~23~

57 7 0
                                    

Kilka dni później Harry'emu udało się wrócić do pełni sił witalnych co też bardzo uradowało Draco. Blondyn już nocami nie mógł spać martwiąc się, że jego ukochany nie zdąży wyzdrowieć do powrotu dziewczyn i Blaise'a co zapewne poskutkowało by dostaniem w mordę od Hermiony.

Harry od rana nie mógł usiedzieć na miejscu krzątając się po swoim dormitorium i sprzątając bałagan, który narobił z Draco przez czas przerwy świątecznej. Niestety jego chłopak zniknął w chwili, gdy akurat trzeba było sprzątać, więc Harry musiał poradzić sobie sam z całym tym bałaganem.

Zaczął się zastanawiać skąd pod jego łóżkiem znalazła się jedna, zielona skarpetka jego ślizgona, a drugą udało mu się znaleźć koło brodzika. Musiał również zadać sobie trud by przynieść jakieś krzesło i stając na nim ściągać swoje bokserki z baldachimu od swojego łóżka oraz wyciągać jeden z krawatów Draco zza łóżka Seamusa. Niestety nie udało mu się to, więc postanowił, że potem poprosi Draco by pomógł mu odsunąć łóżko w celu wyciągnięcia stamtąd krawatu. Dodatkowo warto wspomnieć, że trochę czasu zajęło mu szukanie lubrykantu bo w końcu używali go prawie za każdym ich stosunkiem, ale ostatecznie dał sobie z tym spokój przypominając, że ten ,,magiczny" płyn ostatnio się skończył, a pusta buteleczka po nim leży w koszu w łazience. Harry lekko wystraszony stwierdził, że musi jeszcze wyrzucić śmieci, bo w końcu w worku nie znajdowała się tylko pusta buteleczka po lubrykancie, ale również zakrwawiony bandaż oraz plastry, których to historia sięga dni kiedy to chłopcy uprawiając bardzo namiętny oraz agresywny seks przypadkiem złamali kilka desek w łóżku Harry'ego, a Draco, kory był na górze walnął swoim czołem o kant łóżka rozcinając sobie przy tym łuk brwiowy. Stąd też zakrwawione środki do opatrywania ran.

Harry mrucząc pod nosem przekleństwa w stronę swojego chłopaka taszczył przez korytarz worek wypełniony aż po brzegi śmieciami. Dlaczego akurat dzisiaj Draco musiał gdzieś zniknąć? Co prawda chociaż uprzedził Harry'ego, że ma dzisiaj coś ważnego do zrobienia przez co wróci dopiero na kolację, gdy reszta ich znajomych zdąży już wrócić ze swoich ferii świątecznych. Przez swoje ogólne zamyślenie nie patrzył jak idzie co poskutkowało małą kolizją z drugą osobą.

-Przepraszam- wybąkał zawstydzony Harry patrząc na stopy Dumbledore'a.

-Nie ma za co Harry. Właściwie to dobrze się składa. Od kilku dni chciałem się już z tobą zobaczyć, ale jakoś nie było okazji. Wysyłałem ci już trzy sowy, ale nie odpowiedziałeś- zauważył dyrektor z cieniem żalu w głosie.

-Przepraszam dyrektorze. Byłem przeziębiony i nie wychodziłem z dormitorium by nikogo nie zarazić- odparł Harry uciekając wzorkiem gdzieś w bok, a padający za oknem śnieg wydał mu się nagle bardzo interesujący.

-Poppy coś wspominała, że pan Malfoy był u niej na początku tygodnia specjalnie po eliksir Pieprzowy i inne lekarstwa na przeziębienia. Ostatnio się do siebie zbliżyliście z panem Malfoyem, prawda?- zapytał Dumbledore takim tonem jakby pytał się o pogodę.

Harry przełknął głośno ślinę. Nikt jeszcze nie zapytał się go otwarcie o ich związek. Co prawda Hermiona oraz Pansy szybko wyciągnęły wnioski, że za ich ,,przyjaźnią" musi stać coś więcej, ale otwarcie się ich nie zostały o zwiazek za co Harry był im bardzo wdzięczny. Takie otwarte mówienie o tego typu rzeczach strasznie go zawstydzało nie mówiąc już o czułych gestach na oczach innych ludzi.

-Ma pan rację- wypalił w końcu czując jak się czerwieni. Zdawał sobie dobrze sprawę niestety z tego, że kłamstwo nic tutaj nie da, a dyrektor i tak zna już prawdę. Wolał więc nie podpadać temu mądremu starcowi i przyznać się otwarcie do prawdy, a nie kłamać mu w żywe oczy.

-Nie ma co się wstydzić swoich uczuć Harry. Też kiedyś byłem młody i posiadałem osobę, którą darzyłem silnym uczuciem- oznajmił jakby nigdy nic Dumbledore nie wykazując leży tym ani cienia skrępowania. Harry podziwiał go za to, że z taką otwartością potrafił mówić o swoich uczuciach.

Poison heart |Drarry|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz