Paris ważniejsza Rozdział 24

99 8 15
                                    

- Dzień Dobry Panno Cline! Jak się dzisaj czujemy? - Przywitała Mnie pielęgniarka
- Dzień Dobry
- Przyniosłam Panience śniadanie - Podała mi talerz
- Dziękuję zjem później - odłożył talerz na szafkę nocną
- Rozumiem.  W razie potrzeby proszę Wołacz
Pielęgniarka wyszła z mojego pokoju

Wiadomo, że w szpitalu jedzenie nie jest jakieś wykwintne ale nie to mi odepchnęło. Na talerzu był chleb z masłem oraz... parówki. Jestem wegetarianką a parówki dla mnie to grzech. Będę głodować.

Czyli wracam do nic nie robienia.


Nie musiałam długo czekać w samotności, bo pojawił się Max. Moja nadzieja na odbudowanie jakiego kolwiek kontaktu z rówieśnikami.

- Witaj młoda! Jeżeli jadłaś śniadanie to znajdź w żołądku jeszcze miejsce a jeżeli nie to przygotuj się na porcje jedzenia
- Hej. Masz śniadanie?
- Oczywiście. Śniadamia w szpitalu to jakieś gówno
- Raz w życiu mogę się z tobą zgodzić. Dali mi parówki chociaż mówiłam wczoraj, że jestem wegetarianką i chciałabym dania bez mięsne
- Jak oni mogli? Zaraz pójdę na tą stołówkę i nakrzyczę na tą kucharkę 
- Dzięki za troskę ale nie trzeba. To co masz do jedzenia?
Położył torbę na moim łóżku szpitalnym.
- Już prawie zapomiałem. Nie daleko szpitala jest piekarnia i cukiernia w jednym, więc kupiłem Ci croissanta z kremem pistacjowym w środku, mma też twoje ulubione ciastka i rurkę z kremem. Pójdę jeszcze do automatu i kupię Ci Herbatę
- To wszystko dla mnie? Czy to na pewno Max? Chyba jakiś podmieniony, bo normalny Max nigdy się o mnie nie troszczy
Podał mi Croissanta i Usiadł na krzesełku obok mojego łóżka szpitalnego.
- Przestań i jedź! A ogólnie to kiedy wychodzisz?
- A co? Stęskniłeś się?
- Tak I Rain też. Ja z tym szczurem nie wytrzymuje! Co chwilę chce jeść, pić i trzeba wymieniać mu trociny
- A co ty? Nie wiesz, że jak ma się zwierzaka to trzeba się nim zajmować
- Ale to nie ja jestem jego właścicielem. Ty nim jesteś
- Ale ty masz obowiązek opiekowania się nim dopuki nie wrócę
- Upierdliwa jesteś młoda
- A co do twojego pytania. Pani doktor powiedziała, że wyjdę pojutrze
- Czemu tak późno?
- Nie wiem. Nie pytałam
- Aha. Miałem Ci coś jeszcze zapytać... - przerwał zdanie aby pomyśleć - Już wiem! Emily i Xander pytali czy mogli by cię odwiedzić
- Oczywiście. Napisz im, że cały dzień leżę w łóżku i przyda mi się towarzystwo
- Moje Ci nie wystarcza?
- Max gdyby nie ty to siedziałabym tu sama i narzekała na głód. Robisz dla mnie tyle! Jesteś wspaniały!
- Dziękuję, że tak mówisz Paris. Nie musisz nawet mówić jaki jestem wspaniały
- No tak. Powiedzieć Ci jeden komplement a Twoje Ego przerasta  Burj Khalifę
- Przesadzasz
- Ja? To ty nie umiesz docenić komplementów
- Ja je doceniam Paris
- No właśnie widzę. A mógłbyś coś dla mnie zrobić
- No mów
- Zadzwoniłbyś do Odette z mojego telefonu
- Ale przecież prawą rękę masz zdrową
- Ale nie mam jak trzymać telefonu Geniuszu!

Graves podniósł się z krzesła I sięgnął po telefon. Zaczął coś na nim wystukiwać a potem położył go na mojej poduszce
- PARIS! TY ŻYJESZ! TŁUMACZ SIĘ CZEMU SIĘ Z MNĄ WCZORAJ NIE SPOTKAŁAŚ I NIC NIE POWIEDZIAŁAŚ! - Odezwała się Odette
- Ja też się cieszę, że Cię słyszę. Przepraszam Odette ale złamałam rękę i nie miałam jak cię powiadomić o tym. Jeszcze raz przepraszam
- Nie musisz przepraszać! Czekając spotkałam takiego przystojniaka, że byś dla niego życie oddała! Oczywiście Odette królowa podrywu Podeszłam do niego I zagadałam! Wymieniliśmy się numerami i umówiliśmy na spotkanie
- No to świetnie! Wyślij mi koniecznie zdjęcie
- Nie, bo mi go jeszcze odbierzesz
- Wariatka - Stwierdził Max a ja pokazałam mu środkowy palec u prawej ręki
- Czyli nie gniewasz się?
- Na początku byłam wkurwiona ale potem już nie. A co z twoją ręką?
- Jak mówiłam złamana. Na szczęście lewą więc mogę cokolwiek robić
- Leżysz w szpitalu?
- Tak
- A mogę Cię odwiedzić!? Rozumiem jeśli odmówisz
- Oprócz Maxa jestem samotna więc wpadaj kiedy chcesz
- Zaraz będę! Matematyka? Pierdolić to, Paris ważniejsza
Dziewczyna rozłączyła się
- Chciałbym mieć taką osobą, która rzuci dla mnie wszystko - Powiedział Max
- A Xander nie jest taką osobą?
- On zrobi dla mnie dużo rzeczy to fakt, Ja dla niego też. Przecież jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi ale jestem pewien, że nie przyjechał by odrazu po telefonie od mnie tak jak Odette
- Ważne, że cokolwiek zrobi
- No wsumie




Mijało popołudnie a mnie odwiedziło już kilka osób. Na początku Odette tak jak mówiła. Moja wariatka. Postalkowałyśmy razem jej nowego przyszłego chłopaka czyli Leona a potem on do niej napisał więc pomagałam jej z nim pisać. Potem przyjechali Emily z Xanderem. Typowo jak na Emily przystało musiała się o wszystko wypytywać i martwić. Taka mama. Za to Xander opowiadał mi jakieś historię. Na koniec przyjechała Polly z jej rodzicami. Też trochę się pośmiałyśmy i opowiedziała mi jak sytuacja z Alexandrem. W sumie to nie jak, bo chłop nie zwraca na nią uwagi. Ale typowa Polly dalej zauroczona. Powinnam powiedzieć co chciał mi zrobić jej crush? Może lepiej nie

Max przez ten cały czas siedział z mną. To miłe, że marnuje swój czas aby siedzieć z mną. Czemu to robi? Beż powodu? Marwi się?

- Paris to ja już będę lecieć do domu
- Naprawdę?
- Tak. Muszę coś zjeść, umyć się i  zobaczyć jeszcze co u Raina
- Szkoda, bo zostaje już całkiem sama
- Nie narzekaj cały dzień miałeś towarzystwo!
- No wsumie
- A teraz to lepiej idź spać, bo późno już jest
- Jakie późno?
- Młoda jest dwudziesta trzecia piętnaście
- No może i jest już późno
- No właśnie! Dobranoc młoda, widzimy się jutro- Potargał mnie po włosach
- Dobranoc Max

Max zgasił światło a ja przekręciłam się na drugi bok k.

_______________________________________

☆Hi☆

Dziękuję wam kochane Foczki przewspaniałe za 800 WYŚWIETLEŃ! Ja naprawdę nie wiem jak udało mi się odnieść taki sukces! Wzaytko dzięki wam! Za niedługo może i wbijemy 1000 wyświetleń ❤️🩷🧡💛💚💙🩵💜🤎🖤🩶🤍

Podcast przy tym rozdziale- Besties autor Lila I Wera

955 Słów









Współlokatorzy [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz