Rozdział 5

2 1 0
                                    

Christian

Poczucie winy zżerało mnie od środka niczym najgorsza trucizna.

Obserwowałem Sofię przez szybę w jej gabinecie, gdy rozmawiała z Dulce. Choć na twarzy miała maskę, w sercu nosiła ból. Nie wiedziałem, o czym dyskutowały, ale musiało być to dla niej trudne.

Chciałem zdjąć ten ciężar z jej barków i zmusić ją do odpoczynku.

Pomimo wielu lat Sofia wciąż pamiętała czasy szkolne. Nie odpuszczała nawet na krótki moment. Miałem wrażenie, że to, co wydarzyło się lata temu, dla niej miało miejsce zaledwie wczoraj. Choć to z mojej winy rozpadła się nasza przyjaźń, liczyłem po cichu, że im więcej będę się starał, tym szybciej mi wybaczy.

Nic bardziej mylnego.

Pamiętam, jak lata temu rozeszła się plotka, że Sofia kręci ze starszym Williamsem. Gabriel i ja nienawidziliśmy się, więc ta wiadomość była dla mnie ciosem prosto w serce. Nasza przyjaźń zepsuła się w momencie, gdy poznałem nowych ludzi i zapomniałem całkowicie o Sofii.

Porzuciłem kogoś bardzo mi bliskiego na rzecz czegoś nowego, nieznanego.

Nowi znajomi nie przepadali za Sofią. Uważali ją za dziecinną, choć wcale taka nie była. Z pozoru cicha i dobra dziewczyna wywodząca się z rodziny mafijnej. W szkole miała status zimnej suki. Nie pozwalała nikomu się do siebie zbliżyć. Jedynie moja siostra wciąż się z nią trzymała, jak i dwie inne koleżanki.

Gdy musieliśmy przebywać ze sobą podczas kolacji rodzinnych, unikała mnie jak ognia. Trzymała się z daleka, a ból nie dawał jej spokoju. Cierpiała, choć na twarzy nosiła maskę obojętności. Nienawiść przesłoniła jej wszystko, co znała.

Wiedziałem, że spieprzyłem, gdy zobaczyłem ją na tamtej imprezie z pierdolonym Williamsem.

Zazdrość przemawiała wtedy przeze mnie. Gdyby nie Ava Gonzales, prawdopodobnie zrobiłbym największą scenę, jaką kiedykolwiek ta szkoła widziała.

Wciąż przed oczami miałem obraz Gabriela całującego moją kobietę, gdy usłyszałem:

— Stoisz tak i gapisz się na nią, zamiast podejść i zaprosić na randkę.

Zamrugałem parę razy i spojrzałem na swojego rozmówcę. Michael Herrera stał oparty o ścianę tuż obok mnie. Zastanawiałem się, co on tu, do cholery, robił. Przecież ten staruch prowadził tor motocrossowy, który też sam sponsorował.

Zauważyłem, że Sofia przygląda mi się uważnie. Musiała wyczuć moje emocje i fakt, że o niej myślałem. Nadal okłamywałem ją, co do przepowiedni, którą kiedyś usłyszałem. Potrzebowałem Sofii, by odegrać się na Gabrielu i przy okazji na Avie. Nie musiała wiedzieć, że była mi przeznaczona i tylko dlatego postanowiłem ją odszukać.

Do czasu, aż nie zrozumiałem, że ukrywa się wśród rekinów.

— Jest moją narzeczoną — odparłem, krzyżując ramiona na piersi. — Czasami lubię obserwować ją w pracy. To mnie uspokaja.

Herrera z pewnością słyszał te nowiny. Dopilnowałem, by każda z głów mafijnych dowiedziała się o tym, że biorę w końcu ślub. Jeśli miałem wstąpić w związek małżeński, by zachować stołek i zdobyć ich zaufanie, to tylko na swoich warunkach. I chciałem kogoś, kto już znał ten świat.

I dlatego padło na Sofię Grayson.

— Myślałem, że wciąż szukasz Sofii po tym, jak FBI ją zabrało — rzucił zdumiony. — Rzuciłbyś się przecież za nią w ogień.

Oni wciąż nie wiedzieli, że wróciła. I dobrze. Osobiście dopilnowałem, żeby była bezpieczna. Tylko ja mogłem zrobić jej krzywdę.

— Kiedyś musiałem ruszyć naprzód — wyjaśniłem. Nie miałem chęci na ciągnięcie dalej tej konwersacji. — Kira Gonzales jest ucieleśnieniem tego, czego oczekuję od kobiety. W zupełności mi wystarcza.

Save me|| 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz