Logan
Wsiadam do samochodu, rozglądając się za sąsiadami, ale nie dostrzegam ich w ogrodzie. Zerkam na zegarek: jest jedenasta dwadzieścia. Wpadnę tutaj jak coś zjem i pozałatwiam kilka spraw, stwierdzam i wkładam do ust gumę do żucia, aby choć na chwilę przestać myśleć o tym, jaki jestem głodny. Odpalam stacyjkę i choć obiecałem sobie wczoraj, że tego nie zrobię przejeżdzam obok domu Blair. Willow miała rację, mówiąc że jeśli nie domknę pewnych spraw przeszłość będzie za mną kroczyć i nigdy nie da mi spokoju, myślę zerkając w lusterko na podniszczony budynek, który właśnie minąłem.
Biorę głęboki wdech i powoli wypuszczam powietrze z płuc. Telefon dzwoni po raz kolejny, przełączam się na tryb głośnomówiący i odbieram połączenie.
– Hej kochanie, jak ci minęła noc? – Z głośników dobiega radosny głos Audrey.
Zerkam za siebie jeszcze raz, podkręcam klimę i rozsiadam się wygodniej.
– Ciężko, bolą mnie wszystkie kości i jestem cholernie głodny. Jadę do knajpy coś zjeść a później na małe zakupy. Jak było wczoraj? Zabalowałaś?
– Wypiłam kilka drinków i o drugiej grzecznie wróciłam do domu. Miałam rano spotkanie z Kimberly.
– Kto to jest Kimberly?
– Nasza konsultantka ślubna.
– Jak poszło? – pytam od niechcenia.
– Idealnie. Kim to prawdziwa profesjonalistka, powiedziała, że dla niej nie ma rzeczy niemożliwych i zorganizuje wesele według mojej wizji. Rozumiesz? – piszczy na cały głos. – Będziemy mieć wesele marzeń Logan: co najmniej pięćset osób, najdroższy hotel w całej Kalifornii i jakaś modna kapela – rozmarza się. – Może uda się ściągnąć Adele albo chociaż Maroon 5. Przyjaciółki zzielenieją z zazdrości.
– Myślisz, że nas na to stać? – studzę jej entuzjazm. – Na jakąś modną kapelę i wesele na pięćset osób?
– Jesteśmy bogaci, stać nas na znacznie więcej.
– Teraz a pomyślałaś co będzie za jakiś czas?
– Nie rozumiem.
– To, że teraz mamy pieniądze Audrey, nie oznacza, że zawsze tak będzie.
– Dalej nie mam pojęcia co masz na myśli Logan. Mamy kryzys? Jest coś, o czym nie chcesz mi powiedzieć? – W jej głosie słyszę zdziwienie.
Przewracam oczami, skręcając w kolejną ulicę.
– Nie mamy – rzucam z irytacją. – Firma prosperuje świetnie, ale konkurencja robi się coraz większa. Kto wie co będzie za kilka lat.
Audrey nie odpowiada. Przez chwilę milczymy i słyszę tylko muzykę w tle, zagłuszaną przez warkot silnika.
– Mam zmniejszyć liczbę gości, urządzić wesele w plenerze i wynająć jakiś zwykłych grajków? – odzywa się po długiej chwili, unosząc głos. – To chcesz powiedzieć?
– Zrobisz jak zechcesz, ale mam nadzieję, że to jeszcze raz przemyślisz. Muszę kończyć, jestem prawie pod sklepem – kłamię, bo przede mną jeszcze kilka minut drogi. – Odezwę się wieczór.
Mrugam oczami i wyciągam ze schowka okulary przeciwsłoneczne. Zakładam je na moment, rozmyślając nad zachowaniem Audrey. Ślub na pięćset osób a do tego Adele i najdroższy hotel w całej Kalifornii: ona chyba oszalała! Uderzam dłonią o kierownicę. Dobrze, że Willow o tym nie wie, bo odrazu stwierdziłaby, że to ja postradałem rozum, godząc się na takie fanaberie. Willow, powtarzam na głos. Muszę przygotować się na jej przyjazd i zrobić większe zakupy, najlepiej od razu na kilka dni.
CZYTASZ
Na zawsze twoja
Storie d'amoreŻycie od najmłodszych lat nie rozpieszczało Blair O'Connor. Po śmierci rodziców, na sześciolatkę spadł kolejny cios: w wyniku choroby straciła wzrok. Kilka lat później siedemnastoletnia Blair z przeszłości pamięta jedynie przebłyski, i to one, tak j...