Rozdział 20

346 25 26
                                    

Pov:Peter

Już nie wiem czy jest wczoraj czy dzisiaj.Straciłem rachubę czasu a tamci długo nie przychodzili.Nawet nie zostawili mi
zegarka...

Siedziałem tak następną godzinę i następną.

Nagle usłyszałem głośne stuknięcie w drzwi.Momentalnie wstałem z podłogi.

Po chwili otworzyły się , a przez nie wszedł jeden z tych gości.Nawet już zapamiętałem ich imiona, ten blondyn to był Jason a ten brunet to Ben.Tym razem to był Ben.

I był totalnie...schlany.

-A tyyy co..co tu roblissz?

-Żyje.Jeszcze.

-tyt kuewa ja nie rouzumiem o co jej kuewa chodzii

Zaczął chodzić po pokoju i trochę obijał się o ściany, a ja patrzyłem na niego i obserwowałem każdy jego ruch.

BINGO.

Miał klucze w kieszeni.

-Ej stary nie wiem o co chodzi ale wszystko będzie dobrze -Podszedłem do niego i zacząłem klepać go po ramieniu.Kilka sekund po tym wyjąłem zwinnie klucze z jego kieszeni tak że nawet się nie zorientował.Chwile później byłem już za drzwiami i zamknąłem go na klucz.

Ani razu wcześniej nie wyszedłem z tego pokoju.Obróciłem się a moim oczom ukazał się długi biały korytarz i miliony drzwi.

-Dobra...nie powinno być tak źle.Wychodziłem z gorszych rzeczy...

Pobiegłem do ostatnich drzwi i o dziwo nie było tam żadnego zamka kodu czy innego gówna.
Otworzyłem je, widząc kolejny korytarz.Potem powtórzyłem to jeszcze dwa razy.Kurwa, czy stąd w ogóle jest jakieś wyjście?

Nagle usłyszałem głosy ludzi. Nie wiedziałem skąd dobiegały,nie wiedziałem gdzie iść.

Zobaczyłem ich.Kobietę i mężczyznę w białych fartuchach i niebieskich rękawiczkach.

-A ty co tu robisz?-Spytał mężczyzna,ale nie odpowiedziałem.-Nie chce nic mówić ale masz chyba trochę przesrane-Podeszli do mnie i złapał mnie za rękę.Odepchnąłem go od siebie i zacząłem uciekać przez pierwsze lepsze drzwi.

-Stary, ale co ty robisz? -Pojawił się przede mną jakiś gościu w mundurze.Szybko obalił mnie na podłogę tym jebanym paralizatorem a kilka sekund później byłem już skuty.

           //skip time —>20 minut później//

-Jaja sobie ze mnie robisz?-Powiedział do mnie jakiś chłopak , który przyszedł na zastępstwo tamtego.

-Gościu przyszedł pijany, kto by nie skorzystał?-spytałem

-Jeśli chcesz przeżyć bez zbędnych problemów, to weź się stosuj  do zasad.

-Jeszcze stąd ucieknę,nie bój się.

-Zabawne-Zaśmiał się

-A niby co takiego?-spytałem

-Ty naprawdę myślisz że możesz stąd uciec

-A co?Nie?

-Posłuchaj,bo powiem to tylko raz.Stąd nie ma wyjścia!

-To niby jak tu wszedłem?

-W tym problem,że ja tego nie wiem.

-Jak to kurwa nie wiesz?

-Nikt nie wie jak tu wejść ani jak stąd wyjść, oprócz  szefa.

-A ty co?Mieszkasz tu?Czy też cię musieli omamić żebyś tu wszedł?

Zły Numer |Spiderman|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz