19. Ogień, woda i benzyna

251 22 1
                                    

 Z łóżka wyrwał mnie niebiański zapach dobiegający z kuchni. Mój pusty brzuch wydał głośny ryk gdy kątem oka podglądałem Aidena zwinnie poruszającego się między blatami. 

 Gdyby sytuacja i okoliczności były inne uznałbym ten obrazek za uroczy. Ale to już dawno nie była bajka. W bajce książę nie byłby jebanym hipokrytą ,na którego byłbym tak wściekły.

 Zgrzebałem się z łóżka z roztrzepanymi włosami i nieświeżym oddechem przecierając oczy. Do szortów ubrałem jedynie biały wymięty t-shirt z torby ,która wciąż leżała w tym samym miejscu w którym wczoraj ją zostawiłem.

 Widocznie nie tylko ja korzystałem ze swoich ubrań ,bo Palmer siedząca przy kuchennej wyspie przeglądająca Instagram i wyczekująca śniadania by zakryć swój prawie nagi tyłek założyła jedną z moich bluzek. 

-Dzień dobry. -powitał mnie Aiden rozbijając jajka do miski.

-Dobry. -odparłem siadając przy wyspie obok Palmer.

-Mam nadzieję ,że jesteście wyspani. Czeka nas uroczy dzień życia w popieprzonym trójkącie. 

 Zignorowałem jego zaczepkę cierpiąc na kaca moralnego ,który sprawiał ,że traciłem grunt pod nogami. Potarłem twarz gdy Palmer wdała się w zaciętą dyskusję z Aidenem odnośnie faktu ,że mogliśmy po porostu zamówić jedzenie z hotelowej restauracji. Na co Aiden nazwał ją leniwą nie doceniającą sztuki zrobienia czegoś samemu. Kolejna afera gotowa. 

 Palmer była ogniem ,ja wodą ,a Aiden benzyną. 

 Sprawdziłem godzinę na telefonie. Dochodziła dziesiąta ,a ja miałem wrażenie jakbym przespał przynajmniej trzy dni. Nocna rozmowa z Aidenem najpierw uspokoiła moje myśli i dzięki wspomnieniom pozwoliła choć na chwilę zapomnieć o bagnie jakie mnie otaczało ,ale później podniósł mi ciśnienie na tyle ,że wściekły jak cholera wtulając się w Palmer zasnąłem.  

 Spojrzałem na wyświetlacz telefonu. Osiemnaście nieodebranych połączeń od mamy i dwadzieścia jeden nieprzeczytanych wiadomości. 

 Aiden podsunął mi i Palmer pod nos talerze z jajecznicą z bekonem. Dobrze wysmażony ,taki jak uwielbiałem. Sam usiadł naprzeciwko nas.

-Do jej porcji naplułem. 

-Brzmi i tak lepiej niż żarcie z tej chińskiej knajpy przy parku skąd Quinn zawsze zamawiał. 

 Łapczywie zabrała się do jedzenia, a ja od niechcenia skosztowałem porcji. Mimo głodu nie miałem apetytu. 

-O co chodzi? -zapytał Aiden z pełnymi ustami. -Wolisz na maśle czy mniej soli?

 Potarłem zmęczone oczy.

-Mama dobija się do mnie od wczoraj. 

-Chcesz do niej oddzwonić?

-Oczywiście ,że nie. Nie mam ochoty z nimi gadać.- odparłem a Palmer posmutniała. 

-Ale wiesz ,że powinieneś.

-Wiem.

 Pieprzyć Aidena i te jego złote rady.

-Ja... nie wiem co miałbym im powiedzieć. -poprawiłem burzę włosów opadającą w nieładzie na moje czoło.- To co wyrzuciłem im wczoraj było szczere i jedyne czego żałuję to ostrych słów ,bo można było załatwić to inaczej ,ale wciąż uważam ,że spieprzyli. Nie wiem co mam robić. -westchnąłem użalając się nad sobą. 

 Aiden wstał by wlać sobie soku.

-Myślę ,że powinieneś zacząć od powrotu a studia.

 Palmer niemal wypluła jajecznicę na talerz ,a ja łypnąłem na niego jak na kretyna.

Wszystko co po sobie zostawiłeś |bxb| cz.IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz