Z dedykacją dla wszystkich perfekcjonistów.
"He sprinkled me in pixie dust and told me to believe, believe in him, and believe in me."
"Obsypał mnie wróżkowym pyłkiem i kazał uwierzyć, uwierzyć w niego i siebie."Wakacje mijały mi na ciągłych podróżach. Po sukcesach w Mac'u, a następnie w kolejnym wyścigu organizowanym przez klub z Detroit, który miał miejsce tydzień później, Clint zakwalifikował mnie do oficjalnej reprezentacji klubu. Wszystkie moje plany uległy drastycznym zmianom, bo zamiast siedzieć w Stanach i uczestniczyć w lokalnych, mniej istotnych zawodach, kursowałam między Australią, Wielką Brytanią, Portugalią i Włochami. Co weekend inne miejsce i nowe, ekscytujące wrażenia.
Razem z ekipą wybieraliśmy się na wieczorne przechadzki po miastach, w których odbywały się regaty, snując się po malowniczych uliczkach miast, tak innych od masywnego ceglano-kamiennego Chicago, pełnych średniowiecznych lub nawet starożytnych zabytków i uśmiechniętych ludzi. Podobało mi się tam, ale tęskniłam za moim miastem i moim jeziorem. A przede wszystkim, tęskniłam za moimi przyjaciółkami. Zamiast chodzić z nimi na dancingi, spędzałam czas z mężczyznami, bo byłam jedyną dziewczyną w naszej reprezentacji. Nie mogłam powiedzieć, że czułam się z nimi źle – w końcu Johny dotrzymywał mi towarzystwa i razem z Clintem upewniali się, że dobrze się czułam – ale dziewczyn nie mogli mi zastąpić.
***
– Koniecznie tego spróbuj! – krzyknął Johny próbując przebić się przez gwar tłumu, gdy byliśmy na jednej z wycieczek. Wręczył mi papierowy rożek wypełniony smażonym ciastem – lokalnym przysmakiem, który kupił na ulicznym straganie. Przekąska była chrupiąca z zewnątrz i miękka w środku, a w dodatku słodka i nie mogłam się nią opędzić.
Na każdej wycieczce, Johny wynajdywał dla mnie lokalne specjały, które cieszyły oczy lub podniebienie, a szło mu to tak wprawnie, jakby był obeznanym tubylcem, a nie turystą. Jednak nie dziwiło mnie to, bo wiedziałam, że jest typem obieżyświata i jako bardziej doświadczony reprezentant, musiał tu być już co najmniej raz w zeszłym roku. Zazdrościłam mu tego obeznania, ale byłam też zdeterminowana, żeby z czasem samej być równie zorientowaną.
Muszę przyznać, że te wyjazdy były jednak bardziej męczące niż się spodziewałam. Gdy wracałam do Chicago – a nasze loty często lądowały w środku nocy – brakowało mi energii, żeby jeszcze szaleć z dziewczynami. Najchętniej siedziałabym na plaży lub w łódce i czytała książki lub kobiece pisemka. Ale z nimi to zawsze były a to siatkówka plażowa, a to pójście na mecz baseballa lub koszykówki, a to tańce lub park rozrywki. I choć bardzo chciałam spędzić z nimi czas, po prostu nie nadążałam. Evelyn oczywiście szybko spostrzegła, że nie jestem sobą i próbowała mnie jakoś rozkręcić, ale z marnym skutkiem.
Mój pochmurny nastrój dodatkowo psuł strach i niepokój spowodowany niezakończoną sprawą z Peterem. Co prawda, nadal nie puścił farby, ale za każdym razem, gdy wracałam z regat i szłam na nabożeństwo, wyobrażałam sobie, że wszystkie szepczące tam kobiety plotkują na nasz temat. Doprowadzało mnie to do obłędu i to do tego stopnia, że z każdym razem, coraz bardziej bałam się tam iść. Ale wiedziałam, że nie mogłam stchórzyć – to tylko byłoby przyznaniem się błędu i daniem mu możliwości triumfowania. Czułam, że musiałam z nim porozmawiać i jakoś się pogodzić, ale nie wiedziałam jak, żeby jeszcze bardziej nie pogorszyć sprawy.
Jednego dnia siedziałam na moim ulubionym rozwalającym się pomoście, myśląc nad tym, jak rozwiązać mój problem. Woda przyjemnie chłodziła mi stopy, a co jakiś czas widziałam podpływające do nich pstrągi, które sprawdzały, co to mogło być. Nie znajdując żadnego pożywienia, szybko odpływały.
CZYTASZ
Ma Petite
RomanceChicago, początek lat sześćdziesiątych. Anna Belle jest podejrzana o nieumyślne zabójstwo młodego mężczyzny. Zamknięta na komisariacie przywołuje wspomnienia z ostatnich lat, aby wreszcie zrozumieć, czym jest prawdziwa przyjaźń i miłość oraz jak dos...