6. Ecstasy

1.8K 58 84
                                    

Podjechaliśmy na wielki parking, który był przeznaczony dla klientów klubu. Odrazu zwróciłam uwagę na liczną ilość samochodów. I to nie byle jakich. Wszystkie wyglądały jakby należy do bogatych ludzi. Zastanawiałam się, co my tutaj robiliśmy. Kilka mężczyzn stało i opierało się o maski swoich drogich samochód. Ubrani w garnitury, a na rękach mieli markowe zegarki. Czułam, że nie powinno nas tu być.

- Wysiadka moi drodzy. - odparła brunetka.

Całą paczką wysiedliśmy z mercedesa i skierowaliśmy się w stronę klubu. Mijaliśmy kolejne auta, a ja czułam się coraz bardziej obserwowana. Mężczyźni pożerali mnie i moje przyjaciółki wzrokiem. Wyglądali jak jacyś napaleni zboczeńcy po czterdziestym roku życia. Jeden z nich zwrócił moją szczególną uwagę. Ubrany w czarny garnitur, nadgarstki ozdobione liczną, złotą biżuterią. Nie wyglądał mi na amerykanina, a raczej na jakiegoś włocha. Wpatrywał się w prost we mnie. Zauważył, że go obserwuje. Uniósł lewy kącik ust ku górze, po czym oblizał swoje wargi, a mi zrobiło się nie dobrze. Postanowiłam się nie narażać i odwróciłam wzrok w kierunku moich przyjaciół.

- Chyba to nie jest dobry pomysł. Widzicie tych typów? Wyglądają jakby mieli nas zabić! - wypaliłam przerażona.

- Przestań. Ubzdurałaś sobie coś. - powiedziała Jasmine.

Napewno sobie nic nie ubzdurałam. Musiałam zapamiętać tego mężczyznę, który na mnie patrzył. Moja podświadomość podpowiadała mi, że tego wieczoru napewno nie raz na niego się natknę.

- O kurwa mać. - odparł Luke, gdy spojrzał na klub.

Dokładnie to opisał, dosłownie „O kurwa mać". Inaczej nie dało się tego opisać. Przed nami stał ogromny budynek. Kilku piętrowy budynek. Całość klubu była podświetlana na niebiesko. Wyglądało to przepięknie. Wielkie okna, a w nim widok bawiących się ludzi. Na każdym piętrze był balkon, a raczej palarnia na której stali ludzie i podziwiali miasto z różnych wysokości. Wyglądało to bardzo luksusowo, a od tego miejsca biło jedno słowo. Pieniądze. Ten, kto był właścicielem tego klubu musiał być milionerem. Podeszliśmy bliżej pod drzwi obrotowe, które były wejściem do klubu. Chroniło je kilku barczystych mężczyzn. Ustawiliśmy się w kolejce, która nie była mała. Dopiero teraz zauważyłam, że ludzie w naszym wieku również się tutaj znajdują. Wpatrywałam się w szczęśliwe i pijane twarzy osób stojących obok nas. Nagle poczułam czyiś dotyk na barku. Przed moimi oczami znajdował się jeden z ochroniarzy. Nie wyglądał na nikogo miłego. Zbudowany był z samych mięśni, a by na niego spojrzeć musiałam zadrzeć wysoko głowę. Ubrany był w granatowy garnitur pasujący do kolorów ledów oświetlających budynek. Zwróciłam uwagę również na wielki pasek, który miał przyczepiony do garniturowych spodni. A w nim miał pistolet. O kurwa. Coraz bardziej czułam się tutaj niebezpiecznie. Mężczyzna zmierzył mnie z góry do dołu, doszukując się czegoś u mnie. Nie rozumiałam o co mu mogło chodzić.

- Stella Palmer? - spytał, a moje ciało opanował strach.

Skąd on mnie znał? Nie miałam zielonego pojęcia i cała otoczka tego mi się nie podobała.

- Tak? - bardziej spytałam niż stwierdziłam.

- Zapraszam za mną. - Ruszył przed kolejkę w stronę wejścia.

Przyjaciele patrzeli na mnie niezrozumiale. Ja sama nie miałam pojęcia, o co chodzi.

- Idziemy za nim? - szepnęłam w ich stronę.

- Nie mamy nic do stracenia. Może znajomy twojej mamy załatwił nam jakieś wejście? - spytała Jasmine.

W sumie miało to sens. Mama mówiła mi, że jej znajomy zna właściciela i też głównie dlatego pozwoliła mi iść na tą imprezę.

Constellation of Desire #1  [ZAKOŃCZONE] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz