Rozdział dwudziesty szósty, czyli rozdzieleni

134 23 4
                                    


PESRPEKTYWA RÓŻY

Vincent wyprostował się i spojrzał jej prosto w oczy.

- Muszę wrócić do tamtego świata.

- Świata ludzi?

- Nie – skrzywił się. – Akademii.

- Ach. Ale... prawie umarłeś, Vincent. Czy to na pewno dobry pomysł?

- Obiecałem jej swoją pomoc, teraz muszę dotrzymać przyrzeczenia.

- Własnym kosztem – rzekła z niedowierzaniem.

- No, nie do końca. Czuję się już dobrze. Poza tym co takiego może jej grozić? Valkę da się ustawić do pionu, ponownie jak inne Wilkusy.

Spojrzała na niego z ukosa.

- Nie jestem przekonana. Jeśli mam być szczera, to niebezpieczeństwo pochodzi raczej ze strony Filipa Golarza.

- Dam sobie radę – powtórzył twardo.

- Vincent – złapała go za rękę.

- Nie musisz iść ze mną – rzucił. – Czas, by nasze drogi się rozeszły.

- Więc tak to widzisz.

Zawahał się. Widziała, jak miota się i nie wie, co odpowiedzieć.

- Tak – westchnął w końcu. – Właśnie tak.

Kiwnęła głową.

- W porządku.

Od początku zdawała sobie sprawę, że tak się to skończy, prawda? Taka już była kolej rzeczy. Czasem naiwnie myślała, że może ich losy jakoś się ze sobą splotą, ale przecież to niemożliwe. Wygnana wróżka i władca Wilkusów? Wolne żarty.

Wzięła głęboki oddech.

- Powodzenia – uśmiechnęła się krzywo.

- Nie powinienem był przyjmować od ciebie tego prezentu – wyjął z kieszeni muszlę i chwilę obracał ją w dłoniach. – Potrzebujesz jej.

- Sugerujesz, że sobie nie poradzę?

- Sugeruję, że może ci się przydać. Tym bardziej, skoro wrogowie są na wolności.

Zagryzła wargę.

- To był mój prezent dla ciebie.

- Wiem i jestem za niego wdzięczny. Ale dość już. Nie mogę tego wziąć.

Przełknęła łzy i niemal wyrwała mu z ręki muszlę, po czym szybkim krokiem ruszyła w stronę najbliższych drzwi.

PERSPEKTYWA ADY NIEZGÓDKI

Zjawił się szybciej, niż przypuszczała. Miał rozbiegany wzrok i wyglądał dużo na zmęczonego. Bardzo, bardzo zmęczonego i zrezygnowanego.

- Co się stało?

Udało im się spotkać na raczej bezpiecznym terenie, przy drzwiach. Wyszedł z jednej z bajek i od razu go dostrzegła. Podbiegła prędko i pociągnęła go za rękę w stronę drzew.

Opowiedziała mu wszystko od początku do końca, nie pomijając istotnych szczegółów. Mówiła o powrocie Alberta i tym, że jest robotem, a później wspomniała również ostatnie wydarzenia.

Stwórzmy własną bajkę | Akademia Pana Kleksa (fanfiction)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz