~9~

155 7 12
                                    

-Ej słyszałeś?- zapytał Harry'ego Seamus Finnigan, kiedy razem przemierzali zatłoczony korytarz w celu dotarcia do sali od transmutacji, gdzie za chwilę mają lekcje.

-Czy co słyszałem?- zapytał lekko zdezorientowany brunet.

-Podobno Zabini jest męska dziwką.

-To znaczy?- nie zrozumiał o co chodzi koledze okularnik

-No wiesz... Ponoć ostatnio ktoś widział go jak pieprzył się on w męskim kiblu z jakimś piątorocznym z Ravenclawu.

-Ktoś to znaczy kto?- dociekał zielonooki nie chcąc by jego kolega był obgadywany za swoimi plecami, jeśli cała ta pogłoska nie jest prawdziwa.

Harry, bowiem odkąd Hermiona zaczęła chodzić z Pansy, a Ron okazał się totalnym chujem oraz przyjacielem do dupy, zaczął spędzać dość sporo czasu ze ślizgonami. Tak, dobrze słyszeliście. Z wychowankami domu węża. Mimo, że miał jeszcze swoich kolegów wśród swoich pozostałych współlokatorów, którzy pozostali bierni w konflikcie między rudzielcem, a Wybrańcem co miało związek z nieprzyjemna sytuacja na początku piątego roku, to przez to, że złapał dobry kontakt z "dziećmi" Salazara Slytherina, to z nimi właśnie spędzał większość przerw. Oni co ciekawe nie oceniali po okładce jak to w stereotypach mówią, a dokładnie analizowali każdego i dopiero potem stwierdzali czy warto z taką osobą się zadawać, czy też nie.

Harry najbardziej lubił spędzać czas z Draco, Hermą oraz Pansy. Bez Blaise'a oraz Theodora, Crabba i Goyla. Nie miał nic przeciwko pierwszej dwójce, ale Crabb i Goyle lekko go przerażali, a już na pewno ich obecność go przytłaczała i nie był w stanie otworzyć się chociażby minimalnie przed rówieśnikami. Podobnie było zresztą w obecności Zabiniego oraz Notta, chociaż był im w stanie minimalnie zaufać, to jednak nie wzbudzali oni w nim takiego poczucia bezpieczeństwa jak Malfoy i Parkinson.

Co do Dracona, Harry czuł mieszane uczucia. Z jednej strony bardzo cieszył się, że ślizgon się stara wszystko naprawić i zdobyć jego zaufanie. Z drugiej jednak strony Harry ciągle nie jest w stanie mu zaufać w 100% jak to zaufał Pansy. To dziwne, że Draco najpierw jest dla niego miły, potem się nim opiekuje przez cały dzień i pilnuje by nie zrobił przypadkiem jakiegoś głupstwa, następnie całuje i zachowuje się jakby Harry mu sie podobał, a potem zachowuje się jak jego dobry przyjaciel. Harry skłamałby jednak, jeśli by powiedział, że te chwile, które spędzał sam na sam z Draconem mu się nie podobały. Przestał go w końcu unikać dochodząc do wniosku, że to i tak nie ma większego sensu, a zamiast tego zaczął starać się o obecność większej ilości takich chwil jak ta na Wieży Astronomicznej.

-...Harry, mówię do ciebie. Słuchasz ty mnie w ogóle?- do umysłu młodego Pottera dobiegł głos jego kolegi z jednego domu oraz współlokatora.

-Wybacz, mógłbyś powtórzyć?- poprosił Harry lekko się rumieniąc. Tak się zamyślił, że nie przywiązał wagi do słów Seamusa. A to wszytsko przez pewną blondwłosą fretkę, która od jakiegoś czasu nie potrafi wyjść z głowy bliznowatego.

-Mówiłem, że to Ron mi to powiedział. Ponoć widział ich jak miał jedną ze swoich schadzek z Lavender pomiędzy lekcjami. Oboje mieli okienko i szukali jakiegoś przestronnego miejsca i tu nagle wpadli na Blaise'a pieprzącego jakiegoś młodszego chłopaka z domu kruka.

-Yhym, ja bym tak nie wierzył we wszystko co on powiedział- oznajmił wimijająco Harry, ale stwierdził, że jest to bardzo możliwe. Zważając na to jak często Blaise gada o stosunku płciowym oraz tego typu sprawach oraz jak bezczelnie potrafi się gapić jakiemuś chłopakowi na tyłek lub dziewczynie na biust... Cóż, z nim to wszystko jest możliwe. -Tak poza tym to znalazł sobie niezmiernie romantyczne miejsce na schadzkę z Brown.

Poison heart |Drarry|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz