4.Czy to znowu Diyu

77 5 12
                                    

Pov. Macaque

-Co tu robisz! -Usłyszałem głos był on zimny i jadowity niczym waż.

Ponownie otworzyłem oczy tak żeby słońce mnie nie oślepiało. Gdy to mi się udało ujrzałem Sun Wukong'a celującego do mnie z pistoletu. Jeden z palców trzymał na spuście gotowy w każdym momęcie go nacisnąć i postrzelić mnie centralnie w głowę.

Pierwszym moim odruchem było pruba rozwiązana łańcóchów. Więc zacząłem się z nimi szarpać.

-Pytałem co tu robisz!
-Ja przyszłem się o coś spytać.-Powiedziłem drzącym głosem.

Wukong opuścił broń i schował ją do kieszeni. Obszedł krzesło na którym siedziłem tak że stał za mną. Rozwiązał łańcuchy puściły mnie wolno. Wstałem odrazu i uciekłem chowając się gdzieś w kąt.

On zato zaczął powoli i ostrożnie do mnie podchodzić. Kiedy zbliżył się dość blisko wyciągnął do mnie rękę . Ja niepewnie wyciągnąłem swoją. Kiedy położyłem swoją dłoń on przyciągnął mnie do silnego uściski.

Nie próbowałem się nawet wyrywać bo był on odemnie wiele razy silniejszy.

-Przepraszam. -Dobiegł mnie głos obok mojego Lewego ucha.
-Za co.

Wukong odsunął się odemnie patrząc wymownie. Odrazu zrozumiałem o co chodzi.

-Oh... przeprosiny przyjętę. -Powiedziłem mu po czy poszedłem do kuchni.

Jak przechodziłem obok niego to wiedziłem zdziwieni na jego krzywej do bólu mordzie. To nie tak że mi się podoba ta morda.

Rozgościłem się jak u siebie.Włączyłem czajnik zrobiłem sobie herbatki a potem wróciłem do salonu z kubkiem gorącego napoju. Usiadłem na kanapie wziąłem pilot i włączyłem telewizję. Zacząłem ogłądać jakiś film dopukie ni spojrzałem na Wukong'a.

Pov. Monkey king

A on nie za bardzo poczuł się jak u siebie.

-Na co się tak patrzysz. -Spytałem siadając obok niego i wygrywając mu pilot.
-No co herbatę sobie zrobiłem i oglądam. -powiedził świecąc mi kubkim przed oczami.
-A ja?
-A ty co?

Aha o mnie to już nie pomyślał. Pić mi się chce! Zabrałem mu kubek poczym się z niego na piłem.

-Ty cholero... to moja herbata.

Oddałem mu kubek poczym poszłem zaparzyć sobie swoją.
Czy to było opłacalne? -Tak.
Czy mnie to bawi? -Owszem.
Czy zrobił bym mu tak jeszcze raz. -To chyba oczywiste.

Wyszedłe. Do kuchni z zrobiłem sobie herbatkę. Wróciłem z niebieskim kubkiem gorącego napoju. Usiadłem obok niego i odstawiłam kubek na stolik.
Wiedziłem jak Macaque próbuje go sięgnąć więc odrazu powiedziłem. To była moja szansa jedyna nie powtarzalna.

-Naplułem tam. -Popatrzyłem na niego dumna z siebie.
-I co mnie to. -Powiedził poczym wziął łyka.

Łyka nie jak ja. Ja mu wszystko wychlałem. Cały plan poszedł. Teraz rolę się odwróciły.

Pov. Macaque

Ale jestem z siebie dumny. W dupie mam to że tam napluł i z resztą on tam nie napluł bo bym to przeciez słyszał. Debil z mózgiem wielkości ziarenka piasku zapomniał przez te lata że mam sześć uszu. Nagle drzwi do domu walki tak o ścianę że Wukong podskoczył a ja wylałem na siebie wrzątek. Cała moja klatka piersiowa wraz z szyją była poparzona. Odrazu wstałem i pobiegłem do toalety.

Pov.Jakiś random

Nie wierzę wlazłem do domu Monkey king'a od razu zobaczyłem go jak idzie w moją stronę poczym łapie mnie za kołnierz mojej bluzy i wyciąga na zewnątrz. Wywalił mnie w domy fajnie a gdzie jakieś ugoszczeni gościa nie proszone go ale gościa.

________________________
...
Pa

~529 słów

Nadzieja zawsze umiera ostatnia ~pamiętaj Liu'er Mihou Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz