ASTER
Minął już rok od naszego pierwszego spotkania w auli, a ja nadal patrzałem na nią z takim samym zachwytem jak za pierwszym razem. Tylko dzisiaj wiedziałem, że jest możliwość, że ta cudowna kobieta mogła być w końcu moja. Ale jak zwykle coś musiało się zjebać, a w tym przypadku przeszkodą na naszej drodze okazała się prawda. Jebana prawda o mnie i o mojej rodzinie. Gdy już była taka zdeterminowana, by mnie poznać, to musiało się coś dziać. Wiedziałem na jakie niebezpieczeństwo ją narażam, ale nie przeżyłbym zaprzepaszczonej szansy u niej. Ta kobieta nie była tylko kobietą, ona była ósmym cudem świata. Bóg zesłał ją specjalnie dla mnie. To była brakująca część układanki do mojego życia. Pasowała do mnie idealnie. Właśnie dlatego będę bronić moje bóstwo. Nikt jej nie dotknie, a napewno nie moja rodzina. Choćbym miał zginąć, to i tak ją ochronię. Jeśli zginę z świadomością, że ta dziewczyna należy do mnie to nic innego się dla mnie już nie liczy. Ważne, by była bezpieczna i moja. Ale najpierw musiałem coś załatwić. Nastąpił czas, którego się obawiałem. Czas poznania prawdy...
- Opowiadaj, przecież nie ucieknę. - Posłała mi blady uśmiech.
Nie byłbym tego taki pewien... Jeśli ona zostanie ze mną po wszystkich tych informacjach, to znaczy, że to ona jest tą jedyną. Czułem to w krwi i kościach, ale teraz będę miał stu procentową pewność.
- Nie wiem od czego zacząć. - wyznałem.
Dziewczyna chwilę się zamyśliła.
- Zacznij od Amber. Co się stało, że nie jesteście razem? - spytała zaciekawiona.
Cwane zagranie. Moja Stella była chyba zazdrosna. Uśmiechnąłem się pod nosem na tą wieść.
- Gdy dostałem wiadomość od Cole'a, zadzwoniłem po Amber. Przespaliśmy się, ale po tym odrazu kazałem jej wyjść. Powiedziałem, że nie kocham jej, a kocham... - Zatrzymałem się. Było za wcześnie na takie wyznania. Mogłem ją tym przestraszyć.
Nie wiedziałam czy ją kocham, ale byłem w niej zakochany, a moja uczucia z dnia na dzień zmieniały się w coś większego. Ale jeszcze nie był czas na nazywanie tego miłością. Zerknąłem na dziewczynę, na jej policzkach pojawiły się rumieńce, ale wyglądała na nieco przestraszoną moim wyznaniem. I dobrze, nie mogła mi się tak szybko poddać, musiałem na nią zasłużyć.
- Czyli nie wrócicie już do siebie? - upewniała się.
- Nie. - zaprzeczyłem.
Nie wiem czemu, ale to brzmiało jak jakaś przysięga. Ona chciała mieć pewność, a ja musiałem jej udowodnić, że to wszystko jest prawdziwe.
- Przysięgam ci, że dziś dużo się o mnie dowiesz, ale najpierw chciałbym zacząć od najgorszego. Czyli od dnia, gdy uciekłem. - Analizowałem jej reakcje.
To będzie długa historia i bolesna. Możliwe, że Stella zmieni o mnie zdanie diametralnie, ale musiałem zacząć od tego. Potem miał być czas na przyjemniejsze rozmowy.
- Jesteś gotowa? - Chciałem się upewnić.
- Jestem gotowa. - przytaknęła.
Odetchnąłem ciężko. Myślami już wracałem do dni mojego dzieciństwa. Do lat, które mnie zniszczyły.
Gabinet George'a Salvidar. Wpatrywałem się w tą tabliczkę. Ojciec kazał mi przyjść na spotkanie z nim. Domyślałem się co oznaczało. Dziś kończyłem osiemnaście lat, a z tym wiązało się wdrążenie mnie w interesy ojca. Dziś miałem poznać całą prawdę. Drzwi uchyliły się, a w nich stanął mój ojciec.
CZYTASZ
Constellation of Desire #1 [ZAKOŃCZONE]
Romance„ Jesteś moją najjaśniejszą z gwiazd Stello" Pierwsza część dylogii Constellation. Psycholog i jego pacjentka.. Brzmi ciekawie? 17 letnia Stella Palmer przeżyła koszmar w postaci jej ojca. Od jego śmierci minęło niecałe 3 miesiące, a Stella musi...