Rozdział 24

1 1 0
                                    

Sofia

— Nareszcie mogę poznać kobietę, która zawróciła w głowie naszemu szefowi.

Aleksander był wysokim facetem w podobnym wieku co Christian. Wyglądał niczym typowy ochroniarz. Czarny garnitur opinał jego szczupłe, umięśnione ciało. Za mała, czarna koszulka sprawiała wrażenie, że zaraz pęknie w szwach, ale Aleksandrowi to nie przeszkadzało. Uśmiechał się od ucha do ucha, jakbyśmy jechali na herbatkę a nie na tortury.

— Jak się poznaliście ? — zapytałam Aleksandra. — Znam Christiana od dziecka, ale nigdy o tobie nie wspominał.

Spojrzałam we wsteczne lusterko i zamarłam, widząc gniewne spojrzenie narzeczonego.

Puste miejsce po pierścionku zapiekło niemiłosiernie, jakbym zgubiła coś cennego. Miałam wrażenie, że dzisiejsza noc to nie koniec niespodzianek.

A zaledwie początek.

— Poznaliśmy się na służbie w wojsku — wyjaśnił Aleksander. — Nic nadzwyczajnego.

— Dopóki nie uratowałem ci życia.

— Do końca życia będę ci za to wdzięczny, mój wybawco.

Dzięki sarkazmowi towarzyszącemu tej wymianie zdań atmosfera w aucie się rozluźniła. Poczułam nagle, jak Christian chwycił moją dłoń i splótł razem palce. Jakby bał się, że za chwilę mu zwieję gdzie pieprz rośnie.

Zastanawiałam się przez całą trasę do magazynów, czy wcześniej nie przesadziłam. Miałam wrażenie, jakby mrok przesłonił mi zdolność widzenia wszystkiego w kolorach. Zamiast tego zobaczyłam świat czarno-biały i zapomniałam o tym, co Christian dla mnie zrobił.

A zrobił więcej niż niejedna osoba przez całe życie.

Smutek otoczył jego serce i nie chciał z niego wyjść. Próbowałam użyć swoich mocy, żeby się go pozbyć, ale wiedziałam, że to nic nie da. Chociaż na jego twarzy widniała powaga, w środku cierpiał.

Todos bien — powiedziałam do niego. Gdy byłam mała i nie panowałam nad językami, często mówiłam po hiszpańsku. Teraz też się do tego uciekłam, żeby zapewnić go, że wszystko w porządku i porozmawiamy później. — Hablamos tarde, mi amor.

Uśmiechnął się we wstecznym lusterku. Na ten widok serce mi zmiękło, a bariera całkowicie się rozpadła. Christian zdobył mnie w całości.

Był przy mnie, gdy oszalałam z cierpienia.

I nie karmił się tym, bo sam cierpiał razem ze mną.

— Pokłóciliście się? Znowu? — zapytał Aleksander, patrząc to na mnie, to na Christiana.

— Levy, skup się na drodze — warknął Alonso. — Ostatnie, o czym marzę, to zginąć w tym samochodzie.

Parsknęłam rozbawiona śmiechem. Powrócił gburowaty Christian, który wszędzie widział zagrożenie. Nic więc dziwnego, że ludzie posyłali mi współczujące spojrzenie, kiedy dowiadywali się o naszych zaręczynach.

Zatrzymaliśmy się przed opuszczonymi magazynami na przedmieściach Nowego Jorku. W okolicy nie było żywej duszy. Nasz zbrodniarz leżał obezwładniony w bagażniku samochodu. Gdy wysiedliśmy, Aleksander i Christian zabrali się do wyciągnięcia napastnika.

Dzwonek smsa wyrwał mnie z zamyślenia.

Ruda

Mamy problem. Kaleb nie żyje.

Ta wiadomość była dla mnie niczym grom z jasnego nieba. Kaleb. Mój jedyny żyjący krewny został uznany za martwego.

Oddaliłam się od chłopaków, oznajmiając im, że muszę pilnie zadzwonić i wykonałam połączenie do przyjaciółki.

Save me|| 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz