Rozdział 26

176 17 17
                                    

Tony

Od kilku minut  pukałem do  pokoju Petera. Nie odpowiadał co trochę mnie zmartwiło.

Wszedłem do środka.

Rozejrzałem się po pomieszczeniu ale nikogo w nim nie było.

Zobaczyłem że w jego łazience pali się światło.

Pewnie się kąpie.

Już miałem wychodzić, ale podszedłem do drzwi łazienki.

Nie usłyszałem lejącej się wody, wręcz przeciwnie.

Pomieszczenie wypelnia najgłębsza cisza.

-Pete jesteś tam?-Nie usłyszałem odpowiedzi-Wszystko okej?

Zawahałem się, ale postanowiłem wejść do środka.

Nigdy nie zapomnę tego widoku. Siedział skulony w rogu ścian. W ręce trzymał żyletkę, a z nadgarstków kapała mu krew.

Zrobiło mi się słabo.

Ani na chwilę się nie zawahałem, tylko od razu do niego podbiegłem.

Wyrwałem mu ostrze z rąk i rzuciłem gdzieś  obok.

Trząsł się cały zapłakany.

-Już dobrze Pete, jestem przy tobie słyszysz?- Przytuliłem go mocno do swojej klatki piersiowej. Poczułem jak obejmuje mnie w pasie i opiera o mnie cały ciężar swojego ciała.

-Nie radzę sobie, Tony..-Wyszeptał.

-Tak, wiem...- Odpowiedziałem-Razem damy radę...-Przytuliłem go jeszcze mocniej.-  Ale musisz być ze mną szczery...jeśli mi nie powiesz o co chodzi, nie będę w stanie ci pomóc - Powiedziałem cicho, gładząc jego włosy.

-On mnie zgwałcił...-Powiedział jeszcze ciszej niż wcześniej.

-Co?-Odpowiedziałem mając nadzieję że się przesłyszałem

-Zgwałcił mnie...-Powiedział a głos mu się załamał w połowie.

-Oh petey..- z moich oczu również zaczęły spływać łzy.

Nie wiem co dokładnie wtedy poczułem. Czy współczucie, czy frustrację czy złość?

Złość na tego faceta, czy złość na samego siebie że do tego dopuściłem?

Smutek, żal, niepokój?

Wszystko na raz?

Wiedziałem jedno.

Musiałem być przy nim, wspierać go i nigdy nie dopuścić do tego aby czuł się samotnie.


            *Pół roku później*

Peter

Może moje życie nie należało do najłatwiejszych. Właściwie trudno je do takowego porównać, ale byłem szczęśliwy za wszystko co przeżyłem.

Siedziałem w kuchni jedząc śniadanie razem z Nat i Stevem.

-Ile masz dzisiaj lekcji?-Spytała

-8, będę w domu gdzieś o 16.-Odpowiedziałem

-Pamiętasz że dzisiaj  wszyscy idziemy oglądać zorze?-Usłyszałem głos Tonego wchodzącego do kuchni.

-Tak tak, W nowym Jorku ten widok może się powtórzyć za 100 lat bla bla bla musimy tam iść  bla bla bla

-Dosłownie, Stark nie mówisz o niczym innym od tygodnia -Zasmiał się Clint

-Hej! Ja naprawdę chce ją zobaczyć, przez te zanieczyszczenia w powietrzu...

Zły Numer |Spiderman|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz