Rozdział 17

1 1 0
                                    

Sofia

Tego dnia Christian nie zjawił się w pracy.

Dulce powiedziała, że wypadło mu coś pilnego, ale ja znałam prawdę. Zraniłam jego martwe serce i nie mógł sobie z tym poradzić.

Odrzucenie bolało. Przypominało fizyczny ból, jakby ktoś uderzył nas z całej siły w brzuch i powalił na ziemię. Leżeliśmy wtedy niezdolni do wstania i dopiero, gdy zjawiał się ktoś nowy, znajdowaliśmy odwagę, by wstać.

Christian miał serce delikatniejsze od mojego. Nie był przyzwyczajony do odmowy, bo zawsze dostawał to, czego pragnął. Nawet jeśli nie chciał czegoś i tak to miał. Roztaczał wokół siebie aurę władcy i dominata, przez co każdy się go bał.

Ale nie był taki zły, jak się wszystkim wydawało.

Próbowałam zrozumieć jego zachowanie, lecz przychodziło mi to z trudem. Zastanawiałam się, czy przypadkiem nie musiał szybciej wziąć ślubu, żeby inne mafie zostawiły go w spokoju. Jako jedyny z Wielkiej Piątki wciąż nie był żonaty, choć miał na karku trzydzieści siedem lat.

Był zaledwie trzy lata starszy ode mnie.

Xander ostatnio wspominał, że mafie coraz bardziej naciskały, jednak Christian zdawał się unikać tematu ze względu na mnie. Nie trawił nadal widoku Gabriela, a częściowo powiedziana prawda sprawiła, że pragnął rozszarpać go na strzępy.

Upiłam łyk kawy. Stałam przy oknie i patrzyłam na panoramę Nowego Jorku, analizując ostatnie wydarzenia. W ciągu półtora tygodnia wydarzyło się tyle, że w głowie mi się nie mieściło.

Ava wczoraj wygrała wyścigi w motocrossie. Zazdrościłam jej, że pomimo wypadku wciąż jeździła. Ja natomiast bałam się wsiąść na ukochaną maszynę od tamtego cholernego dnia. Wtedy omal nie straciłam młodszej siostry.

— Mój brat miał rację.

Odwróciłam się na dźwięk nieznanego głosu. Młodzieniec stał oparty o drzwi mojego gabinetu i przyglądał mi się uważnie. Brązowe loki układały się na wszystkie strony, a w czekoladowych tęczówkach dostrzegłam fascynację.

— Musisz być Jason. — Odstawiłam kubek na biurko i wskazałam na kanapę. Pominęłam wyciągnięcie ku niemu dłoni ze względu na swoje lęki. Nie ufałam mu ani trochę, choć w moim odczuciu wyglądał znajomo. — Co cię do mnie sprowadza?

Barczysty młodzieniec podążył za mną i usiadł na skórzanej kanapie. Z bliska mogłam śmiało ocenić, że miał gdzieś około dwudziestu lat. Christian mówił o adoptowanym bracie, jakby był wrzodem na tyłku. Musiał nieźle irytować mojego narzeczonego, skoro tak się o nim wypowiadał.

— Przejeżdżałem obok i postanowiłem wpaść do przyszłej szwagierki — wyjaśnił pokrótce.

Coś żałośnie ścisnęło mnie za serce. Christian okłamywał nawet jego, co było nie fair. Młody miał nadzieję, że dołączę do ich rodziny, choć wcale mnie nie znał.

— Sofio, przestań żyć przeszłością i rusz naprzód — powiedział nagle, zanim zdążyłam mu cokolwiek odpowiedzieć. — Puść to w cholerę, bo szczęście czeka na wyciągnięcie ręki. Nie musisz już uciekać.

Otworzyłam szeroko oczy, nie wiedząc, co powiedzieć. Minęła chwila, zanim zorientowałam się, że Jason był mutantem, tak samo jak pozostali, których znałam.

— Jesteś Wyrocznią — odparłam zdumiona.

Brunet pokiwał głową, po czym wyciągnął ręce i chwycił moje dłonie. Znajome ciepło dotarło do moich neuronów i przyniosło nieoczekiwany spokój. Mój syn robił tak, kiedy miałam skołatane nerwy. Wiedziałam, że Wyrocznie posiadały moce wszystkich mutantów i widziały przyszłość oraz przeszłość. Nie należało się ich bać, bo one były naszymi przewodnikami.

Save me|| 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz