Rozdział 17

47 12 12
                                    

Brunet odsunął swoją twarz od mojej, ale nie wypuścił mnie z objęć. Wręcz przeciwnie. Przyciągnął mnie bliżej. Nawet nie wiedziałam, że można być jeszcze bliżej.

Wiedziałam, że to tylko jeszcze bardziej sprowokuje Ashera. Delikatny, złośliwy uśmieszek na ustach Sebastiana mówił, że chłopak jak najbardziej zdaje sobie sprawę z tego, co robi. Przeniosłam wzrok z ust na oczy i od razu zrozumiałam, że Sebastian założył jedną z wyćwiczonych masek. Cała jego twarz i postawa wyrażały kpinę i prowokację. Kontrolę. Ale nie sięgało to oczu.

Jego spojrzenie było roziskrzone. Wpatrywał się we mnie z czymś w rodzaju cichej adoracji i podziwu. Widziałam siebie w jego oczach. Miałam rozczochrane włosy i czerwone policzki. Mój oddech był przyśpieszony, chociaż wydawało mi się, że serce zatrzymało się w momencie kiedy nasze wargi spotkały wie po raz drugi.

Nie żałowałam tego. Chociaż powinnam.

Ale już dawno przestałam bawić się w udawanie idealnej.

Sebastian wydawał się niewzruszony tym, że jego przyjaciel przerwał nam tą intymną chwilę. Zachowywał się jakby cały czas cieszył się moją bliskością, bez względu na świadków. Jakby wszystko było na swoim miejscu dopóki byłam obok i mógł się tym cieszyć.

Opuszkami palców pogłaskał mnie po policzku.

- Następnym razem wynajmę jakąś przyzwoitkę. Nie będę sam się z wami użerał- stwierdził Asher, szybko ruszając w naszą stronę.

Odsunęłam się od bruneta, który zachowywał się jakby wypuszczenie mnie z objęć było najtrudniejsza rzeczą, jaką musiał zrobić w życiu.

Szatyn przez cały czas wpatrywał się wściekle w przyjaciela.

- To ja się staram przez cały wieczór nie dopuścić do sytuacji, w której ktoś się z kimś całuje, a tym tak po prostu rzucasz mi tymi całymi staraniami w twarz?! Dlaczego akurat Jasmine?! W klubie miałeś tyle dziewczyn, nie mogłeś sobie wybrać jakiejś z nich? Co w nich było nie tak?!- krzyczał na Sebastiana.

- Nie były Jas- mruknął, posyłając mi delikatny uśmiech.

Nerwowym gestem poprawiłam włosy, ale chłopak już na mnie nie patrzył, bo wrócił spojrzeniem do Sandersona.

Przez chwilę mierzyli się morderczymi spojrzeniami.

- Pamiętaj, że Jasmine nie jest taka jak te wszystkie dziewczyny, którymi się pocieszałeś na imprezach. Ona jest naszą przyjaciółką. Nie wykorzystuj jej- poprosił Asher, klepiąc go w ramię.

- Przecież wiem- warknął Rayn, strzepując jego rękę.

Słowa Ashera niby mogłyby się wydawać słodkie, ale mnie to trochę zabolało. Z iloma dziewczynami całował się Sebastian przede mną?

Przestań, idiotko. To tylko przyjaciel. Ten pocałunek nic nie znaczył. To było tylko dla wkurzenia Ashera.

Tyle, że chłopak nie zareagował tak gwałtownie jak się spodziewałam.

- No więc- zaczął Sanderson, zwracając się głównie do mnie- skoro już przełamałaś bariery, to może pocałujesz każdego z nas?

Nieznacznie się skrzywiłam. Spojrzałam ponad ramieniem szatyna na zszokowanego Rayna. Zdecydowanie się tego nie spodziewał. Cóż...

Ja też.

- Yyy...- wykrztusiłam.- Wy chyba mieliście dbać o moje dziewictwo- przypomniałam słabo.

- Ale przecież nie zamierzamy cię przelecieć. Chcemy tylko całusa- wyjaśnił Asher.- Nadal będziemy cię chronić.

Sebastian nagle znalazł się przy mnie. Objął mnie mocno ramionami i odgrodził od reszty. Wtuliłam się w niego.

Kumple mojego brata |14+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz