Rozdział 25

175 18 9
                                    

Petey

-Proszę nie...zostaw mnie błagam..

Jego ręce błądziły po moim nagim ciele.

Przywiązał mnie do łóżka i zaczął całować.

Płakałem, łkałem, krzyczałem.

Nagle poczułem jak ktoś łapie mnie za ramię.

Otworzyłem oczy

-Peter do chuja!- Usłyszałem głos Tonego. Poczułem jego ręce na ramionach.

-Nie dotykaj mnie- Odepchnąłem go

Przetarłem oczy.

To był tylko zły sen?

-Ty.. krzyczałeś coś przez sen, słychać cię chyba w całej wieży-Zaczął

-Przepraszam.-Odpowiedziałem. Nie wiem czemu, przecież i tak nie miałem na to wpływu.

-Ty płaczesz? 

Przetarłem łzy z mojej twarzy.

-Petey- Objął mnie

-Puść mnie-Odsunąłem się i wstałem z łóżka.

Nie chciałem żeby mnie dotykał. Nie potrafiłem czuć się komfortowo. Dotyk kojarzył mi się tylko z simonem, mimo że tego nie chciałem.

Tony patrzył na mnie zdezorientowany. Wiem, że to któryś raz kiedy go odepchnąłem i na pewno czuł się z tym dziwnie. Chciałbym mieć na tyle odwagi aby powiedzieć mu prawdę. 

-Jak będziesz czegoś potrzebował to napisz.-Powiedział zgaszony i wyszedł.

Nie chciałem aby czuł się winny. Tutaj w ogóle nie chodziło o niego a jednak, czuł się odrzucony.

Tony

Jak mam z nim rozmawiać jeśli on wzdryga się  gdy choćby  obok niego usiądę. 

Dlaczego to musiało się stać ? Dlaczego nie może być jak dawniej?

Skip time---> 3 tygodnie później

Zaczęły się wakacje.

Oczywiście nikt tego nie odczuł, bo Peter przez ostatnie miesiące z wiadomych powodów nie chodził do szkoły.

Sypialnia, kuchnia, sypialnia, łazienka, Sypialnia, kuchnia,

Odkąd wróciliśmy tamtego dnia, tak wyglądała rutyna petera. Nie chciał rozmawiać z nikim, właściwie posiłki też zaczął omijać.

Nie było już tej starej  szczęśliwej atmosfery, kiedy siedzieliśmy razem oglądając filmy albo majsterkowaliśmy w warsztacie.

Z każdym kolejnym dniem było coraz gorzej. Nie wiedziałem co mam zrobić. Nie mogłem się narzucać, bo to by tylko pogorszyło sprawę. Byłem bezradny.

Leżałem na łóżku i przewijałem w głowie wspomnienia.

Nagle poczułem jak coś drapie moją rękę.

Popatrzyłem w tamtą stronę.

-Jezu, Bogdan?

Wziąłem go na ręce.

Przysięgam że zapomniałem o istnieniu tego kota.

-Gdzie ty się chowałeś przez te wszystkie dni?

Wstałem z łóżka i wyszedłem z nim z pokoju.

Od razu zobaczyłem Natashe clinta i Bruce'a na kanapie.

Zły Numer |Spiderman|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz