ci się to udało – stwierdza z rozbawieniem.– Słaniałeś się na nogach, gdy holowałam cię do chaty.

Próbuję sobie przypomnieć, cokolwiek z minionej nocy, ale w głowie mam pustkę.

– Przepraszam, powinienem się kontrolować. Wynagrodzę ci to, gdy się spotkamy.

Na zawsze twojaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz