Wstrzymuję oddech. Słyszę kroki i kilka sekund później u drzwi rozlega się pukanie. Wstaję i odchylam zasłonę. Promienie słońca wpadają do sypialni i otulają moje ramiona, które w panice zaczynają drgać. Powinnam zejść i się przywitać, ale nie jestem na to gotowa. Staram się odnaleźć w sobie, choć odrobinę siły, aby stanąć naprzeciw Logana i nie dać po sobie poznać, że jest dla mnie kimś więcej niż tylko znajomym, ale przychodzi mi to z trudem. Unoszę twarz w stronę słońca, czuję na policzkach ciepło, i ta niepozorna chwila przynosi mi ulgę. Wypuszczam z dłoni kotarę i odwracam się za siebie.
–Blair! Mamy gościa!
– Idę! – wołam. Wydmuchuję powietrze z płuc i biorę kolejny głęboki wdech. Podchodzę do drzwi, rozchylam je i powolnym krokiem wychodzę na korytarz. Słyszę jego głos, rozmawia z babcią i zauważam, że nawet Rico, który zawsze jest w moim pobliżu poszedł się przywitać, bo z parteru dobiega mnie jego radosne szczekanie.
Kładę dłoń na poręczy, zasycha mi w ustach, i mimo że staram się ze wszystkich sił zachować obojętność moje serce zaczyna uderzać tak mocno, że odnoszę wrażenie, iż lada moment wyskoczy mi z piersi. Idę więc ostrożnie, zastanawiając się, czy Logan mnie widzi. Schody prowadzą do kuchni, wystarczy, że uniesie głowę i...
– Cześć Blair!
Właśnie, szeptam bezgłośnie, bo jego głos wypełnia wszystkie moje myśli. Spinam się w sobie i delikatnie unoszę kąciki ust. Jeszcze cztery schody, trzy odliczam, przerażona tym, że z każdym spotkaniem jeszcze mocniej reaguję na jego obecność. Podchodzi, zapach jego perfum unosi się obok mnie i uderza mi do głowy. Przełykam ślinę i schodzę z ostatniego stopnia. Logan dotyka mojej ręki.
– Cześć – odzywam się nieśmiało. Wiem, że stoi dokładnie naprzeciw, bo jego bliskość przeszywa mnie na wskroś. Zagryzam wargę.
– Twoja babcia mówiła, że nadal boli cię głowa.
– Odrobinę. Jest znacznie lepiej niż wczoraj – odpowiadam zgodnie z prawdą. Czuję na sobie jego wzrok i jestem pewna, że mi się przygląda. – Co to? – pytam zaskoczona, gdy odsuwa rękę i wkłada mi w dłoń pudełko.
– Mały prezent. Chciałem ci w jakiś sposób wynagrodzić wczorajsze zajście.
– Nie musiałeś – wtrącam speszona. – To naprawdę nie była twoja wina. – Unoszę wzrok i przesuwam palcem po opakowaniu.
Jest kwadratowe, ma równe kanty a na jego wierzchu znajduje się mała kokardka. Nie wiem, jaki ma kolor, ale kojarzy mi się z latem i słońcem.
– Ale chciałem. Mam nadzieję, że go zatrzymasz – odchrząka i zamyka moje palce. – Otwórz później, kiedy będziesz sama.
Kiwam głową. Nie wiem, co odpowiedzieć i czuję, że się rumienię.
– Dziękuję – szeptam przez zaciśnięte gardło i gdy Logan odsuwa się na bok, podchodzę do stołu. Odkładam pudełko na blat.
Babcia kładzie naczynia na stół a zapach, jaki unosi się nad półmiskami sprawia, że mój żołądek przekręca się i zaczyna mnie ssać.
– To miłe z twojej strony – zagaduje. – Prezent, kwiaty. Nie pamietam kiedy je dostałam. Muszę włożyć je szybko do wazonu. Usiądźcie, zaraz do was dołączę.
Siadam, Logan przysuwa moje krzesło. Słyszę, jak babcia wychodzi na korytarz.
– Kupiłeś mojej babci kwiaty? – pytam szeptem.
– Nie lubi?
– Uwielbia – odpowiadam półgłosem. – Sprawiłeś jej przyjemność.
– A ona mi. Pachnie fantastycznie – słyszę jak pociąga nosem i jestem pewna, że mówi szczerze.
CZYTASZ
Na zawsze twoja
RomanceŻycie od najmłodszych lat nie rozpieszczało Blair O'Connor. Po śmierci rodziców, na sześciolatkę spadł kolejny cios: w wyniku choroby straciła wzrok. Kilka lat później siedemnastoletnia Blair z przeszłości pamięta jedynie przebłyski, i to one, tak j...