Rozdział 19

307 22 14
                                    

-Dalej się nie obudził?

-Trzeba było mocniej go walnąć!-Powiedział sarkastycznie

-Przecież to nie moja wina, chłopak jest jakiś nadwrażliwy

-Nie, to ty jesteś po prostu nieczuły

-Dobra ile to jeszcze potrwa?

-Nie wiem

Cisza

-Czekaj patrz, budzi się

Otworzyłem oczy po czym od razu je zamknąłem bo oślepiło mnie jasne światło.Po chwili jednak znów je otworzyłem.Od razu zobaczyłem dwóch mężczyzn stojących z boku, rozmawiali, chyba o mnie... Pomieszczenie było duże i przestronne lecz bardzo puste.Jedno małe biurko obok ściany, jedna szafa i łóżko które wyglądało...co najmniej jak z PRL-u.

-No proszę-Podszedł do mnie jeden z nich -Obudził się nasz szczeniaczek-Złapał mnie za podbródek.

Na Początku chciałem go uderzyć, jakoś się wyrwać, ale poczułem że nie mogę się ruszyć.Spojrzałem w dół.Siedziałem na metalowymi krześle do którego były przymocowane moje nogi i ręce.

-Co jest kurwa?!-Krzyknąłem

-Nic z tego, raczej się stąd tak szybko nie wydostaniesz-Zaśmiał się jeszcze mocniej ściskając moją twarz, więc...

Ugryzłem go palec.

-Kurwa!Co jest z tobą nie tak?-Spytał mnie machając ręką

-Ale z ciebie kretyn-Zaśmiał się drugi

-Zamknij się-Odszczeknął

-Może ktoś mi wyjaśni co ja tu robię?-Spytałem patrząc raz na jednego raz na drugiego

-W swoim czasie wszystkiego się dowiesz chłopczyku-Zaczął iść w stronę drzwi

-Ej, no, ale weź mnie chociaż z tego krzesła odczep a nie będę tu tak sterczeć niewiadomo ile!-Krzyknąłem

-Tak przy okazji, masz zwracać się do nas " panie", nigdy inaczej- powiedział z powagą

-"Panie"?Kpisz sobie?-Zaśmiałem się-Może ci jeszcze loda zrobić do tego?

Podszedł do mnie gwałtownie, a ja poczułem mocne uderzenie w twarz.

-Słuchaj, nie podoba mi się twoja arogancja,ale pamiętaj.Raczej długo tu zostaniesz więc radzę ci się dostosować do naszych zasad bo inaczej możesz za to słono zapłacić-Spojrzał na mnie z powagą -Rozumiesz?-Spytał na co ze śmiechem pokiwałem głową

-Dobra spadamy -Powiedział drugi po czym wyszli.

-Kurwa.-Szepnąłem pod nosem

Nagle metalowe uchwyty które wcześniej zaciskały moje ręce i nogi, poluzowały się.Od razu wstałem i podbiegłem do drzwi próbując je otworzyć, ale one ani drgnęły.Były wielkie i metalowe, a człowiek nie mógłby ich nawet lekko naruszyć.Podbiegnąłem do biurka i zacząłem je przeszukiwać, ale nic nie znalazłem.Potem do szafy.
Były tam ubrania.Wyjąłem jeden komplet.

To wygląda gorzej niż ubrania Clinta-Pomyślałem i lekko zaśmiałem się pod nosem na wspomnienie bohatera

Wszystko przeszukałem, 500 razy próbowałem rozwalić ściany i drzwi ale ani nic nie znalazłem ani nic nie rozwaliłem.Położyłem się na łóżku i patrzyłem w sufit.

-POMOCY!!!!!!!-krzyknąłem z całej siły, ale nikt mi nie odpowiedział.Nikt mnie raczej nie słyszał.Tak właściwie to..nie było nawet echa.Dosłownie nic.

Zły Numer//SpidermanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz