8. Moja obsesja

1.7K 58 21
                                    

ASTER
Rok temu...

Właśnie kończyłem wizytę z moją stałą pacjentką. Przyszła do mnie po zdradzie męża. Było mi żal takich ludzi. Oddawali się cali dla swojej miłości, a po latach zostali zdradzeni. Po co ktoś w ogóle się wiąże, gdy wie, że jest zdolny do zdrady? Nie rozumiałem tego. Sam miałem kobietę, Amber. Ale czułem, że coś jest nie tak. Nie mogłem wywnioskować co. Może mi czegoś brakowało? Iskry, pożądania. Tego nie dostawałem od niej, więcej się kłóciliśmy niż normalnie rozmawialiśmy. Choć byłem psychologiem często to nie pomagało. Nie da się okiełznać takiej kobiety. Była silna i miała swoje zdanie, więc moje próby rozmowy kończyły się marnie. Nagle z telefonu wydawał się dźwięk budzika. Czas iść na wykład do tutejszego liceum. Wiedziałem, że te dzieciaki nawet nie będą mnie słuchać, ale w końcu trzeba wykonywać swoją pracę. Wstałem z kanapy i ruszyłem po mój płaszcz. Skierowałem się na parking. Po drodze napotkałem moją sekretarkę. Zalotnie się do mnie uśmiechnęła, wręcz śliniła się na mój widok. Boże, co za kobieta... Miałem jej powoli dość, ale była dobra w swojej robocie, więc wolałem, by została u nas w klinice. Przemilczałem to i wyszedłem na parking do mojego samochodu. Czarne audi pięknie reprezentowało się na tle innych samochodów, ale planowałem je zmienić na coś nowego. Wsiadłem na miejsce kierowcy kierując się do szkoły. Przemierzałem ulicę Santa Monica. Do tej pory nie wiem co mnie skusiło, by akurat wybrać to miasto. W Hiszpani było nieco inaczej, ale musiałem się wyrwać od mojej pojebanej rodzinki. Gdybym tam został nie wiadome nawet co bym musiał teraz robić. Siedzieć na spotkaniu jakiś bogatych dupków? Uczyć się jak strzelać idealnie w punkt? A może kogoś porwać? Odpowiedzi na to pytanie było multum. Nie chciałem być taki jak moja rodzina. To były potwory, nie ludzie. Z przemyśleń wyrwały mnie wibracje mojego telefonu. Dominic.

- Halo? - spytałem.

- Co robisz stary? - zapytał przyjaciel.

- Jadę na wykład do liceum, a co?

- Tak myślałem, że może do ciebie przyjechać? Wiesz, że jeśli nie teraz to dopiero będę mógł jakoś za rok. Stęskniłem się. - Cały Dominic. Nie widzieliśmy się już jakieś cztery miesiące.

- Wiem, ale musimy poczekać. Nie chce, by moja rodzina wiedziała gdzie się osiedliłem. - wyjaśniłem.

- Rozumiem, ale nie pozbędziesz się mnie. - zaśmiał się. - Za rok przyjadę do ciebie na święta i nie chce słyszeć odmowy. Od zawsze chciałem zwiedzić Kalifornię, a tak się składa, że ty tam mieszkasz, więc nawet nie muszę płacić za hotel. - Byłem pewny, że w tym momencie wzruszył ramionami i odpalił blanta.

- U mnie też będziesz płacić za pobyt, więc nie bądź taki szczęśliwy. Ja muszę kończyć, bo dojechałem pod szkołę. - powiedziałem.

- Jasne stary, zdzwonimy się. Narazie. - odparł, a ja zakończyłem połączenie.

Dominic był moimi przyjacielem od dzieciństwa, choć mieszkaliśmy w innych krajach to i tak często się widzieliśmy ze względu na nasze rodziny. Miały ze sobą interesy, w końcu to w Włoszech są największe mafie i ludzie z tamtąd znają się na rzeczy, więc moim rodzicom było to na rękę. Chociaż ich chore akcje mi coś dały. Dały mi przyjaciela. Odsunąłem te myśli na bok i wysiadłem z auta. Spojrzałem na szkołę, wydawała się porządna, ale to pewnie przykrywka. Ruszyłem w kierunku wejścia, dokładnie za dwadzieścia minut miałem zacząć. Przemierzałem kolejne korytarze i mijałem uczniów. Czułem ich wzrok na mnie. Szczególnie wzrok dziewczyn i nauczycielek. Nie podobało mi się to, czułem się osaczony. Czy serio każdy musi zwracać uwagę na to jak ktoś wygląda? Wszedłem do pokoju nauczycielskiego, by odłożyć płaszcz i napić się kawy. Dyrektor omówił mi nieco szczegółów i podziękował za wizytę. Jedna cenna rada, którą od niego dostałem brzmiała tak: „Nie reaguj na ich teksty". Cóż, zapowiadało się ciekawie. Po wszystkich radach ruszyłem na aulę. Postarali się. Aula była ogromna i zachowana w prostym, nieprzesadzonym stylu. Miała około jedenaście rzędów. W każdym z nich było pewnie gdzieś z pięćdziesiąt miejsc. Krzesła były w kolorze brudnej bieli, a podłoga była zachowana w jasnych tonach. Schody do każdego z pięter były podświetlane ciepłym światłem, tak jak cała sala. Ale najbardziej spodobała mi się scena. Była półokrągła w kolorze czerni przez co wyróżniła się na tle całego pomieszczenia. Podszedłem do niej i zająłem swoje miejsce. Usiadłem na wysokim krześle, a rzeczy odłożyłem na małe biurko przed sobą. Za mną znajdował się wielki projektor do wyświetlenia prezentacji. Wyciągnąłem laptopa, by się jakoś z nim połączyć. W tym momencie uczniowie zaczęli gromadzić się w sali. Każdy z nich zajął swoje miejsca. Nie było ich zbyt dużo, pewnie dostałem jedną klasę. Lepiej dla mnie, chociaż mogłem coś z nich wyciągnąć na tej małej lekcji. Gdy już wszystko rozpocząłem, a uczniowie przestali gadać pomiędzy sobą wstałem z miejsca i ustałem na środku sceny. Każdy odrazu zwrócił na mnie uwagę, co miło mnie zaskoczyło.

Constellation of Desire #1  [ZAKOŃCZONE] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz