Logan 💙

1.2K 133 32
                                    

Logan

Kilka lat później

Budzi mnie wołanie dobiegające z parteru.

– Logan! – słyszę przytłumiony głos matki i z niechęcią przekręcam się na łóżku.

Mrużę powieki, które rozchyliłem, bo strumień jasnego światła wpadający przez nie do końca zasłonięte rolety działa na mnie drażniąco. Naciągam kołdrę i zakładam rękę za głowę. Nie upływa nawet minuta, a drzwi do mojej sypialni otwierają się i z hukiem uderzają o szafę. Zamykam oczy i spinam się w sobie, ale nie reaguję. Dobrze wiem, że to Willow. Czekam, jak moja młodsza siostra rzuci jednym z tych swoich durnych powiedzonek i wkurzana obróci się na pięcie, ale nic takiego się nie dzieje. Kiedy w końcu mam nadzieję, że zostawi mnie w spokoju kołdra ześlizguje się i ląduje na podłodze.

– Wstawaj glucie! – Pochyla się nade mną i energicznie potrząsa swoimi blond lokami. – Jest dziewiąta. Stary grozi, że jeśli w ciągu pięciu minut nie zjawisz się na śniadaniu jadę do Southport razem z tobą. Podobno odbywasz dzisiaj staż w jego biurze.

– Krzyżuje ręce na piersiach, a raczej na miejscu, w którym powinny być.

– W takim razie szerokiej drogi. – Ignoruję ją i obracam się plecami.

Willow najwidoczniej nie ma ochoty spasować, bo znów czuję nad sobą jej miętowy oddech i zapach jakiś obrzydliwie mdlących perfum, które zapewne należą do matki. Siadam i przeczesuję palcami włosy. Jeśli czasem ogarnia mnie nadzieja, że moja szesnastoletnia siostra została adoptowana wystarczy, że na nią spojrzę, a natychmiast się rozwiewa. Ma usta w dokładnie takim samym kształcie jak moje i identyczny kolor włosów.

– Nie ma mowy. Wyjeżdżam jutro na obóz wraz z Roselyn. Przykro mi, ale musisz jechać sam. – Szczerzy zęby schowane za aparatem ortodontycznym i wywraca oczami, udając, że się namyśla. Jej wzrok zsuwa się z mojej klaty i zatrzymuje na bokserkach.

– Co to za gacie? – prycha po chwili, spoglądając kpiącym wzrokiem na niebieskie bokserki w czerwone serca, a ja mogę dokładniej przyjrzeć się jej uzębieniu.

– Prezent urodzinowy od Audrey. Nie podobają ci się? – pytam z przekąsem, choć gówno mnie obchodzi.

Willow uparcie kręci głową i marszczy nos.

– W takim razie je zdejmę. – Wsuwam palce pod brzeg materiału i odchylam go odrobinę, udając, że mam zamiar to zrobić. To wystarcza, aby pozbyć się Willow, która natychmiast czerwienieje.

– Jesteś szurnięty Logan. Nie mam ochoty oglądać twojego fiuta! – Obraca się w stronę drzwi. – Masz pięć minut, aby zjawić się w jadalni. Podnoś ten tyłek i schodź na śniadanie, bo inaczej będę zmuszona spędzić z tobą najbliższe dwa tygodnie, a tego przecież nie chcemy.

W myślach przyznaję jej rację i ziewając podnoszę się z łózka, a przez moją głowę przetacza się pulsujący ból. Nici ze spania, burczę pod nosem i rozmasowuję skronie. Narzucam na łóżko kołdrę, próbując sobie przypomnieć, w jaki sposób wróciłem do domu z imprezy u Cartera, ale nadmiar alkoholu sprawił, że w głowie mam pustkę. Podciągam rolety i gdy fala jasnego światła wpada do pokoju mrugam powiekami i otwieram okno.

– Pośpiesz się do cholery! – słyszę zza drzwi.

Spoglądam na ocean, od którego dzieli mnie zaledwie ulica oraz kilka metrów piasku, zastanawiając się, na kogo podała się Willow, jednak od razu w myślach widzę twarz ojca. Oboje są tak samo uparci i apodyktyczni, i oboje tak samo działają mi na nerwy. Pewien, że jeszcze chwila, a Grayson Walker faktycznie spełni swoje groźby podchodzę do szafy i wyjmuję z niej pierwsze lepsze ciuchy. Wchodzę pod prysznic i gdy woda zmywa ze mnie zapach wódki i papierosów czuję ulgę. Może nie taką, która zamazałaby gigantycznego kaca, ale przynajmniej jestem w stanie zejść do tej cholernej jadalni.

Na zawsze twojaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz