Rozdział 5

78 17 2
                                    

Resztę pamiętam jak przez mgłę. Specjalnie odwróciłam wzrok, gdy zakopywali trumnę. Miałam wrażenia, że przewijający się przy nas ludzie, którzy składali kondolencję z powodu jakże ogromnej straty nie mieli końca. Po pogrzebie nie odbył się żaden uroczysty obiad ani nic w tym stylu. Czemu?

Bo rodzice po prostu nie mieli na to czasu. Jedynym pocieszeniem w tym wszystkim było to, że prawie od razu wrócili do Londynu. Nawet nie zamierzali udawać zatroskanych rodziców, którzy martwią się o los dziecka. Jasmine miała iść normalnie jutro do szkoły i udawać, że wszystko jest w porządku.

Nie, żebym się tego nie spodziewała.

Gdy wróciłam do domu od razu zamieniłam sukienkę na swoje ulubione jeansy i za dużą na mnie bluzę Jaspera. Usiadłam na parapecie- od jakiegoś czasu było to moje ulubione miejsce, gdy musiałam o czymś pomyśleć. Pogoda idealnie odzwierciedlała mój nastrój. Było szaro i pochmurnie. Co jakiś czas z nieba spadały krople deszczu. Tak było teraz.

Patrzyłam, starając się coś dostrzec pomiędzy gęstymi kroplami uderzającymi w szybę, na ludzi, którzy szybko uciekali do domów, żeby ukryć się przed deszczem. Albo na przejeżdżające samochody.

Nagle rozległ się dzwonek do drzwi. Na początku zamierzałam go zignorować, ale gdy dźwięk rozległ się ponownie wstałam z parapetu i ruszyłam do drzwi, pamiętając, co się wydarzyło gdy ostatnio zamierzałam coś zignorować. A dokładnie telefon.

Moje zdziwienie przekroczyło jakiekolwiek normy, gdy za drzwiami zobaczyłam grupkę chłopaków, którzy przepychali się na klatce schodowej. Moje brwi powędrowały w górę, gdy rozpoznałam grupę.

- Co tu robicie?- Skakałam wzrokiem po twarzach chłopaków, próbując coś z nich odczytać.- Jeśli przyszliście do Jaspera to nie ten adres- parsknęłam niewesołym śmiechem. Widziałam, że większość z nich zabolał ten komentarz.

- Nie, przyszliśmy do ciebie- odpowiedział poważnie Asher.

- Po co?- spytałam ostrożnie.

Chłopak zakłopotany podrapał się po karku.

- Bo tak sobie pomyśleliśmy, że się spotkamy i trochę powspominamy Jaspera. Takie fajne momenty. Ale też te gorsze, w których mogliśmy na niego liczyć. I tak pomyśleliśmy, że może chciałabyś do nas dołączyć? Posłuchać o tym, jaki Jasper był przy nas, kim dla nas był. Posłuchać o sytuacjach, w których mu odwalało. No i, może sama chciałabyś coś dodać.- Cały czas mówił z wahaniem, jakby zastanawiał się, czy jest pewny tego pomysłu. I który z tych idiotów na niego wpadł.

- Nie chcę wam przeszkadzać- odpowiedziałam grzecznie, widząc ich miny.

- Nie będziesz!- zaprzeczyli jednocześnie.

- Byłaś dla Jaspera najważniejsza. Chyba chciałby, żebyś taki moment spędziła z nami- niespodziewanie odezwał się Sebastian.

Spojrzałam na niego zaskoczona.

- No dobra.

Zostawiłam otwarte drzwi i pobiegłam do sypialni po buty. Chwyciłam swoje ulubione trampki. Założyłam je po drodze.

- Możemy iść- oznajmiałam, zamykając drzwi na klucz.

- Czekaj, ty byłaś sama w mieszkaniu?- spytał Mateo.

Zdusiłam przekleństwo. Nie wiedziałam, co odpowiedzieć. Bo wszystko zależało od tego, jak dużo o naszej rodzinie powiedział im Jasper. I jakby Asher czytał mi w myślach, podpowiedział:

- Wiemy wszystko. No, przynajmniej tak mi się wydaje.

Westchnęłam.

- Tak, byłam sama- zwróciłam się do Mateo.

Kumple mojego brata |14+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz