3 - Ain't That A Shame?

33 5 45
                                    

"World is beautiful. It's people that make it detestable."
"Świat jest piękny. To ludzie czynią go odrażającym."

O tym, co stało się tamtej nocy powiedziałam tylko Eve i Peggy. Przeprosiły mnie za zostawienie samej tłumacząc, że były pewne, że ja i Peter mieliśmy się ku sobie, więc chciały dać nam chwilę prywatności. Było im smutno, że się pomyliły i próbowały mnie jakoś pocieszyć.

Następnego dnia poszłam na żagle. Płynęłam całkiem sama trenując manewry i płynność zwrotów. Było to najlepsze zajęcie, żeby oczyścić umysł. Silny wiatr wiał lekko z ukosa na dziób i pchał kadłub to na lewo, to na prawo nie dając mi chwili wytchnienia. Musiałam co rusz zmieniać ustawienie żagli, ale o to właśnie chodziło. Gdy mocno wychylałam się poza kadłub, aby zbalastować łódź, czułam gwałtowny przypływ adrenaliny, a ta pozwalała oderwać myśli od zeszłego wieczoru. Fale rozpryskujące się o dziób i burtę dodatkowo wzmagały uniesienie i sprawiały, że krew w moich żyłach wrzała.

– Nie boisz się, że się przewrócisz? – zawołał męski głos. Płynnie zakończyłam manewr i rozejrzałam się w około. Nie było nic poza srebrzysto-granatową tonią i dwoma jachtami – moim wypożyczonym z klubu Cadetem i drugim, trochę większym slupem. Na jego pokładzie stał chłopak o karmelowej skórze i czarnych jak węgiel kręconych włosach. Jeden lok niesfornie wychylał się na środek czoła. Jego duże wydatne oczy patrzyły na mnie zarówno z zaciekawieniem jak i łagodnością połączoną z troską. Na jego koszulce polo zauważyłam logo naszego klubu i rozpoznałam, że był to ten sam żeglarz, którego widziałam na początku maja na siostrzanym szkunerze.

– Mam już dość duże doświadczenie, żeby utrzymać balans – odkrzyknęłam dumnie, uśmiechnęłam się życzliwie i zabrałam się za przeciąganie liny, aby znów zmienić ustawienie żagla. Zrobiłam to jednak trochę zbyt gwałtownie przez co o mały włos nie wytraciłam prędkości.

– Czemu żeglujesz tak agresywnie? – nie dawał mi spokoju. – W ten sposób tracisz piękne widoki.

Miał rację. Zupełnie nie zwracałam uwagi na dalsze otoczenie. Nie patrzyłam jak moje ukochane Chicago wraz z molem powoli się oddalało i nikło na horyzoncie. Nie widziałam ptaków, które krążyły nad głową ani nie słyszałam ich pisków i poskrzekiwań. Pozwoliłam, żeby wiatr wywiał z mojej głowy wszelkie myśli, a ich miejsce zajął dynamiczny szum fal. Ale nic, poza tym, nie było mi wtedy potrzebne.

Wzruszyłam ramionami i ponownie uśmiechnęłam się uprzejmie, tym razem na pożegnanie. Złapałam wiatr w żagle i szybko odpłynęłam dalej. Nie chciałam być niemiła i miałam nadzieję, że nie wziął tego do siebie, ale rozmowa to ostatnie, na co miałam ochotę.

Po pewnym czasie wiatr trochę się zmienił i już nie wiał tak mocno. W końcu jacht spowolnił tak bardzo, że płynięcie przestało sprawiać mi radość. Kochałam prędkość, dlatego często startowałam w regatach, nie tylko po to, żeby wygrać, ale żeby bić własne rekordy, a dreszczyk spowodowany rywalizacją dodatkowo mnie nakręcał. Zawróciłam łódź i pozwoliłam, żeby spokojny delikatny wietrzyk popchnął mnie z powrotem do domu. Co jakiś czas przymykałam na moment oczy i delektowałam się chwilami wytchnienia i samotności. Moje blond loczki chaotycznie łaskotały mnie po twarzy, ale to zupełnie mi nie przeszkadzało.

Wiatr znów się wzmógł, ale tym razem wiał z ukosa na rufę. Bardzo szybko rozpędziłam się do 6 węzłów i ogarnęło mnie najwspanialsze uczucie na świecie. Czułam się jakby ten wiatr był moimi skrzydłami i jakby wywiał wszystkie moje zmartwienia i troski.

W pewnym momencie w nos uderzyła mi kropla deszczu. A potem kolejna i jeszcze jedna. Sięgnęłam do schowka po sztormiak i zanim go zapięłam, pokład był już cały mokry. To mnie jednak nie zniechęciło do dalszej żeglugi. Wręcz przeciwnie – widziałam w tym wspaniałą okazję do tego, by jeszcze lepiej zaprawić się w boju. Pewne powiedzenie mówiło, że ładna pogoda nigdy nie ukształtowała dobrego żeglarza. Skoro nie zbierało się na burzę, to zdecydowałam, że nie włączę silniczka. Pozwalałam, żeby deszcz moczył mi twarz, jak gdyby to on za mnie płakał. Miało to niezwykle kojący i oczyszczający mą duszę efekt.

Ma PetiteOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz