PERSPEKTYWA RÓŻY
Było w tym pocałunku wiele niewypowiedzianych zdań. Początkowo całowali się delikatnie, ostrożnie, badając nawzajem swoje reakcje. Po chwili jednak pocałunek stał się namiętny, pełen tęsknoty, jakby oboje od dłuższego czasu nie mogli się tego doczekać. W pewnym momencie musiało chyba do tego dojść, pomyślała Róża i przywołała na myśl wszystkie te chwile, gdy odczuwała przemożną chęć, by go dotknąć, albo jak reagowała na jego bliskość.
Obawiała się takiej chwili słabości, lecz gdy już do niej doszło, była zadowolona. Władcę Wilkusów wyobrażała sobie do tej pory jako dzikiego, nieokrzesanego i po prostu... Takiego, z którym nie chciałaby mieć do czynienia. Tymczasem Vincent potrafił całować i gdyby stała, pewnie ugięłyby się pod nią nogi.
Wplotła palce w jego włosy – przyjemne w dotyku – i przyciągnęła go do siebie bliżej, a on nie protestował.
Gdy już się od siebie odsunęli, Róża spojrzała z niepokojem w stronę stawu, zasłoniętego przez rośliny. Miała nieprzyjemne wrażenie, że ktoś ich obserwuje.
- Chodźmy stąd – rzekła pospiesznie, a on zgodził się, nadal jakby zdumiony, do czego między nimi doszło. Dla obojga pocałunek był niespodziewany, ale też żadne go nie żałowało. Dziewczyna była pewna własnych emocji, a po nim również nie widziała żalu czy złości. Zdawała sobie jednak sprawę, że może zanadto się pospieszyli. Przede wszystkim między nimi nie mogłoby być uczucia. Ot, dali się ponieść chwili i tyle. Przecież już niedługo rozstaną się na zawsze i nawet nie byli przyjaciółmi. Poza tym... Och, było tyle powodów!
- Wydaje mi się, że najlepiej zacząć od Baby Jagi – powiedziała, przypominając sobie słowa maga. Może i było to ryzykowne posunięcie, lecz przede wszystkim świat, z którego pochodziła... No cóż, nie miała ochoty wracać tam zbyt szybko.
- Znam drogę – zaoferował się Wilkus. – Z tego świata możemy przenieść się tam. Warto byłoby jednak zostać na noc jeszcze w tej bajce.
- Może faktycznie. Nie mam ochoty spędzić nocy w pobliżu chaty na kurzych nogach – wzdrygnęła się wiedźma.
Tutaj było również bardzo ciepło, toteż rozłożyli namiot na spokojnej polance.
- Kto pierwszy trzyma wartę? – spytała dziewczyna.
- Ja – oznajmił pewnym głosem Vincent. – Prawdę mówiąc mogę to robić całą noc.
- Nie zamierzasz spać?
Pokręcił głową.
- Powinienem. Ale... jest zbyt wiele rzeczy, które muszę przemyśleć.
- Jutro będziesz nieprzytomny.
- Pewnie tak – westchnął. – Wilkusy często nie śpią w nocy. No i nie potrzebujemy tyle snu, co większość istot. Mimo to masz trochę racji, lepiej się wyspać przed jutrem.
- Czeka nas ogromne wyzwanie – zauważyła. – Baba Jaga ma dużo wspólnego ze śmiercią, poza tym może nie chcieć nam pomóc.
- To oczywiste – prychnął.
Dało się między nimi wyczuć pewne nieprzyjemne napięcie, a niewypowiedziane słowa wisiały ciężko w powietrzu, zagęszczając atmosferę.
Róża przysiadła obok niego, gdy dłubał patykiem w ognisku.
- Wiesz co – zaczęła, ale nagle jakby zgubiła wątek, - chyba...
CZYTASZ
Stwórzmy własną bajkę | Akademia Pana Kleksa (fanfiction)
Fiksi PenggemarPo zakończeniu akcji filmu Vincent wraca do siebie, a tam planuje zająć się czymś, co dłużej nie może czekać. Jego dziadek za życia szukał pewnego bardzo potężnego artefaktu i wnuk zrobi wszystko, by go odszukać. W tym celu wypuszcza z więzienia wie...