25. Czwarta zasada

219 22 10
                                    

 Dochodziła dziewiąta rano gdy wszedłem do mieszkania. Głośno zrzuciłem ze stóp buty dając tym znać ,że wróciłem. Tak jak się spodziewałem zastałem zaspaną Palmer przy kuchennej wyspie spijającą elektrolity i Aidena z gorącą gorzką kawą zaparzoną w różowym kubku. Tylko przez ułamek sekundy zwróciłem uwagę na nagi tors mężczyzny ,który napiął mięśnie przełykając czarną ciecz. 

 Tylko ułamek sekundy przeciągnął się do dłuższej chwili podczas której omal nie wywróciłem się o stół w jadalni. Karmiłem swoją próżność jak nastolatek.

-Gdzie byłeś tak wcześnie?

 Rzuciłem torbę z zakupami na stół w jadalni.

-W mieście.- odparłem wyciągając z torby wszelką zawartość. -Nie mogłem spać więc...

-Więc wyszedłeś jak siedemdziesięciolatek na bazarek o siódmej rano?- zażartowała dziewczyna zaspana jak cholera.

 Znów siedziała do rana wymieniając wiadomości ze swoim kolegą do łóżka. 

 Rzuciłem w stronę Aidena trzy błękitne opakowania. Zmrużył oczy by przeczytać co to takiego.

-Żelazo?

-Żelazo.- wycedziłem.- I nawet nie próbuj się migać od łykania tego ,bo nie zniosę tego jeśli kolejny raz odetnie ci zasilanie. A to dla ciebie.

 Podszedłem do wyspy ,na której postawiłem dwa duże pudełka podobne do tych ,które wręczyłem Aidenowi.

-Napadłeś na aptekę?- mruknęła i przeczytała co to takiego.- Tabletki anty?

-Nie chcę być wujkiem za wcześnie. 

 Aiden niemal udławił się kawą.

-Skąd wiedziałeś jakie?-zapytała zdziwiona.

-Dalej mam kontakt do twojego ginekologa. 

 Przyjaciółka objęła mnie nieoczekiwanie ramieniem. 

-Jesteś przekochany. 

 Wróciłem do torby załadowanej po brzegi.

-Oprócz tego zahaczyłem o bibliotekę i księgarnię. Przez pięć lat nawarstwiło się wiele książek ,które warto nadrobić.

 Spojrzałem na Aidena gdy delikatnie uśmiechał się do swojej kawy. 

-Dobrze widzieć cię z rana takiego... żywego.- rzucił gdy zasiadłem przy przyjaciółce.

-Trochę motywacji nigdy nie zaszkodzi. Jak się czujesz?

-Jak nowonarodzony.

-Pytam serio.

-Szczęśliwy bo właśnie nasze ukochane matki są w drodze by zabrać cię na przymiarki garnituru. 

 Moja mina stężała.

-Skąd mają adres?

-Wydzwaniały do mnie wczoraj, a jak nie odbierałem zrobiły mi niezły spam. Wreszcie pękłem. 

 Przewróciłem oczami.

-Palmer?

-Odpada. Jestem umówiona z Noah na obiad w hotelowej restauracji. -wywinęła się.

-Jesteś podła.-burknąłem.

-A ty zazdrosny. 

 Ucałowała mnie w policzek i zniknęła w łazience. 

 Nagle drzwi do mieszkania się otworzyły i do środka wparowały dwie kobiety. Jedna o czarnych włosach w letniej długiej sukience w kwiaty ,a druga z brązowymi włosami spiętymi w wysoki kok ,długich szerokich lnianych spodniach i białej zabudowanej po samą szyję bluzce.

Wszystko co po sobie zostawiłeś |bxb| cz.IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz