Logan
Przyspieszam, przygryzam jej sutki, coraz trudniej mi się opanować. Blair wydaje z siebie odgłosy, które doprowadzają mnie do szaleństwa, jęczy i wzdycha zagryzając wargi. Do jasnej cholery czy ona naprawdę chce, żebym zerżnął ją mocniej? Najwidoczniej tak, bo nie przestaje mnie dręczyć i robi to ponownie. Nie wytrzymuję, chwytam ją za nadgarstki i unieruchamiam je ponad jej głową.
– Mówiłem, że nie chcę, abyś tak robiła.
– Bo?
– Bo nie panuję nad sobą – szeptam jej w usta i zaczynam całować Blair z takim zapałem jakbym robił to po raz ostatni.
Posuwam ją mocniej. Łóżko skrzypi i chybocze się, uderzając drewnianą ramą o ścianę. Nasze ciała ocierają się o siebie, coraz bardziej lepkie i śliskie od potu. Zlizuję go z jej szyi. Blair jęczy. Jej oddech urywa się, stęknięcia stają się coraz głośniejsze. Zaciska cipkę i wiem, że nie wytrzymam zbyt długo. Rozluźniam uścisk, wysuwam się z niej i zastępuję kutasa językiem.
– Boże! – wyrywa się jej na cały głos. Zaciskam usta na łechtaczce i zaczynam ją ssać. Blair wpłata palce w moje włosy, wysuwa biodra do przodu i ociera się cipką o moje usta. – Nie przestawaj – wzdycha słodko. – Tak mi dobrze. Tak ...! – urywa, gdy wsuwam w nią palec i pieprzę nim dziurkę jednocześnie, pobudzając ją ustami. Mięśnie na jej brzuchu naprężają się, kolana drżą a jej cipka pulsuje i czuję jak wypływa z niej wilgoć. Dochodzi. Przez jej ciało przetacza się fala ognia, zaczyna drgać i widzę, że na jej twarzy maluje się ta sama przyjemność co rankiem, kiedy zabawiała się sama. Zwalniam, wysuwam z niej palce, ale nie przestaję pieścić cipki. Kiedy ścisza głos wchodzę w nią ponownie.
– Jesteś taka ciasna i taka słodka Blair. Nie tylko twoje usta smakują jak wata cukrowa. – Unoszę się na ręce i posuwam ją, wpatrując się w jej twarz. Zapisuje w pamięci jej rysy: oczy w kolorze nocnego nieba, jędrne wargi, delikatny podbródek i te policzki, które rumienią się pomimo opalenizny. Uśmiecha się, delikatnie unosi kąciki ust, gładząc moje ramiona. Czuję falę narastającego żaru kumulującego się w jednym miejscu. Dojdź Blair, chcę jeszcze raz usłyszeć jak jęczysz pode mną.
Wchodzę w nią szybko, wypełniając do samego końca. Musi odczuwać ból, ale najwyraźniej miesza się z przyjemnością, bo znów zaczyna wzdychać. Tak Blair, właśnie tak. Przygryzam jej wargę, całuję podbródek, drażnię krawędź żuchwy zostawiając na niej mokre pocałunki. Schodzę niżej. Blair odchyla głowę, jej oddech rwie się na kawałki i zaczyna odbijać się od ścian. Nie panuje nad nim i kiedy liżę jej szyję zaczyna pojękiwać.
– Pokaż jak ci dobrze Blair. Pokaż mi jak jęczysz, kiedy nikt cię nie słyszy. Kiedy leżysz naga w swoim łóżku, z rozchylonymi nogami i zabawiasz się sama – szeptam i obejmuję sutek ustami.
Drga, wbija paznokcie w moje ramiona i zaciska wszystkie mięśnie. Rozchyla usta, z jej gardła wydobywa się krzyk. Płonę przygryzając go i ssąc. Przez moje ciało przetacza się fala ognia i wybucham w chwili, kiedy orgazm rozlewa się między jej nogami i zaczyna wypełniać wszystkie moje komórki. Zaczynają mnie parzyć, rozkosz miesza się z bólem. Moje ramiona podrygują, pchnę ją jeszcze raz i jeszcze jeden, ale ten żar nie ustaje. Kurwa jak mi dobrze, dyszę zaciągając się gęstym powietrzem, które wypełnia cały pokój. Mój sztywny kutas nieruchomieje, wysuwam się i opadam na jej brzuch. Oczy zachodzą mi mgłą. Zamykam je. Nasze oddech powili cichną i słyszę tylko wycie tej przeklętej wichury. Blair przesuwa placem po moim ramieniu. Unoszę głowę i dopiero teraz dostrzegam, że nie obszedłem się z nią łagodnie. Widzę ślady zębów na jej piersiach i czerwone sterczące sutki, pulsujące i nabrzmiałe od bólu. Są idealne, stworzone do tego, aby się nimi bawić i dawać im rozkosz. Blair zaciska mięśnie, jej brzuch napina się i zaczyna podrygiwać. Unoszę się na łokciach i patrzę na jej twarz.
CZYTASZ
Na zawsze twoja
RomansaŻycie od najmłodszych lat nie rozpieszczało Blair O'Connor. Po śmierci rodziców, na sześciolatkę spadł kolejny cios: w wyniku choroby straciła wzrok. Kilka lat później siedemnastoletnia Blair z przeszłości pamięta jedynie przebłyski, i to one, tak j...