Wybiła godzina 22:00, a my nadal siedzieliśmy w barze i piliśmy piątą butelkę whiskey. Po trzeciej butelce Denis zamiast półtoralitrowych butelek zaczął podawać nam półlitrówki, abyśmy wyszli z tego cało. Na każdego z nas alkohol mocno podziałał, nawet na naszego barmana. Nie było się co dziwić, w końcu każdy z nas wypił prawie litra na głowę. Spojrzałam na całą paczkę, wyglądali jakby zaraz mieli umrzeć.
- Chyba już starczy. - stwierdziła pijackim głosem Jasmine.
- I tu przyznam ci rację. - wybełkotał Luke.
Stwierdziłam, że już serio powinniśmy się zbierać. Było późno, a nam jako jedyny środek transportu została taxi.
- Może będziemy się już zbierać? - zapytałam.
- Tak, ale ktoś musi mi pomóc zanieść Isadore do samochodu. - Luke wskazał na swoją dziewczynę, która zrobiła sobie małą drzemkę na jego barku.
- Pomogę ci. - Cole podszedł do chłopaka i pomógł mu podnieść dziewczynę.
Sprawy się tak ułożyły, że Isa jako pierwsza odleciała. Zdecydowanie musiałam sobie ten dzień zapisać w kalendarzu. Weszłam w telefon, a następnie w kalendarz. Zapisałam sobie w dzisiejszym dniu notatkę.
11.09.2021 Isadora zaliczyła zgona.
- Co ty robisz? - zapytała Jasmine.
- Zapisałam sobie, że nasza mamusia grupy zaliczyła jako pierwsza zgona. - Pokazałam jej notatkę i się zaśmiałam.
Jasmine zrobiła minę, jakby wymyśliła genialny pomysł.
- Też to zrobię. - stwierdziła.
Coś za genialny pomysł zgapiony ode mnie. Pomyślałam sobie. Chłopacy pokazali nam gestem ręki, że mamy już się zbierać. Wzięłam wszystkie nasze rzeczy. Zerknęłam na Denisa.
- Dziękuję ci jeszcze raz. Napewno niedługo wpadniemy. - Uśmiechnęłam się szeroko i przytuliłam chłopaka na pożegnanie.
Odwzajemnił uścisk i parsknął śmiechem.
- Lepiej nie, bo przez was stanę się alkoholikiem. - odparł.
- Nie marudź, do zobaczenia. - Pomachałam mu i wraz z Jasmine wyszłam z budynku.
Na dworze było już zimno. Otuliłam się bardziej moją skórzaną kurtką. Zerknęłam na parking, ale ledwo co widziałam, bo w oczy świeciły mi światła samochodu. Wyglądało to jak scena z jakiegoś horroru. Późna godzina, grupka przyjaciół, stara knajpa i nieznany samochód na środku parkingu. Złapałam Jasmine za rękę i wyszeptałam jej na ucho.
- Co tu się teraz dzieję? My umrzemy?
Dziewczyna mocniej złapała moją rękę.
- Nie wiem, ale czuję, że zaraz się posikam ze strachu. - stwierdziła.
Zerknęłam na chłopaków, którzy tak samo jak my przystanęli w miejscu i czekali na dalszy rozwój sytuacji.
- Chłopacy, o co kurwa chodzi? - spytałam przerażona.
Zerknęli na siebie porozumiewawczo.
- Nie mamy pojęcia. Nic nie róbcie, stójcie. - nakazał Luke.
Nagle światła samochodu całkowicie zgasły. Przez ciemność nie mogłam dostrzec marki auta, ani kierowcy. Drzwi od strony kierowcy się otworzyły, a z nich wsiadł ubrany na czarno mężczyzna.
- Dostanę zaraz zawału. - wyszeptała Jasmine.
Postać była coraz bliżej, ale nadal nie mogłam dostrzec jej wyglądu. Widziałam tylko czarną plamę, która zmierzała prosto w naszą stronę. Zerknęłam na chłopaków, bo oni stali pod latarnią, więc mieli nieco lepszy widok, choć latarnia ledwo co dawała jakiekolwiek światło. Cole jak z automatu znalazł się obok mnie. Luke został z Isadorą i zwrócił się do mnie.
CZYTASZ
Constellation of Desire #1 [ZAKOŃCZONE]
Romansa„ Jesteś moją najjaśniejszą z gwiazd Stello" Pierwsza część dylogii Constellation. Psycholog i jego pacjentka.. Brzmi ciekawie? 17 letnia Stella Palmer przeżyła koszmar w postaci jej ojca. Od jego śmierci minęło niecałe 3 miesiące, a Stella musi...