Blair 💔

781 119 52
                                    

Kiedyś

Blair

Zamykam oczy i jeszcze mocniej wtulam twarz w poduszkę. Po godzinie szlochania materiał poszewki zdążył już całkiem przesiąknąć moimi łzami, ale to nic nowego, bo odkąd dowiedziałam się, że spodziewam się dziecka, wylałam ich miliony. Logan nie odezwał się w żaden sposób a ja nadal, nie odzyskałam torebki i telefonu a tym samym w dalszym ciągu nie poinformowałam go o swoim stanie.

Pociągam nosem. Słyszę kroki dobiegające z korytarza i domyślam się, że to Allie.

– Moja mama zrobiła nam herbatę i tosty. Musisz cos zjeść Blair. Przez te wymioty bardzo schudłaś, zresztą stres również zrobił swoje. – Przyjaciółka siada na skraju łóżka, odkłada tacę na biurko i odsuwa z mojej twarzy mokre włosy. – Nie płacz – odzywa się z troską. – Wszystko jakoś się ułoży.

Kiwam głową i podnoszę się, aby usiąść. Allie podaje mi herbatę, kładzie moją dłoń na kubku i dopiero, gdy obejmuję go palcami, puszcza uchwyt.

– Twoja mama nie jest zła, że nie poszłyśmy dzisiaj do szkoły?

– Nie, moja mama dobrze widzi, w jakim jesteś stanie. Zresztą to przecież tylko jeden dzień.

Kiwam głową i pociągam nosem. Łzy nadal spływają mi po twarzy i choć staram się je w sobie zdusić nadal kąpią na moje palce.

– Sprawdziłam jeszcze raz Instagram i Snapchata, nic nie znalazłam. – Wstaje, otwiera biurko i ponownie siada obok mnie. Otwiera MacBooka. – Czy Logan wspominał kiedyś gdzie mieszka?

– Nigdy. Wiem tylko, że w Long Beach, w Kalifornii, ale adresu nie znam. – Upijam odrobinę zielonej herbaty i odsuwam kubek od ust. – Dlaczego pytasz?

– Szukam jakiegoś punktu zaczepienia. Musimy sobie poradzić, choć najlepszym rozwiązaniem byłoby abyś w końcu porozmawiała z babcią i aby to ona skontaktowała się z rodzicami Logana. Wiem, że nie masz odwagi, ale nie możesz tego odkładać w nieskończoność, poza tym musisz w końcu odwiedzić lekarza. Blair? – szepta i przykłada chusteczkę do mojej twarzy.

– Tak bardzo się boję, że ta wiadomość dobije moją babcię. – Odbieram ją z jej dłoni. – Przecież już teraz jest nam bardzo ciężko i ledwo wiążemy koniec z końcem. Nie chcę dokładać jej zmartwień.

– Jeszcze trochę, a nie zapniesz spodni tak jak ja. Twój stan będzie widoczny Blair. Poza tym twoja babcia w końcu zorientuje się, że nie masz okresu. Nie mówię tego, aby dokładać ci zmartwień, ale żeby zdjąć ten ciężar, który w sobie nosisz. Jestem pewna, że gdy przyznasz się babci, że spodziewasz się dziecka poczujesz ulgę, że masz to wreszcie za sobą. Jeśli chcesz mogę ci towarzyszyć przy rozmowie.

Kręcę uparcie głową.

– Jeszcze nie – szeptam. – Potrzebuję jeszcze trochę czasu, kilka dni, tydzień...

Allie wzdycha.

– Zrobisz, jak uważasz Blair, ale jeśli zmienisz zdanie mogę ci pomóc przez to przejść. Proszę zjedz tosta: z łososiem, mozarellą i pomidorem. – Kładzie tacę na moich kolanach. – Musisz się dobrze odżywiać.

Biorę kanapkę do ręki i skubię jej koniec. Żołądek nadal ściska mnie tak bardzo, że trudno mi przełknąć choćby jeden kęs. Zmuszam się, bo wiem, że Allie ma rację. Przez chwilę milczy i stuka palcami w klawiaturę.

– Walker, architekt, Long Beach – mruczy pod nosem. – Chyba coś znalazłam! Chyba na pewno! – unosi głos i podrywa się z łóżka, wylewając odrobinę herbaty na tacę. – Przepraszam Blair, już to wycieram! Że też wcześniej na to nie wpadłyśmy – trajkota i przesuwa dłonią po tacy zapewne ją przecierając. – Pamiętasz jak opowiadałaś mi, że ojciec Logana ma biuro architektoniczne i że Logan w nim pracuje? Właśnie znalazłam jedno w Long Beach, którego właścicielem jest Greyson Walker.

Na zawsze twojaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz