14. Esto es una obsesión

1.7K 51 60
                                    

Minęły cztery dni od dziwnego zdarzenia na parkingu. O dziwo nic podejrzanego się nie działo. Było spokojnie, a przynajmniej miałam takie wrażenie.

- Stella! Słuchasz mnie w ogóle?! - oburzył się Cole.

Dzisiaj byłam wyjątkowo nieobecna. Myślami byłam już w jutrzejszym dniu. Obawiałam się go. Tak naprawdę mogłam sobie wmawiać, że to Aster. Ale jeśli to nie on? Czułam się jak w popieprzonym thrillerze.

- Przepraszam, jestem rozkojarzona. - Zerknęłam przepraszająco na niego.

Chłopak parsknął tylko pod nosem.

- No co? - zapytałam.

- Cały czas taka jesteś od tamtej sytuacji. Myślisz znów o nim. - Ostatnie słowo niemal wypluł z ust.

O nim. Te słowa odbijały mi się w głowie. Myślałam przez te cztery dni tylko o jutrzejszym dniu. A raczej o tym, czy znów go spotkam. Walkę przegrywał rozum, a serce gnało do nicości piekła. Nie tylko on miał obsesyjne myśli. Zaraził mnie nimi. Wystarczyło kilka dni bez niego, a moja głowa wariowała. Myślałam, że Cole mi pomoże, ale całując go, w głowie miałam obraz tych oceanicznych tęczówek. Zasiał we mnie ziarno swojej osoby. Zawładnął nad moim umysłem. A obsesja pokonywała nas dwoje.

- Stella! - Wyrwał mnie z letargu krzyk.

- Boże! Nie myślę o nim! - Miałam już nie kłamać, lecz to było silniejsze ode mnie.

Chłopak lekko pokręcił głową, a następnie przysiadł się bliżej mnie.

- Udowodnij. - nakazał patrząc na moje wargi.

Przełknęłam gule w gardle po czym swój wzrok głębiej utkwiłam w jego oczach. Przybliżył swoją twarz do mojej cały czas obserwując moją reakcję. Starałam się nie ukazywać moich prawdziwych emocji. Jego usta nagle spoczęły na moich. Oddałam kłamliwy pocałunek. Kłamałam mu prosto w oczy, że nie myślę o nim. Cole cały czas pogłębiał pocałunek. Nasze języki trwały w swoim prywatnym tańcu. Ciałem byłam przy Cole'u, ale moje myśli wirowały gdzieś indziej. Zamiast Cole'a wyobrażałam sobie Astera. Starałam się wyprzeć te myśli, lecz one były silniejsze. Przegrywałam walkę z własnym umysłem. Byłam taka słaba...

Chłopak odsunął się uważnie obserwując moją twarz. Znów założyłam maskę. Jeszcze kilka dni temu zrzuciłam ją przed nimi wszystkimi w barze, ale moje myśli mieszały się w huragan. Był on nie do okiełznania. Sama nie wiedziałam, czego chce. Mówiłam jedno, a robiłam drugie. Okłamywałam nie tylko ich, ale samą siebie. Wmawiałam sobie, że chce żyć normalnie, ale mi nie było to pisane. Mi było pisane zniszczenie, autodestrukcja czekała na mnie. A ja coraz bliżej się jej zbliżałam.

- Jeśli myślisz o nim, to po co to wszystko? - zapytał, a moje serce przestało na chwilę pracować.

Jednak moje kłamstwa były przejrzyste.

- Słucham? - Udawałam głupią. W końcu to umiałam robić najlepiej.

- Myślisz, że jestem głupi? - prychnął. - Przez te kilka dni pomagałem ci, a ty udawałaś, że coś może między nami być. - Pokręcił z zrezygnowaniem głową.

Pomagał mi i to bardzo. Ale nie miał pojęcia w jaki sposób. Pomagał mi nie myśleć o nim. Aster miał rację, że go zranię. Jebany wróżbita.

- Mówiłam ci już, że nie wiem co czuję. Myślisz, że to wszystko dla mnie łatwe? Mam do czynienia z psychopatom. - Cholernie gorącym psychopatom. Pomyślałam. - Do tego przypominam, że umarł mi trzy miesiące temu ojciec, który był potworem. Czego ty ode mnie oczekujesz? Że będziemy trzymać się za rączkę w złe dni i będziemy się kochać do starości? Nie jestem taka. - I w tym momencie powiedziałam za dużo.

Constellation of Desire #1  [ZAKOŃCZONE] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz