Siedem lat później
Logan
Powoli zapada zmrok. Światło dnia ustępuje miejsca nocy, i za oknem robi się coraz ciemniej. Gęste, deszczowe chmury, które kłębią się nad autostradą wyglądają jakby z ledwością unosiły się w powietrzu i nadają okolicy posępnego wyrazu. Zdejmuję jedną dłoń z kierownicy i przecieram nią zmęczone powieki. Mrugam kilka razy i spoglądam na nawigację. Do Southport pozostało zaledwie dwadzieścia kilometrów i mogę w końcu przyznać, że po trzydziestu siedmiu godzinach, jakie spędziłem za kółkiem, zbliżam się wreszcie do kresu podróży. Rozsiadam się wygodniej w fotelu, przyglądając się okolicy, ale zza ciężkich kłębów wyłaniają się jedynie fragmenty oceanu. Zapewne zaraz się rozpada, stwierdzam, zauważając, że obłoki przybierają kolor granatu, sprawiając wrażenie jak gdyby stapiały się z jego taflą. Brakuje mi tylko deszczu, aby podkreślił te wszystkie emocje, które z każdym pokonywaniem kilometrem wracają i rozdrapują rany gojące się przez kilka długich lat. Kilka, powtarzam w myślach, bo odkąd wyjechałem z Southport minęło ich przeszło siedem a dokładniej to osiemdziesiąt cztery miesiące i dwadzieścia dwa dni. Tyle czasu upłynęło, abym uporał się z przeszłością i znalazł w sobie siłę, aby przyjechać tutaj ponownie. Abym w końcu nie odczuwał tego cholernego żalu, który nie pozwalał mi zaznać spokoju.
Przyspieszam, bo powoli zbliżam się do zjazdu, zaczyna padać i na szybę spadają pierwszego krople letniego deszczu. Wycieraczki włączają się automatycznie a mój telefon zaczyna wibrować. Odbieram połączenie i odchrząkam.
– Cześć kotku – odzywam się, uprzedzając Audrey. Zerkam na znaki i włączam kierunkowskaz. – Jak ci minął dzień?
– Padam na twarz – wzdycha przeciągłe moja narzeczona i ścisza muzykę, którą słyszę gdzieś w tle. Mieliśmy dziś istny armagedon w biurze. Najpierw to nudne zebranie, które cię ominęło, później niezapowiedzianą wizytę mojego ojca a na koniec spotkanie z Hunterem, ma kilka zastrzeżeń do projektu – wyjaśnia. – No i dzwoniła nasza konsultantka, nie uda się zorganizować wesela w terminie, który wybraliśmy. Musimy przenieść go o trzy tygodnie. Logan, czy ty mnie w ogóle słuchasz? – pyta, gdy na wzmiankę o ślubie milczę.
Znów przecieram powieki.
– Oczywiście – odpowiadam, nie przywiązując zbytniej wagi do tego faktu. – Jeśli nie stanowi to dla ciebie problemu ja również go nie widzę.
– Świetnie! – słyszę jak klaska w dłonie. – W takim razie pobieramy się za równe dwa miesiące! Mogę powiadomić moich rodziców? Tak długo czekali aż w końcu...
– Oczywiście – wtrącam, bo chyba nie chcę kolejny raz słyszeć tego zdania. – Możesz powiadomić kogo tylko masz ochotę.
– A ty?
– Poinformuję mamę i Willow.
– Cudownie – trajkota. – Gdzie już jesteś?
– Niebawem będę na miejscu.
– To dobrze. W takim razie mam nadzieję, że uda ci szybko załatwić formalności i pozbyć się tej rudery, którą pozostawił ci w spadku dziadek. Muszę kończyć – dopowiada. – Przyjechała Zoe, wychodzimy na drinka. Logan?
– Tak?
– Nie rozmyślisz się?
– Skądże – rzucam bez entuzjazmu. – Bawcie się dobrze.
– Taki mamy zamiar – odpowiada i rozłącza połączenie.
Oblizuję wargi i gdy w lusterku zauważam znak z nazwą miejscowości na chwilę wstrzymuję oddech, bo te przeklęte wspomnienia stają się wyraźniejsze. Spoglądam jak tabliczka z napisem „Witamy w Southport" znika z zasięgu mojego wzroku, dokładnie tak samo jak wtenczas, gdy przyjechałem tu po raz pierwszy. Teraz, kiedy wpatruję się w ten sam transparent, nie jestem już tym samym chłopakiem co wtenczas, bo ten tydzień, który spędziłem pod dachem dziadka zmienił moje podejście do życia. Zrozumiałem, że Audrey miała rację, mówiąc, że nie warto kierować się w nim uczuciem. Ono niesie za sobą wyłącznie ból, tego nauczyłem się, doświadczając go na własnej skórze, siedem lat temu, krótko po tym jak wróciłem do domu.
CZYTASZ
Na zawsze twoja
RomantikŻycie od najmłodszych lat nie rozpieszczało Blair O'Connor. Po śmierci rodziców, na sześciolatkę spadł kolejny cios: w wyniku choroby straciła wzrok. Kilka lat później siedemnastoletnia Blair z przeszłości pamięta jedynie przebłyski, i to one, tak j...