Sofia
Ulice Nowego Jorku tętniły życiem.
Powiedzenie „miasto, które nigdy nie śpi" ani trochę nie oddawało jego uroku. To zazwyczaj nocą dokonywano największych zbrodni, o których wszyscy dowiadywali się dopiero rano. Mogłabym poprzysiąc, że gdybym nie pracowała w prokuraturze, śmiało stwierdziłabym, że większość z nich to wyssane z palca bajki. Widziałam jednak zbyt wiele, bym mogła wyciągać tę teorię na stół.
— Torrez masz coś?
Szukanie tropów nigdy nie należało do ulubionych zadań. Szczególnie dla Dulce, która zdecydowanie wolała spędzać czas na torze motocrossowym za miastem, niż pomagać nam w śledztwie. Aczkolwiek jej moce przydawały się czasem w znajdowaniu seryjnych morderców.
Krótkofalówka zaszumiała, a po chwili rozległ się piskliwy głos dwudziestosiedmiolatki.
— Przypominam ci, moja droga, że moje moce działają tylko na ludzi, nie na przedmioty. Żeby to miało sens, musielibyśmy odtworzyć całą scenografię z dnia, w którym zamordowano Torreza.
— Po co ci w takim razie dar widzenia wspomnień za pomocą dotyku, skoro masz takie ograniczenia? — zapytałam zaciekawiona.
— Twoje moce również są ograniczone, Gonzales — przypomniała Dulce. Zanim zdążyłam zaoponować, dodała: — Przecież nie jesteś w stanie rozsadzić żył, tylko zatrzymać płynącą w nich krew, a i tak masz fajniejsze zdolności niż moje.
Nie ważne, jak bardzo starałabym się temu zaprzeczyć, Dulce miała rację. Każdy, kto posiadał jakieś zdolności, miał ograniczenia. Choć uważałam swoją moc za przekleństwo i praktycznie z niej nie korzystałam, to Dulce wystarczył przelotny dotyk, by zobaczyła rzeczy, o których nigdy nie miała prawa wiedzieć.
Głównie dlatego trzymałam ją przy sobie. Wiedziała o sprawach, które nigdy nie powinny były ujrzeć światła dziennego. Znała wszystkie moje sekrety upchnięte na dnie serca, a i tak twierdziła, że to ona została ze mną.
— Lepiej powiedz, jak poszła rozmowa z Alonso.
Wywróciłam oczami, gdy pojawiła się w zasięgu wzroku. O naszej wzajemnej nienawiści z Alonso wiedział już chyba cały stan Nowego Jorku. Gdy tylko słyszeli nazwisko moje, bądź jego, od razu padały pytania o to, czy to ta dwójka, która się wiecznie kłóci.
— Tak jak zawsze — wyjaśniłam, gdy znalazłam się bliżej niej. — Bez fajerwerków. Czysta nienawiść z nutką współpracy. Nic nowego.
— Założę się, że wasza współpraca wyjdzie mu bokiem — rzuciła żartobliwie. — Definitywnie ma niezdrową obsesję na twoim punkcie.
— Christian ma obsesje na punkcie wszystkiego, co nie pasuje do jego wyimaginowanego świata, Dulce — wyjaśniłam, gdy wsiadłyśmy do samochodu. — Wystarczy, że odrobinę odbiegasz od ustalonej przez niego normy, by uznał cię za wariatkę.
Pozwoliłam jej prowadzić moją ukochaną alfę romeo, a sama oparłam głowę o szybę. Byłam zła, bo nie znalazłyśmy nic poza tym, co już miałyśmy. Czas, który został poświęcony na poszukiwania, poszedł na marne, a ja nie lubiłam marnować czasu.
— To dlatego, że spędzacie czas razem tylko wtedy, gdy inni są w pobliżu, i nie zna cię od twojej prawdziwej strony — zauważyła. — Powinnaś mu pokazać, co skrywa się w lodowatym sercu Sofii Grayson.
— I wystawić się na jego paskudne komentarze? — Spojrzałam na nią spod byka. — Nie, dziękuję. Skoro mnie nienawidzi, to znaczy, że wciąż o mnie myśli. Gdyby zapomniał o mnie, już dawno byłabym mu obojętna.
Na twarz blondynki wkradł się szeroki uśmiech. Ten uśmiech zwiastował kłopoty, które tylko ona mogłaby na nas ściągnąć. A doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, że jeśli Dulce się tak uśmiechała, to oznaczało, że wpadła na kolejny szatański plan.
To też był jeden z powodów, dla którego trzymałam tę niską blondynkę przy sobie.
— Mam nadzieję, że nie będę musiała cię znowu zbierać po tym do kupy, Sofio. Wciąż pamiętam, jak osiemnaście lat temu płakałaś przez niego po nocach, gdy zostałaś zmuszona do poślubienia Gabriela Williamsa. Cud, że do tego ślubu nigdy nie doszło.
Nie tylko ona miała taką nadzieję.
***
Wróciłyśmy na komisariat i udałyśmy się do mojego tymczasowego gabinetu. Nie mogłam pozbyć się wrażenia, że Gabriel Williams wciąż wspominał Sofię. Po tym jak zniknęłam wprost na jego oczach razem z naszym synem. Choć rozdzielono mnie z Andreasem, za każdym razem, gdy Gabriel mi się przyglądał, czułam jego ból.Wątpiłam, że cierpiał z miłości. Znaliśmy się niecały rok, gdy na tamtej pieprzonej imprezie wylądowałam z nim w łóżku, z największym wrogiem mojego przyjaciela. Nie przypuszczałam, że to zmieni moje życie.
Nie chciałam urodzić tego dziecka. Odebrano mi przez nie wolność już w wieku szesnastu lat.
Byłam tylko dzieckiem, które zostało zmanipulowane przez starszego kolegę.
— To cię wyniszczy, Sofio.
Ciepły głos mojej przyjaciółki przywrócił mnie do rzeczywistości. Dulce przygotowywała nam właśnie po kubku ciepłej kawy, by rozgrzać zziębnięte organizmy. Noce jeszcze bywały zimne w Nowym Jorku, ale za dnia mogliśmy chodzić w rozpiętych płaszczach. Kochałam zimę bardziej niż lato.
— Christian chce szukać Andreasa — wyjawiłam jej wreszcie. Choć od naszej rozmowy minęło kilka dni, ta kwestia nie dawała mi spokoju. — Skoro znalazł mnie, znajdzie i jego.
A stąd będzie miał łatwy dostęp do Wyroczni.
Pamiętam, jak pewnego popołudnia, gdy Andreas miał ledwie dwa miesiące, pokazał mi swoją wizję. Byłam w niej, w naszym rodzinnym domu, i on, nieco starszy, trzymał mnie za rękę. Za nami piętrzył się stos martwych ciał, przy którym stał mężczyzna ubrany na czarno.
Już wtedy przewidział nadejście Nocnego Ducha.
— Andreas jest bezpieczny — zapewniła mnie Dulce. — Wyrocznie są szczególnie chronione przez naszych.
Chociaż nie chciałam wychowywać Andreasa, obiecałam sobie, że mój syn będzie bezpieczny. Wróciłam do Nowego Jorku, by od środka zniszczyć tych, którzy na niego polowali. Dziecko miało obecnie osiemnaście lat. Jeśli będzie gotów, by mnie poznać, ma na to moje pozwolenie.
Ale nie w pobliżu ludzi, którzy chcą na nim zarobić.
— Sofio — zwróciła się do mnie moim prawdziwym imieniem. — Andreas cię niedługo znajdzie, wierzę w to. Christian traci tylko czas.
— To samo mu powiedziałam. — Usiadłam na kanapie, gdy podała mi kubek z parującym napojem. — Wiem, że gryzie go poczucie winy, ale zamierzam odbębnić swoje i zniknąć. Nie chcę się znowu do niego przywiązywać, bo wiem, że mnie zrani.
Drugi raz nie przeżyłabym dokładnie tego samego scenariusza. Dlatego musiałam spłycić tę relację do minimum, żeby znowu mnie nie wykorzystano. Kiedyś potrafiłam zaufać niewłaściwej osobie. Teraz nie ufałam nikomu.
Nawet Dulce, choć widziała wszystko, nie wiedziała wszystkiego.
CZYTASZ
Save me|| 18+
FantasyChristian i Sofia widzieli się po raz ostatni wiele lat temu. To, co się wtedy wydarzyło, pozostawiło w ich sercach głębokie rany i zamieniło przyjaźń w nienawiść. On jednak nie odpuścił. Trochę czasu zajęło mu odkrycie, że przez lata ukrywała się p...