~21~

53 5 0
                                    

Harry obudził się w objęciach ślizgona. Po ostatniej nocy zostały mu jedynie miłe wspomnienia, chociaż trzeba przyznać, że był ,,lekko" obolały. Mimo to niczego nie żałował. Złoty Chłopiec przekręcił się delikatnie tak by móc spojrzeć na lewą rękę ukochanego na której nadgarstku znajdował się markowy zegarek noszony przez Dracona. Oczywiście nie był to zwykły mugolski, ale taki co miał magiczne zastosowania, a przynajmniej takie domniemania miał okularnik.

Zaraz po tym, jak gryfon dowiedział się już która jest godzina oraz, że jest jeszcze trochę czasu na to by mogli się wylegiwać w ciepłym łożu i nie musieli iść na śniadanie, jego wzrok  powędrował wyżej ku lewemu przedramieniu ślizgona. Harry momentalnie przestał się uśmiechać. Zamierzał zapytać się kochanka co mu się stało w rękę i dlaczego już od dluzsz go czasu nosi na niej bandaż. Harry zauważył go już wcześniej, jakoś wtedy chyba jak po raz pierwszy zażyli wspólnej kąpieli, ale wtedy nie dopytywał się o niego jakoś bardzo szczegółowo. Teraz jednak całą tą sprawą wydała mu się lekko podejrzana. W końcu jeśli Draco ma jakąś poważną ranę to powinien natychmiast udać się do skrzydła szpitalnego by szkolna pielęgniarka mogła zająć się nią jak najszybciej by nie doszło do jakiegoś zakażenia czy coś. Z drugiej jednak strony to głowy zielonookiego wpadł jeszcze jeden pomysł, a mianowicie, że ślizgon wstydzi się przed nim jakiejś blizny z przeszłości czy coś. W końcu nigdy w ciągu tych sześciu lat zanim zaczęli być razem nie widział go w krótkim rękawku, tylko zawsze ubranego w elegancką koszulę z długimi rękawami.

Harry miał zamiar zapytać się Draco o powód noszenia przez niego bandaża zaraz po przebudzeniu, jednak ten pomysł wyleciał mu zaraz z głowy, gdy tylko drugi nastolatek się przebudził. Draco bowiem miał ochotę na chwilę czułości w łóżku z miłością swojego życia. Tak więc zaraz po przebudzeniu i przekonaniu, że jego ukochany również nie śpi postanowił trochę umilić im obu dzisiejszy poranek. W tym właśnie zamiarze też pochylił się i namiętnie lecz bez żadnego pośpiechu pocałował gryfona, który też ochoczo oddał pocałunek. Całowali się tak przez dłuższą chwilę aż do czasu, gdy przerwał im dziwny odgłos jakby szło trzęsienie ziemi.

-Ktoś tu jest głodny- odezwał się pierwszy blondyn chichocząc lekko.

-Zamknij się- warknął brunet uderzając drugiego delikatnie w ramię i odwracając się by ukryć rumieńce zażenowania, które pojawiły się na jego twarzy.

-Oj no nie wstydź się ty mój mały gryfiaku- zaśmiał się Draco przyciągając do siebie Harry'ego i obejmując go ramieniem tak, że Wybraniec wtulił się w nagi tors kochanka.

-Możemy tak zostać do końca przerwy zimowej?- poprosił Harry robiąc maślane oczka, których nauczył go jego ojciec chrzestny podczas wakacji przed piątym rokiem młodego Pottera. Obaj świetnie się wtedy bawili i wygłupiali, a szczenięce oczka testowane były na biednym Remusie, który ku wielkiemu niezadowoleniu Harry'ego był odporny na jego miny, czego nie można było powiedzieć o jego odporności na Syriusza z czego też sam przedstawiciel szanownego rodu Black nie omieszkał się chelpić przed synem swojego najlepszego przyjaciela.

-Chciałbym skarbie, ale myślę, że wszyscy uznaliby to za zbyt podejrzane, gdyby nasza dwójka zniknęła tak nagle. Poza tym jestem pewien, że dyrektor od razu wszczął by alarm, gdyby nie było nas na kilku posiłkach z rzędu plus nikt by nas nie widział przed dłuższy czas- wytłumaczył mu na spokojnie Draco raz za razem przeczesując ostrożnie kruczoczarne włosy swojego sekretnego chłopaka.

-Mhm...- Harry bardziej wtulił się w tors Dracona przymykając oczy i ciesząc się chwilą póki mógł.

-Dobra, czas się zbierać na śniadanie- oznajmił szarooki zdając sobie sprawę, że jeszcze chwila i Harry mu zaśnie czego by nie chciał. Zdawał sobie on sprawę z tego, że lepiej nie budzić Harry'ego bez większej przyczyny bo może skończyć się to celibatem na kilkanaście dni. Dodatkowo głodny Harry to zły Harry. Tak też więc by ułatwić sobie zadanie bez problemu wyplątał się z objęć gryfona i wstał eksponując przy tym wszystkie swoje atuty i jakby nigdy nic zaczął wyciągać ze swojej torby ubrania na dzisiejszy dzień. W międzyczasie zdarzył sobie jeszcze pogratulować jako, że pomyślał o tym, że trzeba wziąć ubrania na zmianę bo raczej nie wróci na noc do swojej ślizgońskiej nory.

Poison heart |Drarry|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz