9. Niespodziewane spotkanie

1.7K 51 60
                                    

Tydzień. Tyle nie miałam z nim kontaktu. Wypisałam się z terapii i nie chodziłam do szkoły. Każdy dzień spędzałam w łóżku i trudno było mnie z niego wyciągnąć. Wspomnienia jak się czułam tamtego dnia, gdy wróciłam do domu nadal nie dawały mi spokoju.

Wychodząc z jego gabinetu moja maska odważnej i niewzruszonej dziewczyny opadła. Już przy windzie usiadłam na podłogę i zalewałam się łzami. Myślałam, że za mną wybiegnie i mi to wytłumaczy. Miałam taką nadzieję, lecz jak zwykle się myliłam. Musiałam jak najszybciej znaleźć się w mojej bezpieczniej przystani. W moim pokoju. Pospiesznie wstałam z podłogi i wybiegłam z kliniki. Po drodze napotkałam znów tą jędzę. Widziałam jej uśmieszek, gdy zwróciła uwagę na moje łzy.

- Czyżbym miała rację? Mogę jakoś ci pomóc? - spytała z sarkazmem.

Ustalam w miejscu i podeszłam do niej bliżej. Zmierzyłam ją wzrokiem i odparłam.

- W sumie tak, możesz zamknąć ten pysk i się odpierdolić. Z góry dziękuję.

Nie czekałam na odpowiedź. Odrazu odwróciłam się na pięcie i ruszyłam w kierunku drzwi. Głupia pinda. Przed kliniką stał jego samochód, odrazu rzucił mi się w oczy. A co gdyby?... Nie wiele myśląc podeszłam do szarego audi po czym wyciągnęłam klucze z kieszeni bluzy. Z pokerową miną przejechałam kluczami po masce samochodu. O kurwa... Rysa ciągnęła się od przedniego lusterka aż do końca samochodu. Nie powiem, że nie podobało mi się to, ale mogłam mieć problemy, więc jak najszybciej musiałam stamtąd spierdalać. Wyciągnęłam telefon i szybko wystukałam numer na taxi. Nie musiałam długo czekać, po dwóch minutach taksówka czekała już koło przystanku. Pospiesznie ruszyłam do niej i wskazałam mężczyźnie adres. Zapłaciłam i udałam się do mojego domu. Weszłam na górę do pokoju i wiedziałam, że sama nie dam rady. Musiałam zadzwonić. Wybrałam numer Jasmine.

- Halo? Coś się stało? - zapytała zmartwiona.

- Przyjedź, proszę. - wydusiłam z siebie.

- Za pięć minut będę. - odparła.

Wiedziałam, że to jest prawdziwa definicja przyjaźni. Gdy tylko dzwoniłam ona odrazu się zjawiała bez żadnego problemu. Znosiła moje narzekanie i moją osobę. Pomagała mi pod każdym względem. Żałowałam, że nie powiedziałam jej wszystkiego. Musiałam to zrobić. Tego dnia Jasmine poznała całą prawdę, o mojej rzekomej chorobie, o Asterze i moim ojcu...

- O czym myślisz? - Wyrwał mnie z transu głos przyjaciółki.

Od tygodnia codziennie przesiadywała u mnie i mnie pilnowała. Gdy dowiedziała się wszystkiego razem leżałyśmy całą noc i płakałyśmy w poduszkę. Przysięgłyśmy sobie, że będziemy mówić sobie wszystko...

- O tym dniu. - powiedziałam szeptem.

- Serio? Nie myśl o tym, ten człowiek jest chory psychicznie. - Wzruszyła ramionami.

- Jasmine, ja porysowałam mu kurwa samochód. Pewnie będzie z tego problem. - wyjaśniłam.

- I co? Myślisz, że typ, który ma na twoim punkcie obsesje zgłosi to, że porysowałaś mu samochód? - parsknęła.

- Ja mam wyrzuty sumienia! W dupie mam to, że zgłosi to. Mnie wkurwia to, że ja się tym przejmuje. - powiedziałam.

- Ja tam jestem z ciebie dumna. A ty miej to gdzieś. To była zapłata za chore zachowanie. - Objęła mnie ramieniem i przyciągnęła mnie do siebie.

Zaczęłyśmy się śmiać. Ta sytuacja była poważna, Aster mógł mnie nawet śledzić, a za samochód mógł mnie zgłosić, a ja z Jasmine siedziałyśmy i miałyśmy z tego wielki ubaw. Powinnam się obawiać, tak naprawdę go nie znam. W sumie nawet przed tą sytuacją go nie znałam. Musiałam zająć czymś głowę. A coś, co idealnie zajmowało mi głowę, to zakupy.

Constellation of Desire #1  [ZAKOŃCZONE] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz