Silnik auta zaryczał ,a ja nie zważając na nic wyjechałem z podjazdu dodając gazu.
O wszystkim wiedzieli. Matka wiedziała ,że Margot jest psychopatką ,która katuje własne dziecko i nie zareagowała. Jak mogła niczego się nie domyślać? Kryła potwora ,który zniszczył Aidena i to wszystko przez zasraną obojętność. Czy miłość do przyjaciółki rzeczywiście przysłoniła jej racjonalny osąd czy zwyczajnie odpierała od siebie myśli o przemocy wobec chłopaka by nie narażać swojej przyjaźni?
Po ojcu spodziewałbym się ,że mnie rozczaruje ,ale nie po niej. Nie po matce ,której zawsze tak bardzo ufałem ,którą uważałem za anioła.
Łzy ciekły mi raz po raz pozwalając by targały mną spazmy płaczu. Odczytałem szybką wiadomość od Palmer ,że mam nie robić nic głupiego a ona uspokoi sytuację. Odrzuciłem telefon na bok dodając więcej gazu jakby to miało pozwolić mi uciec od problemów i sprawić ,że to wszystko okaże się kłamstwem.
Co właściwie chciałem zrobić? Nie miałem pojęcia. Pragnąłem tylko znaleźć się jak najdalej.
Gdyby tylko cała ta banda wiedziała jak wiele kosztowało nas tłamszenie tego sekretu w sobie ,jak ciężkie było poradzenie sobie z takim ciężarem tylko we dwoje... Gdyby Hazel wiedziała jak wiele razy pragnąłem do niej przyjść i poprosić by coś zrobiła , by pomogła mi sprawić by Aiden był bezpieczny ,ale nie mogłem. Gdybym wiedział ,że oni nie dość ,że wiedzą to jeszcze są ku temu obojętni...
To wszystko nie docierało do mnie. Czułem się jak w podłym koszmarze. A co jeśli Hazel domyśliła się ,że gdy Aiden przychodził do nas pobity to wcale nie były utarczki z kolegami? Musiało chociaż przebiec jej przez myśl ,że to Margot! Dlaczego nic nie zrobiła? Dlaczego już wcześniej niczego nie zrobiła? Traktowała Aidena jak własnego syna równolegle pozwalając mu żyć z potworem.
Uderzyłem ręką w kierownicę. Jasna cholera!
Gdyby tylko rodzice zadziałali. Gdyby tylko podzielili się ze mną tą gorzką prawdą ,bym był czujny ,bym już wcześniej wybadał sytuację. Ale nie ,oni milczeli udając ,że nie widzą ,a Aiden krwawił w ciszy.
Wszyscy wokół próbowali mnie chronić kiedy nawet o to nie prosiłem. Rodzice chronili mnie przed gorzką prawdą przemocy w domu naprzeciwko ,a Aiden chronił mnie przed swoim największym strachem. Tak wiele razy widziałem w jego oczach przeszywający strach. Widziałem go i dziś. Mimo iż był dobrym aktorem w głębi serca był wystraszony ,nieufny jak dzikie zwierzę i do szpiku wyżarty przez ból. Rodzice pozwolili uczynić z Aidena wrak człowieka niepostrzeżenie przykładając rękę do jego męki.
Nigdy ,ale to kurwa nigdy ,im tego nie wybaczę. Nie wybaczę im tego ,że wiedząc pozostali ślepi ,że o niczym nie wspomnieli mi wcześniej.
Miałem ochotę krzyczeć ,drapać, wrzeszczeć i wyć w niebogłosy. To wszystko ich wina. Cały świat runął mi na głowę otwierając przede mną wrota do piekła.
Ogarnięty bezgranicznym płaczem i histerią rzuciłem okiem w lusterko wsteczne i gwałtownie wcisnąłem hamulec gdy czarne auto zajechało mi drogę. Z sportowego auta ,które wyprzedziło mnie wybiegł Aiden. Nie miałem pojęcia kiedy i jak wysiadłem z auta i stanąłem na środku leśnej drogi.
Tak bezsilny. Tak zrujnowany. Tak beznadziejny i pusty.
Nieoczekiwanie chłopak znalazł się tuż naprzeciwko przechodząc przez otaczający mnie mrok rozgarniając go. W ułamku sekundy patrzyłem w jego złotozielone oczy by w momencie przylgnąć do jego ciepłego torsu obejmowany muskularnymi ramionami.
Rozkleiłem się.
-W porządku. Już dobrze.- mówił do mnie gdy ja trząsłem się jak szczeniak. Jego serce waliło mocno i choć sam był w rozsypce jakimś cudem jeszcze się trzymał.
CZYTASZ
Wszystko co po sobie zostawiłeś |bxb| cz.II
RomanceMoje życie stało się piekłem. Każdy dzień był torturą ,zlepkiem minut ,które zabijałem odbierając sobie rozum. Waszyngton miał być bajką- okazał się ucieczką ,swoistą oazą ,w której pozwalałem sobie codziennie upadać od nowa. Odciąłem się od poprzed...