Gdy Palmer obudziła mnie na krótko przed dziewiątą zebrała się i wyszła na zakupy. Ja zgodnie z obietnicą niechętnie ,na miękkich nogach czując dalej nieco procentów we krwi, wgramoliłem się pod prysznic. Zimna woda prędko postawiła mnie na nogi. Nie spieszyłem się by zmyć z siebie brudy poprzedniego dnia, ale szorowałem się mocniej czując na sobie smród potu mojego wczorajszego ex. Nadal czułem na sobie jego niedelikatne ręce ,szorstki dotyk i beznadziejny pocałunek pozbawiony pasji i miłości. Palmer miała rację. Dlaczego tak łatwo pozwoliłem sobie upaść rujnując się do tego stopnia ,że byłem w stanie szukać Aidena nawet w jakiś obrzydliwych typach?
Ale koniec z tym. Koniec z tym wszystkim. Musiałem się zmienić póki nie było za późno ,otrząsnąć się i iść dalej.
Postanawiałem to jednak przynajmniej raz w tygodniu i moje postanowienia zawsze trafiał szlag po pierwszym drinku.
Gdy moje ciało wypłukało się z cytrynowego żelu pod prysznic zawinąłem ręcznik na biodrach ,a drugim otarłem swój nagi tors i mokre włosy.
Przez ostatnie pięć lat niewiele się zmieniłem. Patrzyłem w lustrze na swoje włosy ,które nieco przyciemniały ,na rząd kolczyków w uszach ,szare duże oczy i wory pod nimi, na zmarnowaną zmęczoną twarz, która zapadała się na tyle ,że można było swobodnie dotknąć moich kości policzkowych. Może i ostatnio nawet nieco zmężniałem. W końcu nie byłem już głupim nastolatkiem ,mimo ,że wciąż się nim czułem. Moje ramiona stały się szersze ,a mięśnie na nich jak i brzuchu czy torsie wreszcie doczekały się dnia kiedy się uwypukliły. Nie ,nie ćwiczyłem. Zwyczajnie się fizycznie przepracowywałem w tym cholernym zapyziałym barze ,w którym niejednokrotnie właściciel kazał zostawać mi po godzinach i nosić ciężkie skrzynki z alkoholem. Przez pierwsze miesiące zakwasy nie dawały mi żyć ,teraz były do zniesienia.
Tępy ból obezwładniał moją głowę uniemożliwiając logiczne myślenie. Ubrałem się w pierwsze co wpadło mi w ręce- czarną wygniecioną bluzę ,która od niepamiętnych czasów zalegała na pralce- i wytarte niebieskie jeansy. Nie miałem pojęcia jak długo przesiedziałem w łazience, ale byłem w niej na tyle długo, że gdy wyszedłem Palmer kończyła robić jajecznicę.
Jedliśmy to codziennie.
Czasami czułem się nierealnie. Siadałem na lodowatej podłodze przy pralce i tonąłem we własnej podświadomości pozwalając wszystkim demonom karmić się swoją duszą. Czasami miałem wrażenie, że moje życie to koszmar, z którego zaraz się obudzę a gdy otworzę oczy ujrzę pełne miłości lisie oczy w kolorze płynnego złota i zieleni. Za często zamykałem oczy by wyobrazić sobie tamtą zimę i przedwiośnie. Za często pozwalałem sobie wracać do tych chwil ,a gdy otwierałem oczy uświadamiając sobie ,że to wszystko nie jest cholernym koszmarem w moich płucach brakło tchu.
Zrezygnowany opadłem na kanapę pozwalając mrokowi spowijać moją duszę. Czarnowłosa podsunęła mi pod nos śniadanie które zjadłem bez słowa. Tak zwykle u nas bywało, że gdy jedno miało kaca drugie milczało. Nie byłem w stanie zliczyć jak wiele razy to ja byłem tym który trzymał dziewczynie włosy gdy rzygała po imprezie ani ile razy ona podsuwała mi pod nos elektrolity kiedy po kilkudniowym maratonie chlania ledwo słaniałem się na nogach. Uzupełnialiśmy się. Byliśmy jak rodzeństwo ,swoje bratnie dusze ,które nie były w stanie bez siebie żyć.
Gdyby nie Palmer pozwoliłbym sobie zdechnąć z głodu, zaćpać się albo przedawkować alkohol i leki przeciwbólowe. Ta kobieta była aniołem, którego zesłano mi w najgorszym życiowym momencie.
Poprawka ,była diabłem w skórze anioła. Wyglądała rozkosznie ,mówiła jak anioł ale to ona uwielbiała bić się na imprezach ,prowokować, kusić i ćpać. Z tym ,że ona znała umiar potrafiąc następnego dnia się otrząsnąć ,zebrać w sobie ,pięknie ubrać ,pomalować ,ogarnąć swoje otoczenie i zrobić obiad. Ja nie potrafiłem. Byłem przy niej jak raczkujące dziecko ,które bez przerwy wymagało pomocy i opieki. Byłem żałosny.
CZYTASZ
Wszystko co po sobie zostawiłeś |bxb| cz.II
RomanceMoje życie stało się piekłem. Każdy dzień był torturą ,zlepkiem minut ,które zabijałem odbierając sobie rozum. Waszyngton miał być bajką- okazał się ucieczką ,swoistą oazą ,w której pozwalałem sobie codziennie upadać od nowa. Odciąłem się od poprzed...