Rozdział ósmy, czyli poznanie tajemnicy

254 25 2
                                    


PERSPEKTYWA RÓŻY

Róża osłupiała.

- Słucham?

- Pocałuj go – powtórzyła żaba znudzonym tonem.

- Nie.

- Czyżbym aż tak cię brzydził? – rozległo się tuż za nią, a policzki Róży się zaczerwieniły. Odkąd usłyszała żądanie maga, nie miała najmniejszego zamiaru spojrzeć na Vincenta.

Nim odpowiedziała, dodał jednak:

- Nie będziemy grać w twoje gierki, magu.

- To żadne gierki – zarechotała żaba. – A jeżeli nie zamierzacie zrobić tego, o co proszę, będę musiał odmówić wam pomocy.

- To szantaż – zauważyła Róża, nadal zarumieniona. Co się z nią działo? Przecież z całego serca nie znosiła Wilkusów i nie miała ochoty nawet dotykać swojego towarzysza podróży, a co dopiero go całować. Mimo to na myśl o pocałunku nie skrzywiła się, choć na pewno nie chciała robić tego w obecności maga i na jego życzenie.

- Być może – przytaknął mag, nadal mocno znudzony. Kołysał się teraz nad stawem, wpatrując w taflę wody. – Mimo to przyszliście tu z konkretną sprawą. Szkoda by było zaprzepaścić szansę, nie uważasz?

- Dlaczego tak ci na tym zależy?

- Być może wiem coś, czego ty nie wiesz. Albo może po prostu jestem zdziwaczałym starcem o równie osobliwych pomysłach. Lepsze pytanie brzmi: dlaczego ty nie chcesz tego zrobić? To tylko krótki pocałunek.

- W mojej krainie takie gesty coś znaczą – odparła. – Nie służą tylko...

- Bzdura.

Oddaliła się na moment. Wiedziała, że on nie zmieni się znów w kamień za łatwo, nie, kiedy sam czegoś od nich chce.

Niemal wpadła na Vincenta.

- Nie musimy tego robić – rzekł spokojnie, wpatrując się w nią.

- Wiem.

- Możliwe, że uda się zdobyć odpowiedź w inny sposób.

Pokręciła głową.

- Och, nie. Tylko on wie, co i jak. Niestety. Sprawdziłam wszystko bardzo dokładnie i jest jedynym żyjącym potomkiem, jedynym, który zna tajemnicę.

Westchnęła.

Potem spojrzała mu prosto w oczy i przypomniała sobie, jak wskoczył za nią do wody. Jak później ochronił ją przed atakiem potwora z wieży. Wreszcie pomyślała o czymś, co odkryła, a co nie dawało jej spokoju.

Lecz mimo to...

Odwrócili wzrok w tym samym momencie.

- Wrócicie tutaj, czy mam na nowo skamienieć? – usłyszeli od strony stawu.

- Nie chcesz zdradzić sekretu, już to mówiłeś.

- Może zmieniłem zdanie.

- Za pocałunek.

Żaba znów złapała jakiegoś owada.

-Chciałem zobaczyć waszą reakcję.

Stwórzmy własną bajkę | Akademia Pana Kleksa (fanfiction)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz