19 - I'm Sorry

20 2 29
                                    

"Whom shall I trust? Is there anyone on my side?"

"Komu mam ufać? Czy jest ktokolwiek po mojej stronie?"

 Biegłam ile tchu. Łzy rozmywały mi widok, wielokrotnie się potykałam, a ludzie patrzyli na mnie jak na wariatkę, ale musiałam go znaleźć. Wiedziałam, że nie będę mogła pójść spać, dopóki mu tego nie powiem.

Tak bardzo się myliłam, że miałam ochotę napluć sobie samej w twarz. I nie zdziwiłabym się, gdyby on to zrobił, bo miałby do tego pełne prawo, gdyby nie to, że właśnie dowiedziałam się, że wcale taki nie był. Tylko dlaczego cały czas milczał?

Gdy Peggy do mnie przyszła, w pierwszej chwili myślałam, że po prostu pokłóciła się z Eve. A widok Eric'a mnie w tym utwierdził. Więc z początku skupiłam się na nim. Chciałam wiedzieć, co się stało między ich trójką. Nie sądziłam, że to będzie jakkolwiek dotyczyć też mnie.

– Przepraszam cię Annabelle, tak strasznie cię przepraszam! – powtarzała Peggy ze zwieszoną głową, chowając twarz w dłoniach i za kaskadami swoich pięknych loków, a ja klepałam ją po plecach mówiąc, że już w porządku, że nie chowam urazy.

– No już. Naprawdę Peggy, rozumiem. To był trudny wybór i nie osądzam cię za to. Powiedz mi wreszcie, co się stało, czemu tak płaczesz i co tu robi Eric?

– Nie o to chodzi! To, co ci zrobiłam, jest jeszcze gorsze niż unikanie cię w szkole!

– Nie bardzo rozumiem. Nie chodzi o to?

– Nie! – przez płacz cały czas wyrzucała z siebie słowa jak z armaty. – To znaczy, też! Chodzi tak naprawdę o Eve. Jak mogłam jej zaufać?

– Nic nie rozumiem. Eve ci coś powiedziała?

– Co zrobiła, raczej. I tobie też.

Niczego nie mogłam pojąć. Eve odwróciła się ode mnie po tym, jak zyskałam popularność i nie było w tym nic dziwnego. Nawet spodziewałam się tego, choć i tak było to bolesne. Ale słowa Peggy nie pasowały do tamtej sytuacji, więc o czym mogła mówić?

– Hej, Peggy, spokojnie – znów ją objęłam i pogładziłam po plecach. – Powiedz mi najpierw, co z Eric'iem.

– Zobacz. – Położyła na łóżku kilka listów. Zerknęłam na nie tylko przelotnie, ale w oczy szybko rzuciły mi się napisane wielkimi literami słowa "KOCHAM CIĘ", a na pojedynczej pocztówce z najnowszą datą były tylko dwa zdania:  

"Po prostu wyjaśnij mi czemu. Potem dam Ci spokój."

– Gdy to zobaczyłam, nabrałam dziwnego przeczucia, że coś jest nie tak. Bo niby czemu miałby to napisać? Czemu, skoro nie odbierałam od niego telefonów, kazałam mamie mówić, że mnie nie ma, a listów nie czytałam. To chyba dosyć wymowne, żeby dać facetowi znać, że go zbywam, czy nie? Więc otworzyłam w końcu te listy. Eve mnie okłamała. Po ich przeczytaniu zadzwoniłam do Eric'a i umówiłam się na spotkanie. Skoro tak bardzo zabiegał o wyjaśnienie w każdym liście, to postanowiłam mu je dać i przynajmniej mieć już święty spokój, zamiast ciągle się zadręczać i rozdrapywać rany za każdym razem, gdy przychodził listonosz. Powiedział, że z tą narzeczoną to jakaś kompletna bajka, bo zerwał z nią dawno i nigdy do siebie nie wrócili. Że nie było jej na Świętach. Że nie widział się z nią od pół roku, bo mieszka w Teksasie. Więc zapytałam go, jak wyjaśni zarzut Eve. Zrobił tak srogą minę, że sama się go przestraszyłam w pierwszym momencie. Wstał od stołu i chodził w kółko, żeby ochłonąć. Kipiało z niego jak z garnka z mlekiem. "Zatłukę tę gówniarę" powiedział o Eve. Zabrał mnie do Williamsów, a oni potwierdzili, że Eric był na kolacji sam – Peggy znów zalała się łzami i objęła kolana ramionami. Było mi jej tak strasznie żal. Tyle łez wylała, a to wszystko przez jakiś dziwny, niepojęty wybryk Evelyn. Co ona chciała w ogóle tym osiągnąć?

Ma PetiteOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz