Rozdział jedenasty, czyli kłótnia

195 25 4
                                    

PERSPEKTYWA RÓŻY

- Potrzebujemy go.

- Ach, tak? – stoicki spokój gospodyni zdenerwował go wyraźnie, ale nie zareagował gwałtownie, zamiast tego czekał, co ona jeszcze powie.

Ponieważ nic nie dodała, włączyła się Róża:

- Bardzo nam zależy na znalezieniu magicznej wody.

- Tobie czy jemu? – padło od razu pytanie, które na moment wytrąciło dziewczynę z równowagi. Gdy odzyskała rezon, odchrząknęła.

- Obojgu.

Brwi gospodyni powędrowały w górę.

- No dobrze – westchnęła Róża. – Chodzi o to, że gdy pomogę mu odnaleźć wodę, odzyskam wolność.

- Nie jesteś wolna? – kobieta upiła łyk herbaty. – Wydaje mi się, że jest wprost przeciwnie. Mogłabyś iść gdziekolwiek chcesz, a on by ci pozwolił, mam rację?

Róża bała się spojrzeć na Vincenta, ale w końcu nie wytrzymała i zrobiła to.

On, czując na sobie jej wzrok, popatrzył gdzieś w przestrzeń, nagle zamyślony, unikając odpowiedzi. Od pewnego czasu zdawała sobie sprawę, że ich relacja uległa zmianie, ale...

- Przemyśl to sobie – poradziła Baba Jaga, po czym podeszła do jednej z półek i wyjęła stamtąd zakurzony tom. Dmuchnęła, a kurz wzbił się w powietrze. – No cóż, być może jestem w stanie wam pomóc. Co prawda zostałam zobowiązana do tego, by chronić berło za wszelką cenę, lecz jednocześnie jestem sprawiedliwa, a niczego nie daję za darmo. Ponadto interesują mnie dobre historie, a wasza jest niezmiernie ciekawa. Prawdę mówiąc od dawna ciekawiło mnie, kiedy was poznam.

- Och?

Baba Jaga bez słowa otwarła księgę i przesunęła ją w stronę Róży.

- Dawniej używałam magicznych kul i innych, podobnych artefaktów, by orientować się w świecie. Dziś to już dla mnie przeżytek; wolę sobie poczytać. Tutaj kryją się wszystkie historie, jakie kiedykolwiek się pojawiły, za każdym razem, jeśli mam na to ochotę.

Dziewczyna spojrzała do księgi i przeczytawszy pierwszych parę słów, aż wykrzyknęła.

- To... to o mnie!

- Tak – potwierdziła kobieta. – Ale nie do końca. Są tu opisane tylko obrazy, rzeczy oczywiste dla postronnego obserwatora. Dlatego jeśli ktoś prosi mnie o przysługę, zazwyczaj musi się ze mną wymienić.

- Na co? – spytała zaniepokojona Róża, podejrzewając mniej więcej, o co może chodzić.

- Wspomnienia – odparła Baba Jaga. – Wspomnienia to najcenniejsza rzecz, jaką znam. Dusze, które witam, zwykle dzielą się ze mną opowieściami, lecz rzadko kiedy mam okazję zobaczyć, co siedzi w głowie żywego człowieka. Również wasze myśli są przeważnie żywsze, podobnie jak obrazy przeszłości. Księga zawsze krótko mówi mi o jakiejś postaci, po czym przechodzi do tego, co dzieje się aktualnie. Mogę zatem zajrzeć do Kota z Cheshire i zobaczyć, co teraz robi, lecz nie przeczytam ani o tym, co czuje, ani co robił, dajmy na to, rok temu.

- Zatem to wysoka cena – stwierdziła Róża.

- Owszem, jednak berło jest po stokroć cenniejsze. Nie wolno mi pozwolić, by ktoś wziął go, nie dając nic w zamian. To moja jedyna oferta.

Stwórzmy własną bajkę | Akademia Pana Kleksa (fanfiction)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz