Kroniki Chicago - Lyndon cz. 1

17 3 6
                                    

Malutkie postacie wyrzeźbione z drobiazgową precyzją skrzyły się i mieniły kolorami na srebrnej podstawie makiety

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Malutkie postacie wyrzeźbione z drobiazgową precyzją skrzyły się i mieniły kolorami na srebrnej podstawie makiety. Złote, koronkowe ornamenty przyprawiały o oczopląs, gdy odbijały się w bocznych lustrach. Przyglądałem się temu prawdziwemu dziełu sztuki z niezmiernym zachwytem. Każdy ruch głowy, czy nawet mrugnięcie powodowało, że wszystko zaczynało się poruszać jak w zaczarowanym tańcu, wprawione w ruch jedynie błyskiem rozproszonego światła.

Sułtan rozsiadł się na tronie i dał znak do przyjęcia kolejnych gości. Pani w obszernej, żółtej sukni ukłoniła się nisko. Za nią stawały karoce, palakiny i lektyki z różnych krajów, które skrywały w swym wnętrzu kolejnych przybyłych na tę wysublimowaną ceremonię. A na wielkiej wadze szacowano wartość darów i prezentów dla sułtana. Stałem urzeczony tym splendorem.

Makieta ta, przedstawiająca Tron Wielkiego Mogoła była jedynie repliką oryginału znajdującego się w Dreźnie. Ale i tak robiła zniewalające wrażenie na chłopcu, jakim wówczas byłem. Tamtego dnia zrodziło się we mnie pewne pragnienie.

Już w wieku nastu lat wiedziałem, że Annabelle Jones zostanie kiedyś moją żoną, choć ona wtedy nadal była jeszcze niemądrą smarkulą. Nie widziałem innej opcji – musiała stać się moją. Ale ponieważ wiedziałem, że to jeszcze kwestia odległej przyszłości, nie poświęcałem jej zbytniej uwagi. Podążałem za swoimi młodzieńczymi pragnieniami uganiając się za dziewczętami w moim wieku, okazując jej jedynie przyjacielską uprzejmość.
Zawsze denerwowało mnie, jak moja matka wywierała na nią presję. Bałem się, że tylko ją tym spłoszy i zniechęci do mnie lub, co gorsza, do małżeństwo w ogóle. Co prawda, również jej rodzice pchali ją ku mnie i cieszyło mnie, że akceptowali mnie na swojego przyszłego zięcia. Jakby nie patrzeć, ich zdanie było najważniejsze. Jednak nie chciałem Annabelle do niczego zmuszać. W przeciwnym razie istniałoby ryzyko, że nie spełniłbym swojego pragnienia.

Gdybym tylko był mądrzejszy, nie pozwoliłbym mojemu diamencikowi tak łatwo wymsknąć mi się z rąk. Nawet nie wiem, kiedy to się stało. Zawsze mi się wydawało, że Annabelle stroni od towarzystwa chłopców pod presją jej rodziców. Jak to się więc stało, że zdążyła się zakochać?

Gdy zaczęła opowiadać mi o tym, który ją zranił, zawrzało we mnie. Szkoda, że nie powiedziała, kto to był – z chęcią bym go udusił, gdybym go spotkał. I choć zalewała się gorzkimi łzami, to ja walczyłem z samym sobą, żeby się nie uśmiechnąć na myśl, że na całe moje szczęście ten jej bzdurny romans się skończył.

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

_________

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

_________

No i mamy to — pierwsze przemyślenia Lyndona. 

Hm, ciekawe cóż to za pragnienie skrywa Lyndon? I czy się spełni?

Poniżej wklejam zdjęcie eksponatu, o którym Lyndon napisał w swoim pamiętniku:

Poniżej wklejam zdjęcie eksponatu, o którym Lyndon napisał w swoim pamiętniku:

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Ma PetiteOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz