18. Na całe życie

254 26 9
                                    

-Okej. Więc co dalej? -zapytała dziewczyna popijając zimnym piwem gdy siedzieliśmy na spróchniałym pomoście nad jeziorem za miastem.

-Nie wiem.

 Jeśli Palmer była na mnie wściekła ,jeśli miała jakiekolwiek spostrzeżenia zachowała je dla siebie nie chcąc jeszcze bardziej mnie dołować choć miała do tego prawo. 

 Uwielbiała moich rodziców ,kochała każdy dzień spędzony w ich domu ,w tym otoczeniu ,a ja jak zwykle wszystko zniszczyłem nie zamierzając wracać tam już nigdy. Złożyłem sobie w głowie obietnicę ,że moja noga już nigdy nie postanie w domu rodzinnym. Moja przyjaciółka utknęła między młotem a kowadłem choć nie chciała tego przyznać. 

-Nie mamy domu.- stwierdziła fakt wymachując stopami milimetry nad spokojną wodą.

-Nie chcę teraz o tym myśleć. 

 Patrzyłem w spokojną taflę wody w której mieniły się gwiazdy i księżyc. 

-Możemy zostać tutaj. Mamy auto a jedzenie będziemy kraść turystom.-zażartowała ,lecz ja się nie uśmiechnąłem.- Nie sądziłam ,że Jamie będzie w stanie cię uderzyć.

 Machnąłem ręką zbywając temat.

-Był wściekły. Zraniłem ich.

-Ale oni ciebie bardziej. Nie przypuszczałam ,że to będzie takie popieprzone. -pociągnęła kolejny łyk piwa. -Nie mogę w to wszystko uwierzyć. Twoi rodzice to anioły. Tak przynajmniej sądziłam. Nie przypuszczałabym...

 Spojrzałem na telefon i wyciszyłem go w cholerę.

-Hazel nie daje ci spokoju?

-Wydzwania bez przerwy. -wbiłem z powrotem wzrok w wodę ,która w jakiś sposób mnie uspokajała. 

-Będzie chciała to wszystko wyjaśnić. Dasz jej szansę?

-Nie wiem. Ja... chcę już tylko wracać do domu. Wiedziałem ,że przyjazd tu będzie katastrofą. 

-W porządku. Więc przekimamy się dziś w aucie a jutro wrócimy do miasta i poszukamy... zarobku i dachu nad głową. Tyle razy zawsze jakoś nam się udawało, uda się i teraz. 

 Podała mi piwo ,które trzymałem lecz nie byłem w  stanie przełknąć nawet łyka. 

-A co z Aidenem? -dopytywała kiedy ja marzyłem tylko o tym by milczeć.

 Lecz miała prawo zadawać pytania i znać na nie odpowiedzi. Nieświadomie wciągnąłem ją za sobą do tego bagna. 

-Z nim wszystko gra ,jak zawsze. 

 Odwróciłem się na dźwięk znajomego głosu. Ciemnowłosy mężczyzna w niedopiętej koszuli wciśniętej niedbale w spodnie usiadł obok Palmer a pomost zaskrzypiał. 

-Co tutaj robisz?- zapytałem od niechcenia.

 Poważnie? On? Tutaj? Skala nieszczęść sięgnęła zenitu.

-Słyszałem co się stało. 

-Niby skąd?

 Łypnął na Palmer a ona wzruszyła ramieniem. 

-Wybacz ,dopytywał. 

-I musiałaś powiedzieć mu gdzie jesteśmy? Poważnie?

-Tego akurat mu nie mówiłam.

-Mówiłem ci już ,że jesteś przewidywalny? Oboje znamy dobrze to miejsce, czyż nie?

 Przewróciłem oczami. Aiden był ostatnim czego w tym momencie potrzebowałem. Odpaliłem papierosa zaciągając się ciężkim dymem. Wystawiłem paczkę ku Palmer i Aidenowi ,ale nikt się nie poczęstował. Chłopak zamiast tego ignorując całkowicie dzielącą nas kobietę ujął moją twarz i musnął palcem rozciętą wargę.

Wszystko co po sobie zostawiłeś |bxb| cz.IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz