Rozdział dwudziesty dziewiąty, czyli odwaga Alberta

139 22 2
                                    

PERSPEKTYWA ALBERTA

Albert podrapał się po głowie. Nadal nie bardzo pamiętał, kim właściwie jest i tylko imię „Filip Golarz" zostało mu w pamięci. Kojarzył, że to jego twórca, a on sam jest robotem.

Niedaleko przysiadł motyl i chłopiec stwierdził z zadowoleniem, że zna również jego konkretniejszą nazwę – to bielinek kapustnik.

Niestety, nie wiedział za bardzo, kim jest wspomniana przez Różę Ada, chociaż ilekroć przypominał sobie to imię, czuł napływ przyjemnych uczuć i bardzo, bardzo niejasnych wspomnień. Jakiś pęd powietrza, jakby znajdował się na... na czym? Kolejce górskiej, tak się to nazywało? Ale to przecież niemożliwe, chyba nigdy z żadnej nie korzystał... Ponadto kojarzył jakiś park i czyjś radosny śmiech, być może właśnie Ady.

Było to dla niego niezwykle trudne, jakby ktoś go uwięził tak ciasno, że nie potrafił złapać tchu.

Przypatrywał się zatem chmurom, usilnie próbując odgonić wszelkie myśli.

Nagle poczuł, że ktoś siada obok. Jakaś kobieta, widział ją kątem oka.

- Czasami – odezwała się – nie jestem pewna, co powinnam zrobić.

To przyciągnęło jego uwagę. Czuł dokładnie to samo, zwłaszcza teraz.

- Czasami – ciągnęła – zaczynam kwestionować poprzednie decyzje.

Czekał, aż doda coś jeszcze.

- I wreszcie: czasami mam ochotę zrobić coś zupełnie nieoczekiwanego.

- Hmm?

- Ach, więc jednak słuchasz.

Nie odpowiedział.

- Dobrze, bardzo dobrze. Posłuchaj, nigdy nikomu nie mów, że tu byłam, w porządku?

Albert niepewnie kiwnął głową.

- Świetnie. Niech to będzie nasza mała tajemnica. Powiem ci, co się zdarzyło, a ty będziesz mógł spytać mnie o jedną, ale tylko jedną rzecz, w porządku?

Znów skinął głową.

- Kiedyś postępowałam okrutnie. Miałam swoje powody, lecz teraz widzę, że mogłam podjąć inne kroki. Ja jednak, pokonana przez własną dumę, chciałam jedynie... Cóż, nieważne. To teraz nieważne. Po części chciałam zemsty, wiesz? Całą sobą. Tylko i wyłącznie zemsty. Dlatego dołączyłam do kogoś, kto planuje paskudne rzeczy. Imponowały mi pewne kwestie, w innych po prostu byłam zbyt niepewna, by w ogóle je analizować. Nie, mówię głupoty. Przecież rozumiałam, o co im chodzi. Rozumiałam doskonale. W każdym razie, pragnęłam tej swojej zemsty ponad wszystko inne i chciałam gdzieś przynależeć. Być częścią dążenia do jakiegoś konkretnego celu.

Kobieta mówiła dalej, ale niewiele z tego wynikało. Zmęczony Albert przymknął oczy, na szczęście nie zasnął, bowiem chwilę później nieznajoma przeszła do sedna.

- Te imiona może coś ci powiedzą, może nie. Złapałam Różę i Vincenta, chcąc doprowadzić ich do moich... Nie, nie do przyjaciół. Nigdy nimi nie byli. Do nich, po prostu do nich. Tak się jednak stało, że udało im się wydostać i pozostawili mnie samą. Miałam jednak coś ciekawego, co po sobie zostawili, jego włos. Wiedźmy takie jak ja potrafią odczytać z nich bardzo wiele rzeczy. Była to dla mnie pierwsza nauka. Nie zawahałam się zajrzeć w jego wspomnienia i ujrzałam tam chęć zemsty podobną do mojej, która w pewnym momencie zniknęła. Nie rozumiałam tego, więc szukałam dalej. Była tam Ada Niezgódka i jej słowa, była Róża i jej...

Stwórzmy własną bajkę | Akademia Pana Kleksa (fanfiction)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz