~8~

162 8 6
                                    

Przez następne dwa tygodnie Harry starał się unikać pewnego platynowłosego ślizgona o szarych oczach jak ognia. Nie podobało mu się jednak, że Hermiona wraz ze swoją nową partnerką na siłę ciągły go po całym zamku by niby "przypadkiem" wpaść na Dracona, który był wtajemniczony w ich plan zeswatania ich ze sobą od samego początku.

Draco zauważył, że Harry go unika, ale stwierdził, że skoro Wybraniec dał mu szansę to nie zamierza jej zmarnować i może trochę mu się ponarzucać, ale też bez przesady. Nie robił w końcu żadnych gwałtownych czy też niestosownych ruchów w kierunku Harry'ego, bo szanował jego zdanie w kwestii, że mogą spróbować zostać przyjaciółmi. Chciał jednak lepiej poznać Pottera, więc wypytywał go o jego zainteresowania, ulubione rzeczy oraz te, których nie cierpi. Chętnie również słuchał opowieści Złotego Chłopca z jego życia, mimo że on niechętnie się nimi dzielił z kimkolwiek.

Harry przez te dwa tygodnie zdarzył już sobie ułożyć wszytsko w głowie i nawet zdobyć zaufanie do Malfoya. Może nie jakieś szczególne duże, ale to i tak postęp. Nie dziwił się już kiedy wpadał na Draco, gdy szedł wraz z dziewczynami na kolejną lekcję lub, gdy sam ślizgon dołączał się do ich trójki podczas dłuższych przerw. Sam jednak starał się nie bratać z nim na razie i cieszył się, że Draco nie narzuca mu się, gdy tylko widzi, że Harry jest sam. Na razie zagadywał do niego tylko w obecności dziewczyn i nawet przestał go gnębić na korytarzach, za co Złoty Chłopiec był mu naprawdę wdzięczny.

Harry nawet rozważał taką opcję, że Draco jest w stanie zastąpić mu Rona, ale szybko wyrzucił tą myśl ze swojej głowy. Przyjaźnił się w końcu przez dłuższy czas z rudzielecem, więc nie powinien tak o nim myśleć. Może jeszcze mu przejdzie i znów będzie między nimi tak jak dawniej?

Harry nie chciał się nikomu przyznać jaki jest prawdziwy powód, dla którego w sobotę musiał udać się do gabinetu Snape'a. Wiedzieli jedynie Draco wraz z Hermioną, ale oni zrozumieli obawy Harry'ego i nie rozpowiadali, że Wybraniec idzie brać korki z eliksirów u Starego Nietoperza.

Młody Potter drżącą ze strachu dłonią zastukał do drzwi, a już po kilku sekundach usłyszał ciche i zmęczone "proszę".

Harry na galaretowatych nogach przekroczył próg gabinetu nowego gabinetu nauczyciela OPCM. Snape bowiem musiał odstąpić swój stary gabinet Slughornowi, a sam przenieść się na wyższe piętro do zajmowanego wcześniej przez Dolores Umbridge gabinetu, którego wystrój zdarzył już na szczęście zmienić z pudrowego różu i porcelany z kotami na smętny granat, czerń i różne dziwne przyrządy do warzenia eliksirów.

-Dzień dobry profesorze- przywitał się z nim Harry, mając nadzieję, że Snape nie odejmie mu punktów za nie przywitanie się z nim. W końcu był punktualnie. Nie za wcześnie, ale również nie za późno.

-Witaj Potter. Dziś jest jakieś święto, że przybyłeś nareszcie punktualnie?- zapytał Snape wykrzywiając usta w grymasie, który miał imitować uśmiech. Harry zacisnął usta w wąską linię, ale nie zamierzał prowokować profesora i mu nie odpowiedział. -Odpowiadaj mi Potter. Minus pięć punktów dla Gryffindoru za ignorowanie pytań nauczyciela. Ale dobrze, nie chcesz rozmawiać to nawet lepiej. Mam nadzieję, że nie myślałeś, że naprawdę będę tracić na ciebie mój cenny czas i uczyć cię eliksirów.

-Ja...

-Zresztą nieważne. Dyrektor nie płaci mi jednak dodatkowo za korepetycje dla ciebie z eliksirów, a za naukę oklumencji dla ciebie.

-Okulczego?

-Potter błagam cię, skup się trochę. Wykaż jakiekolwiek zaangażowanie. Oklumencja to sztuka przenikania do czyjegoś umysłu. Dzięki niej jesteś w stanie zablokować swój umysł przed innymi potężnymi czarodziejami oraz może jesteś w stanie nauczyć się samodzielnie z niej korzystać i wykorzystywać by wnikać do umysłów innych, ale nie jestem tutaj by nauczyć cię ataku, a obrony.

Poison heart |Drarry|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz